Rozmawiamy na temat nowotworów skóry. Tendencje są też niepokojące. Jest coraz więcej pacjentów chorujących na zaawansowane postacie nowotworów skóry. A z drugiej strony słyszymy o wielkich dokonaniach w medycynie, o nowych terapiach, całym wachlarzu terapii. Jak to wygląda w Polsce, czy pacjenci mają szanse na dostęp do nowoczesnych, przedłużających życie terapii?
Uważam, że szanse na to leczenie mają, co widać nawet po wnioskach, które przedstawia AOTMiT. Także mówi się o tych lekach i już wiadomo, że są one skuteczne. To nie są nowe leki choćby na rynku zachodnim. I uważam, że takie szanse są. Jednocześnie w pakiecie onkologicznym powinny pojawić się zmiany, tak by nowotwory skóry (oprócz chłoniaków) były leczone w ramach szybkiej ścieżki onkologicznej.
Jak jest teraz?
Teraz pacjenci nie mogą liczyć na szybką ścieżkę leczenia. Rzadko raki skóry dają przerzuty do narządów wewnętrznych, ale tak bywa. Nie mówię w tej chwili o czerniaku, tylko o rzadkich rakach jak podstawnokomórkowy, kolczystokomórkowy, bardzo złośliwy rak z komórek Merkla. Tych raków nie ma w pakiecie onkologicznym. Czyli, jeżeli pacjent ma zmiany przerzutowe, to czeka na diagnostykę i to czekanie zależy od miejsca, w którym się znajduje i jest objęty terapią.
Czy skierowania do dermatologów, to była dobra decyzja?
Ja uważam, że nie. I zwracałam się już z prośbą do pana ministra o rozważenie zniesienia tych skierowań. Dostałam odpowiedź z Ministerstwa, że zmniejszyła się kolejka do dermatologa. To mnie nie satysfakcjonuje, tak samo jak pacjentów i lekarzy. Ponieważ dermatolog umie rozpoznać te raki i nawet jeśli pacjent przychodzi z inna chorobą, to patrząc na jego skórę, a badamy chociażby niewidoczne miejsca jak plecy, umiemy rozpoznać raka skóry jako pierwsi. Nie twierdzę, że lekarze medycyny rodzinnej nie kierują do nas pacjentów. Kierują. Ale u nas diagnoza raka wychodzi przy przypadkowym badaniu. I dzięki temu pacjent może wcześniej liczyć na odpowiednią pomoc. Pamiętajmy, że te raki dotyczą też ludzi starszych, którzy są często pogodzeni ze zmianami skórnymi. Nawet jak mają owrzodzenie, a często pod postacią owrzodzenia te raki przebiegają, to trzeba ich nakłonić do usunięcia zmiany. A osobę starszą trzeba często dłużej do tego przekonywać, że jest to konieczne, że dzięki temu będzie miał normalne życie. Inaczej, w którymś momencie nie będzie mieć ani on, ani jego rodzina normalnego życia, choćby ze względu na stygmatyzację, które niesie ze sobą owrzodzenie w miejscu widocznym.