Dlaczego w leczeniu stwardnienia rozsianego czas ma tak duże znaczenie?
Stwardnienie rozsiane jest chorobą o podłożu autoimmunologicznym, ale odczyn zapalny powstający w obrębie ośrodkowego układu nerwowego ma decydujące znaczenie dla zniszczenia czy uszkodzenia tkanki nerwowej. Jest to także choroba, w której pewną rolę, zwłaszcza u osób starszych i dłużej chorujących, odgrywają procesy zwyrodnieniowe. Dzisiejsze metody leczenia opierają się właśnie na zapobieganiu i szybkiej reakcji na ten proces zapalny, którego zahamowanie lub zablokowanie zapobiega dalszemu uszkadzaniu tkanki nerwowej. Istnieje szereg leków, które możemy stosować w okresie zaostrzenia czy rzutu choroby. Są to oczywiście steroidy o wysokich dawkach jako złoty standard postępowania na całym świecie. Ale istnieją też leki immunomodulujące, które zapobiegają tworzeniu procesu zapalnego, zmniejszają odczyn zapalny powstający w obrębie tkanki nerwowej, ale również zapobiegają rzutom choroby. W konsekwencji zmniejszają lub zapobiegają procesowi destrukcji tkanki nerwowej. Tych leków jest już kilka. Arsenał obejmuje ponad dziesięć takich preparatów. Wprowadzony ponad 20 lat temu do terapii interferon hamuje postęp choroby o około 30 procent, klinicznie i radiologicznie. To oczywiście dużo, bo przed tym okresem pacjenci szybko osiągali stan niepełnosprawności i byli wykluczani ze społeczeństwa. Ale medycyna bardzo szybko się rozwija, zwłaszcza w kierunku chorób neurologicznych, autoimmunologicznych. Neurobiologia poczyniła ogromne postępy. Konsekwencją tego jest wprowadzenie leków nowej generacji. U nas uznawane są za tzw. leki drugiego wyboru. Ten arsenał także się powiększa. Wprowadzony niedawno do terapii fumaran dimetylu czy interferon beta pegylowany czyli zmieniona jego postać, podawany w postaci iniekcji co dwa tygodnie, a nie co tydzień, jak to do tej pory było, czy fumaran dimetylu jest lekiem silnie przeciwzapalnym, ale podawany w tabletkach, zmieniają opcje leczenia. Są to leki silne, a w przypadku fumaranu dimetylu znacznie silniej hamującym proces zapalny oraz postęp niepełnosprawności u pacjenta, niż leki pierwszego wyboru. Tu mamy zahamowanie postępu około 60 proc. w skali roku, to bardzo duży odsetek chorych, ale jeszcze większy stopień zmniejszenia destrukcji tkanki nerwowej w postaci powstawania plak demielinizacyjnych (o 70, 80 proc. zmniejszona produkcja tych plak). W związku z tym dysponujemy lekami, które zmieniają już profil pacjenta, długoterminowe rokowanie w SM, a o to cały czas walczymy – by jak największa grupa pacjentów w Polsce mogła być tymi nowymi preparatami leczona. Zmienia się także nasze spojrzenie na leczenie. Ważne jest, żeby rozpoczynać leczenie od silnych leków by już na początku zdusić proces zapalny. Ja jestem tego gorącym zwolennikiem, bo stosowanie tych leków, kiedy jest już rozwinięty proces chorobowy, kiedy jest duże zniszczenie tkanki nerwowej, nie przynosi tylu korzyści dla pacjenta, co leczenie we wczesnym okresie, kiedy możemy temu uszkodzeniu zapobiec. A dla chorego ma duże znaczenie to, w którym roku osiągnie stopień niepełnosprawności czy niesamodzielności, po ilu latach osiągnie stan, w którym będzie wymagał pomocy osoby drugiej. Pamiętajmy, ze ta choroba dotyczy ludzi w wieku od 20 do 40 lat, w pełni aktywnych życiowo, rodzinnie i towarzysko. Także jest to olbrzymi postęp dokonujący się na naszych oczach.
Fakt rozszerzenia możliwości terapeutycznych o fumaran dimetylu jest dobrą wiadomością dla pacjentów w pierwszej fazie choroby, zaraz po postawieniu diagnozy? Czy dla innych grup pacjentów może to być także terapia skuteczna?
Dzisiaj jest to najlepsza terapia dla pacjentów we wczesnym okresie choroby. Zresztą, ten lek staje się najczęściej przypisywanym w USA i Europie zachodniej u pacjentów z nowo zdiagnozowaną chorobą, czyli tych w najwcześniejszym okresie leczenia. Właśnie z uwagi na swoje silne właściwości przeciwzapalne. Trwają badania mające odpowiedzieć, czy lek ten może być stosowany także w późniejszym okresie choroby. Trzeba pamiętać, że stwardnienie rozsiane jest chorobą niejednorodną. Nie jest to jeden wzór choroby, bo są postacie pierwotnie czy wtórnie występujące. I na te postacie nie mamy jak dotychczas preparatów. Ale badania trwają i być może w najbliższych latach pojawią się takie.