Iwona Schymalla: Jakie najistotniejsze w tej chwili wyzwania systemowe w reumatologii wskazałaby Pani Profesor?
B.K.: Przede wszystkim kompleksowa opieka i wydzielenie pacjentów z zapalnymi chorobami reumatycznymi do odrębnej ścieżki opieki reumatologicznej. Kolejki do reumatologów są bardzo duże. Oddziały klinik są przepełnione. Pacjenci muszą czekać. A system kolejkowy nie oddziela pacjentów z chorobą zwyrodnieniową, która nie wymaga natychmiastowej opieki i częstych wizyt u reumatologa i pacjenci [z zapalnymi chorobami reumatycznymi] utykają w kolejkach. To największa bolączka, którą trzeba załatwić natychmiast. Kolejna to koordynacja opieki nad pacjentem z zapalną chorobą reumatyczną, ponieważ taki pacjent ma również schorzenia współistniejące i powinien mieć zabezpieczoną opiekę interdyscyplinarną. Przykład – chory z łuszczycowym zapaleniem stawów powinien mieć opiekę dermatologa równolegle z reumatologiem, a chory ze współistniejącą zapalną chorobę jelit również powinien mieć zabezpieczoną opiekę gastroenterologa, chory z toczniem powinien mieć także opiekę nefrologa, bo czasami objawy tych schorzeń są bardziej zaostrzone ze strony innych narządów. Poza tym, że „głównodowodzącym” jest reumatolog, to jednak powinna to być również skoordynowana opieka wielu specjalistów.
I.S.: Na jakim jesteśmy etapie, jeśli chodzi o wprowadzanie opieki koordynowanej w reumatologii?
B.K.: Niestety, od lat walczę o tę opiekę koordynowaną. Cały czas wyprzedzają nas choroby, które są „głośne” (onkologiczne, kardiologiczne, cukrzyca, czy stwardnienie rozsiane) z dużo lepszą koordynacją. System wypycha choroby reumatyczne, traktując je jako choroby wieku podeszłego. W tej chwili, jako Instytut, opracowujemy projekt kompleksowej opieki nad chorym z wczesnym zapaleniem stawów, aby taki chory trafiał do ośrodka referencyjnego, który będzie się zajmował problemem przez pierwszy rok choroby, diagnozując go bardzo wcześnie i włączając właściwe leczenie, tak by pacjent ze stabilną już chorobą mógł być wysłany do opieki stacjonarnej, ambulatoryjnej, bliżej swojego miejsca zamieszkania.
I.S.: Jakie są w tej chwili wytyczne światowe i czy my za nimi nadążamy, jeśli chodzi o leczenie reumatoidalnego zapalenia stawów?
B.K.: Wytyczne światowe są jasne. Pacjent w ciągu pierwszych sześciu, dziewięciu miesięcy od rozpoznania powinien osiągnąć remisję, czyli należy bardzo szybko włączać leczenie. Ono powinno być skuteczne, dobrze dobrane do aktywności choroby. W krajach europejskich 70 proc. chorych wymagających leczenia biologicznego dostaje je w pierwszym roku terapii. U nas chorzy dostają je po kilkunastu latach, kiedy leczenie biologiczne nie jest już w stanie wycofać zaawansowanych już zmian. Drugim problemem jest bardzo mała grupa chorych leczona biologicznie. Dla porównania – w stwardnieniu rozsianym, które też jest chorobą z autoagresji, leki biologiczne otrzymuje ponad 20 proc. chorych, natomiast jeśli chodzi o RZS – to jest to tylko 4 proc. chorych. Pod tym względem wyprzedziła nas już nawet Rumunia. Jesteśmy ostatnim krajem w Europie z tak małą liczba chorych leczonych biologicznie. A wymaga takiego leczenia około 20, 30 procent chorych. Takie są dane światowe. Te nasze 4 procenty świadczą o tym, ilu chorych jest w Polsce leczonych po prostu źle. Kolejnym problemem jest dostępność leków. Na świecie stosowany jest już cały wachlarz leków. U nas – albo firmy się już zniechęciły i nie walczą o refundację. Przykładem lek abatacept, który ma unikalny mechanizm działania, ale nasz system refundacyjny nie daje możliwości sięgania po niego. Drugi przykład – bloker interleukiny 6 – sarilumab, o refundację którego firma już w ogóle się nie stara. A trzecim problemem jest czas – tj. mechanizm obejmowania leku refundacją trwa tak długo, że leki często z dużym opóźnieniem trafiają do chorych (przykładem sekukinumab czy czekające w kolejce do refundacji blokery kinaz JAK). Wiemy jakie leki są zarejestrowane i na ile są one skuteczne, ale nie mamy możliwości ich stosowania. A im więcej leków jest w asortymencie, tym lepiej można je indywidualnie dobrać do pacjenta, a więc leczenie może być skuteczniejsze.