Ukazał się projekt listy leków refundowanych od maja 2018 roku. Jak Pan ocenia brak na niej leku lenalidomid, który od roku 2013 był dostępny w ramach programu lekowego dla pacjentów z nawrotowym i opornym szpiczakiem plazmocytowym?
Myślę, że jest to element polityki negocjacyjnej Ministerstwa Zdrowia z podmiotem odpowiedzialnym, zmierzający do tego, by pacjenci mieli dostęp do tego leku za niższą cenę.
Ilu polskich pacjentów leczonych jest obecnie lekiem lenalidomid? Ilu pacjentów każdego roku kwalifikuje się do tej terapii?
Myślę, że lekiem lenalidomid może być leczonych około tysiąca osób. W każdym razie jest to taka skala problemu. Jest to problem, jeśli chodzi o liczbę chorych, ale także jeśli chodzi o obciążenie dla budżetu NFZ, dlatego, że lek jest bardzo drogi. Każdego roku do leku kwalifikuje się kilkaset osób, z tym, że trzeba powiedzieć, iż znaczna część osób, którzy wcześniej otrzymywali lek przestaje go przyjmować, dlatego, że lek przestaje u nich działać.
Jakie leczenie pozostanie polskim pacjentom w momencie nawrotu, jeśli nie pojawi się lenalidomid na ostatecznej liście leków refundowanych 1 maja br.? Co w tej sytuacji polscy hematolodzy mogą zaoferować swoim pacjentom by ratować ich życie?
Polscy hematolodzy mogą zaoferować te wszystkie leki, które będą dostępne. A na pewno będą dostępne kortykosteroidy, cytostatyki, które od lat są skutecznie wykorzystywane w tym rozpoznaniu. Będzie dostępny talidomid czyli wcześniejszy lek z tej samej grupy oraz bortezomib, a także przeszczepianie komórek krwiotwórczych.