Leczenie padaczki jest niezwykle wymagającym zajęciem dla lekarza, ale także dla pacjenta. Dlaczego Państwo podkreślacie konieczność indywidualizacji procesu leczenia?
Indywidualizacja procesu leczenia związana jest z tym, że padaczka nie jest jednorodną grupą chorób. Padaczka jest tylko objawem pewnych chorób i dotyczy ludzi w różnym wieku - dzieci, młodzieży, ale także dorosłych, również w podeszłym wieku. Przyczyny padaczki w tych różnych grupach wiekowych są bardzo różne. Leki też są zarejestrowane w różnych grupach wiekowych, w związku z czym możliwości zastosowania tych leków są bardzo ograniczone. Znamy wyniki badań na dzieciach do i powyżej 4 roku życia. Natomiast znane wyniki na dorosłych nie zawsze możemy ekstrapolować na dzieci. I właśnie w tym wyraża się ta indywidualizacja leczenia, że znamy rodzaj leków przebadanych, musimy je dostosować do indywidualnego pacjenta, który może być przede wszystkim w różnym wieku, mieć dodatkowe choroby i różnie reagować na lek. Indywidualizacja przejawia się także doborem dawki, w zależności od tego czy pacjent jest leczony tylko jednym lekiem, czy ewentualnie wieloma lekami.
Czyli jest to bardzo skomplikowane. Ale pojawia się wiele nowych cząsteczek. Dlaczego tak istotne jest, by mieli Państwo pełne spektrum terapeutyczne? W jakim stopniu wpływa to na jakość życia pacjentów?
Naturalnie ciągle szukamy tego "magicznego" leku, który uzdrowi nam 30 proc. pacjentów z padaczką tzw. lekooporną. Faktycznie, od lat 90. ubiegłego wieku obserwujemy nagły wzrost liczby pojawiających się nowych leków. Teraz czekamy na nowe preparaty. I liczymy, że wśród nich będzie taki, który tych 30 procent pacjentów zadowoli. Czekamy też na preparaty, które zmniejszą liczbę objawów niepożądanych występujących u pacjenta. A przez to, że mamy redukcję napadów padaczkowych i mniej objawów niepożądanych, to i lepszą jakość życia.
Celem leczenia jest redukcja napadów padaczki. Czy zawsze udaje się to osiągnąć?
Cóż, niestety nie. Mamy tę dużą grupę chorych, o której wspomniałam – 30 procent osób cierpiących na padaczkę, u których cokolwiek byśmy zastosowali, to liczba napadów jest ciągle taka sama. Wprowadzamy wtedy możliwość diagnostyki przedoperacyjnej i leczenie operacyjne, albo metody stymulacji mózgu, nerwu błędnego, głębokiej stymulacji mózgu. Te metody również są dostępne w Polsce.
Wspomniała Pani, że indywidualizacja leczenia także wynika z tego, z kim mamy do czynienia, w jakim wieku jest pacjent. Ale, czasami zdarza się też, że przyczyną padaczki jest udar czy wylew, tego typu wydarzenia. Czy to też wpływa na dobór terapii?
Naturalnie. Inne leki są stosowane w przypadku tzw. padaczki udarowej, a jeszcze inne jeżeli mamy zmiany strukturalne w ośrodkowym układzie nerwowym. Wtedy, jeśli są możliwości, to proponujemy leczenie operacyjne. Jeśli przyczyną są pewne defekty genetyczne, to też możemy indywidualnie dobrać lek, w zależności od tego defektu.
W jakim stopniu, w opinii Pani Profesor, są zaopiekowani pacjenci z różnymi typami padaczki?
Przez to, że prowadzimy szeroką edukację w środowisku epileptologów, neurologów i neurologów dziecięcych, to ze strony lekarskiej są oni dobrze, a nawet bardzo dobrze zaopiekowani. Natomiast problemem jest oczekiwanie na badanie diagnostyczne, na konsultację do poszczególnych lekarzy. Problemem jest również płatność, do której dostępu proponuje nam NFZ, a którzy jest bardzo ograniczony. Pacjenci często muszą płacić sami. To jest problem.