Szacuje się, że w Polsce na depresję cierpi około półtora miliona osób, z czego większość w wieku produkcyjnym. W tej grupie około 30 procent to osoby z tzw. depresją lekooporną. Czy możemy mówić, ze jest to problem społeczny i czy jest on wysoko na liście priorytetów sejmowej Komisji Zdrowia?
Zdecydowanie wysoko. Ogromnie interesujemy się w Komisji Zdrowia kwestiami zdrowia psychicznego. Mamy powołaną stałą Podkomisję ds. Zdrowia Psychicznego. I tak niezależnie od jej prac zajmujemy się tą problematyką na forum całej komisji. Mam świadomość, ze różne wyzwania cywilizacyjne, czynniki zewnętrzne powodują, że tych problemów jest coraz więcej. I trzeba liczyć się z tym, że problem depresji z roku na rok będzie narastał. Oczywiście trzeba też patrzeć na problem depresji lekoopornej i innych metod postępowania terapeutycznego. Myślę, że wdrożenie właściwych terapii, nowych terapii lekowych to paradoksalnie może być najprostsze. Dużo trudniejsze jest zorganizowanie właściwej i dobrej opieki dla pacjentów z różnych powodów np. braków kadrowych, szczególnie braku psychiatrów dziecięcych. Jest to więc wyzwanie nie na najbliższe miesiące, ale lata. Tym bardziej, że wszystkie elementy zewnętrzne wpływające na nasz stan psychiczny będą się potęgowały w kolejnych latach. Trzeba się z tym liczyć. Myślę, że jest potrzeba wspólnego działania polityków, ministrów, ministerstwa, ale także samorządowców, którzy też mają tu swoją rolę do odegrania oraz organizacji pacjenckich. Pora na działanie nas wszystkich. Pora na działanie NFZ – myślę tu o dobrej wycenie procedur. Jest tu wiele wątków.