Od lat angażuje się pan w kampanie społeczne, również zdrowotne. Czy patrząc na nasze społeczeństwo widzi pan palącą potrzebę zorganizowania jakiejś konkretnej kampanii?
Jestem z pokolenia, które wolny czas spędzało na podwórku i aktywnie. Mam dzieci, które już są urodzone w zupełnie innych czasach i myślę, że największym problemem jest to, że dziecko musi być w ruchu. To, co zainwestujemy w siebie na początku zwróci się w przyszłości. Miałem to szczęście, że mój ojciec był starej daty i przestrzegał, żeby dzieci były wysportowane, zdrowe, dobrze się odżywiały. I to się zwraca. Jeżeli natomiast ja dziś mojemu synowi czy mojej córce tłumaczę, że siedzenie przed komputerem jest w porządku, ale musi być zrównoważone gimnastyką, to niestety to nie działa. Moje dzieci są już straszne, i mam na dzieję że za chwilę to zrozumieją. Niedawno syn wrócił z nart i mówi, że kondycja mu siada. No ale jak może mu nie siadać, skoro w podstawówce nie wolno było ćwiczyć na sali gimnastycznej, bo można było sobie zrobić krzywdę, a w liceum to już w ogóle z tym kiepsko?
Myślę, że problemy z otyłością u młodego pokolenia są w tej chwili chyba takim najbardziej palącym problemem.
Wszyscy pamiętamy pana kampanię „Papierosy są do dupy”. Czy dziś zrobiłby pan jeszcze coś innego, coś zmienił, może użył bardziej dosadnych słów?
W tym słynnym plakacie doszedłem do sufitu. Wielokrotnie też na prośbę ministerstwa zdrowia, które było głównym zleceniodawcą i wydawcą tego plakatu, przymierzałem się do tego tematu. Kilkukrotnie robiłem „Papierosy są do dupy forever”, bo się okazało, że po latach, mimo kampanii, jednak ten problem z paleniem cały czas jest. Robiłem plakat „Palę, więc śmierdzę”, bo zawsze uważałem, że palenie różnie wpływa na płuca i organy wewnętrzne, ale śmierdzi się zawsze. Szczególnie właśnie ten plakat był dedykowany paniom, bo wielokrotnie spotykając się z kobietą czułem, że pali papierosy i tego nie dało się przykryć ani kosmetykami ani miłą rozmową.
Jaka jest pana recepta na zdrowe życie?
Trzeba być pozytywnie nastawionym. Myślę, że jeżeli ktoś ma w sobie czarne chmury, jeżeli ktoś ma te kąciki ust do dołu, jeżeli ktoś nie lubi ludzi, jeżeli ktoś jest zamknięty w swoich problemach, to nawet żebyśmy nie wiem jak bardzo mu chcieli pomóc, to się to nie uda. Lekarze mówią, że skoro jesteś chory i masz wyzdrowieć, to musisz optymistycznie do tego podejść. Prowadziłem kampanie związane z nowotworami jeżeli mamy wcześnie wykryty nowotwór, który i tak jest zawsze strasznym werdyktem, ale mamy w sobie przekonanie i wiarę w to, że damy radę, to organizm jakoś tego inaczej słucha. Nie możemy mówić, że nie damy rady.