Przykładem rozwiązania, które wyraźnie ułatwia pracę lekarzy i zwiększa bezpieczeństwo pacjentów jest „OWPK Bezpieczeństwo immunoterapii” Polskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej. Wspiera ona lekarzy w zarządzaniu działaniami niepożądanymi, które mogą pojawić się u chorych onkologicznie leczonych immunoterapią. Już pierwsze ankiety przeprowadzone wśród użytkowników pokazały, że aplikacja pomaga lekarzom w codziennej pracy, usprawniając proces zarządzenia działaniami niepożądanymi. Dzięki temu może przełożyć się na skrócenie hospitalizacji i przyczynić do powstawania znacznych oszczędności systemowych, ograniczając tym samym koszty wynikające z hospitalizacji.
Aplikacja powstała na podstawie opracowanej przez PTOK książki, w oparciu o algorytmy postępowania uzależnione od toksyczności. Schematy postępowania są w niej oznaczone kolorami – po to, by łatwiej było je zapamiętać i ocenić, kiedy można kontynuować immunoterapię, a kiedy powinno się ją wstrzymać. Aplikacja została oceniona przez jej użytkowników, którzy wypełnili ankietę. Wyniki są bardzo obiecujące.
– Prawie 90 proc. lekarzy stwierdziło, że aplikacja jest bardzo przydatna. Lekarze oceniali też, w jaki sposób aplikacja wpływa na czas postępowania. Prawie 80 proc. lekarzy oceniło, że ten czas skrócił się o od 6 do 12 godzin. To relatywnie dużo, bo to aż pół dnia. Istotne jest też skrócenie czasu dla rzadkich działań niepożądanych. Ten czas jest kluczowy do podjęcia odpowiednich decyzji. Około 50 proc. lekarzy oceniło, że u 50 proc. pacjentów czas do wdrożenia odpowiedniego leczenia skrócił się. Prawie 50 proc. lekarzy czas ten skrócił się do 12 godzin – wymieniała dr Magdalena Władysiuk z HTA.
Użytkownicy dostrzegli również, że u 25 proc. pacjentów doszło do skrócenia czasu leczenia szpitalnego o 1-2 dni. To szczególnie istotne zwłaszcza wówczas, gdy dłuższy czas hospitalizacji wynikał z konieczności leczenia działań niepożądanych, które mogą być nawet bardzo poważne w przypadku wysokiego poziomu toksyczności i generować duże koszty dla świadczeniodawcy. Okazało się też, że dzięki aplikacji udaje się też ograniczyć liczbę konsultacji specjalistycznych.
– Kolejna ważna rzecz to wdrożenie odpowiedniego leczenia w odpowiednim czasie i odpowiednimi lekami. Prawie 70 proc. lekarzy zauważyło, że to narzędzie sprawia, iż bardziej adekwatnie dobierane jest leczenie, a przez to zużycie leków jest mniejsze – dodaje Magdalena Władysiuk.
W ocenie lekarzy jedną z największych wartości aplikacji jest ponadto możliwość sięgnięcia do najnowszej wiedzy. 90 proc. lekarzy wskazało, że aplikacja wspomaga rozwój wiedzy.
Efektywność leczenia jest jednak nie tylko uwarunkowana tym, jak szybko lekarz wdroży odpowiednie leczenie lub zareaguje na działania niepożądane. Niezwykle istotna jest odpowiednia komunikacja na linii lekarz-pacjent. Z tym nie zawsze jest najlepiej, z różnych względów. Z jednej strony pacjenci mają niski poziom świadomości zdrowotnej, bywają też bierni lub po prostu zagubieni w procesie leczenia. Z drugiej – lekarze są przepracowani i mocno obciążeni obowiązkami administracyjnymi. W takich warunkach trudno o skuteczną komunikację i dlatego niezbędne jest opracowanie aplikacji, która ułatwiłaby wymianę informacji między chorymi i osobami, które ich leczą.
W krajach Europy Zachodniej już od prawie dwóch dekad rozwijane są aplikacje oparte o Patient Reporter Outcomes (PRO), czyli wyniki raportowane przez pacjenta.
– Chodzi w nich o to, by pacjent sam, w sposób usystematyzowany mówił lekarzom, co się dzieje w jego zdrowiu. Istnieje bowiem rozłam w tym, jak pacjenci komunikują się z nami, a jak my komunikujemy się z nimi. Narracja obecnie polega na tym, że to my pytamy pacjenta, co mu się dzieje. Z drugiej strony – pacjent jest ekspertem w dziedzinie samego siebie. Sam najlepiej wie, co mu się dzieje, ale nie potrafi często dostarczyć nam tego w sposób, który nas satysfakcjonuje, często nie potrafi wyłowić z tego, co mu się dzieje rzeczy, które są dla nas ważne. Pacjent zasypuje nas szczegółami, które jemu wydają się istotne, ale dla nas kompletnie takimi nie są – zauważył dr Paweł Potocki z Katedry i Kliniki Onkologii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Aplikacje oparte o PRO starają się przełamać ten rozdźwięk. O ile na Zachodzie większość wielkich sieci onkologicznych ma już takie aplikacje, to w Polsce dysponują nimi póki co głównie ośrodki prowadzące badania kliniczne. Niedawno również Gdański Uniwersytet Medyczny opracował aplikację HORUS do nadzoru w radykalnym leczeniu raka płuca, za pomocą której pacjenta wypytuje się o objawy nawrotu w celu wykrycia go wcześniej.
– Kierowany przez mnie zespół opracowuje właśnie aplikację do monitorowania przebiegu leczenia onkologicznego polskich chorych. Ma monitorować kluczowe parametry, specyficzne dla terapii, której pacjent będzie przyjmował i specyficzne dla danego pacjenta. Ma być tam też m.in. moduł edukacyjny i taki, który w przyszłości mógłby posłużyć badaczom – zapowiada dr Paweł Potocki.