– W 100 dni nie zdążymy, ale kobiety w Polsce czekały tyle lat, że są wyrozumiałe i mądre. Wiedzą, że zagłosowały na demokratyczną opozycję, po to, żeby prawo zmieniało się w różnych aspektach – oceniła Izabela Leszczyna.
Tymczasem w świecie polityki słychać głosy mówiące o tym, że nie ma sensu procedować przepisów łagodzących prawo aborcyjne, dopóki Andrzej Duda jest prezydentem. Rządząca koalicja nie dysponuje bowiem większością, która byłaby w stanie odrzucić weto prezydenckie, po które Andrzej Duda najprawdopodobniej by sięgnął, gdyby Sejm przegłosował takie przepisy.
– Nie będziemy czekać półtora roku, dopóki prezydentem jest Andrzej Duda. To decyzja marszałka Szymona Hołowni. Gdybym ja ją miała podjąć, to uważam, że rzucanie tego tematu teraz do spolaryzowanego społeczeństwa w czasie politycznego wzmożenia przed wyborami samorządowymi nie jest dobre. Myślę, że zaraz po wyborach powinniśmy się tym jednak zająć – powiedziała Izabela Leszczyna.
– Nie mogę się pogodzić z hipokryzją, polegającą na tym, że konserwatywni posłowie zasypiają ze spokojnym sumieniem, bo zakazali aborcji w Polsce. Tymczasem ja i wszyscy, którzy chcą otworzyć oczy wiedzą, że aborcje są, że robi się je nielegalnie, pokątnie, więc niebezpiecznie. Druga opcja to wyjazd za granicę, więc aborcje są dostępne tylko dla tych, których na to stać. To niesprawiedliwe – dodała.
Minister zdrowia podkreśliła, że jej resort pracuje obecnie nad pakietem „Bezpieczna, świadoma ja”. Obejmuje on szczepienia przeciwko HPV dla dziewczynek i chłopców, badania prenatalne dla wszystkich kobiet, u których lekarze uznają, że są potrzebne, a także poprawę opieki okołoporodowej, zapewnienie dostępu do metody in vitro. Rozwiązane mają być także kwestie dotyczące onkopłodności.