O strategii zdrowia mózgu w Polsce intensywnie zaczęło się mówić około pięciu lat temu. Czy w ślad za tym poszły działania?
Ważne jest oczywiście rozpoczęcie tej dyskusji, bo przez lata, pomimo że mózg jest najważniejszym organem naszego organizmu, bardzo mało się o nim mówiło. Podjęcie tej dyskusji było więc konieczne, aby przebić się z informacją o tym, jak ważną rolę odgrywa w naszym życiu układ nerwowy, ale też jak ważną rolę odgrywa neurologia w systemie opieki zdrowotnej.
Za tym, co Pan mówi, stoją liczby. Około 40 proc. społeczeństwa zmaga się z chorobami mózgu. To ogromna rzesza ludzi. Jeżeli o tych ludzi odpowiednio nie zadbamy, nie zadbamy też o profilaktykę, to skutki będą odczuwalne nie tylko w systemie ochrony zdrowia, ale i w całej gospodarce.
Rzeczywiście, te szacunki wskazują na ogrom problemu. Zwróćmy uwagę na to, że każdy z nas odczuwa dolegliwości ze strony układu nerwowego, takie jak chociażby ból głowy czy ból kręgosłupa. 30-40 proc. osób będzie miało niestety zdiagnozowaną chorobę neurologiczną w ciągu swojego życia. Skala problemu jest więc ogromna i stąd konieczność podjęcia pilnych działań. Demografia nam niestety nie sprzyja. Przybywa osób w podeszłym wieku, a tym samym udział chorób układu nerwowego będzie wzrastał, zarówno w aspekcie chorób neurozwyrodnieniowych, ale też udarów i całej długiej listy innych dolegliwości. Inwestycja w profilaktykę będzie więc miała bardzo wymierne korzyści. Możemy się uchronić przed inwazją wszystkich problemów z tym związanych.
Czy te działania powinny być ubrane w coś takiego, jak kompleksowa strategia dla zdrowia mózgu w Polsce?
Mówimy tutaj o dwóch wątkach. Z jednej strony strategia dla zdrowia mózgu jest adresowana do społeczeństwa. To informowanie, edukowanie, uświadamianie konieczności zmiany trybu życia, podjęcia działań diagnostycznych, rozpoczęcia diety, ale też zadbania o higienę snu. Bardzo wiele czynników może pomagać uchronić nas przed chorobami układu nerwowego. Druga kwestia kierowana jest natomiast do decydentów i specjalistów. Chodzi w niej o to, by zrozumieć istotę tego, na czym polega opieka i budowanie właściwego systemu opieki neurologicznej.
To rodzi potrzeby i wyzwania. Jakie?
Nie mówimy tylko o pieniądzach, chociaż pamiętajmy, że przez lata narosły bardzo duże zaległości. Inwestujemy w choroby układu krążenia, w onkologię, a powinniśmy pamiętać też o tym, że układ nerwowy ma tę specyfikę, że jeśli zostanie raz uszkodzony, to trudno go naprawić, więc będziemy widzieć skutki postaci utraty funkcji neurologicznych, a więc niepełnosprawności. Potrzeba też zmian w organizacji. Mamy bardzo dobrze funkcjonujący system poradni neurologicznych ogólnych, ale brakuje ogniwa o podwyższonym stopniu specjalizacji. Chodzi o ogniskowanie się na konkretne choroby neurologiczne. Dzięki temu pacjenci nie będą błądzić. Nie będziemy też marnować środków na powielanie badań, tylko po to, aby spełnić pewne wymogi systemowe, podczas gdy nie wykonujemy tych istotnych, często kosztogennych, ale które możemy za to zrobić tylko raz. To na przykład badania genetyczne, czy też badania biochemiczne, bardzo specjalistyczne. Nie robi się ich w ramach zwykłej poradni neurologicznej.
Jak wygląda sytuacja w Europie, jeśli chodzi o takie strategie? Mamy na kogo spoglądać?
Jesteśmy częścią dużej społeczności neurologów europejskich i światowych. Nasze towarzystwo jest też członkiem Europejskiej Akademii Neurologii, czyli najważniejszej i największej organizacji neurologicznej w Europie. Podjęto tam już dużo wcześniej akcję promowania zdrowia mózgu. Warto też szukać inspiracji w aspekcie zmian systemowych. Oczywiście mamy bardzo różne systemy, różne podejścia. Należy więc zidentyfikować problemy i nie stworzy się jednego idealnego systemu dla wszystkich krajów, ale mamy duży wkład w debatę i cieszę się, że koledzy z reszty Europy nas słuchają. Miałem niedawno zaszczyt uczestniczyć w takim bardzo prestiżowym spotkaniu europejskich, podczas którego wymienialiśmy się m.in. poglądami na temat tego jak promować zdrowie mózgu.