Zdaniem prof. Bolesława Samolińskiego, Kierownika Zakładu Alergologii i Immunologii Klinicznej Samodzielnego Publicznego Centralnego Szpitala Klinicznego, nie ma żadnych wątpliwości, że w tej chwili problemem numer jeden są zmiany klimatyczne, które są skutkiem – między innymi – rosnącego zanieczyszczenia środowiska. A tak naprawdę – zmiany klimatyczne są wynikiem rozwoju ekonomicznego i cywilizacyjnego ludzkości, ściśle uzależnionego od rosnącej konsumpcji energii. Zmiany klimatyczne, czyli globalne ocieplenie – skutkujące m.in. gwałtownymi falami upałów, takimi z jakimi Polska zmagała się w pierwszej połowie czerwca, tropikalnymi nocami (utrzymywanie się temperatur powyżej 20 stopni Celsjusza przez całą dobę, gwałtownymi zjawiskami atmosferycznymi, w tym opadami – muszą się pociągnąć za sobą efekty zdrowotne w skali populacji. Najbardziej są na nie narażone osoby przewlekle chore, np. z chorobami krążenia czy seniorzy.
Prof. Samoliński podkreślał, że jedynym sposobem na ten narastającą apokaliptyczną wizję samozagłady jest poszukiwanie alternatywnych, bardziej neutralnych dla środowiska, źródeł energii. Nawet samoograniczanie w konsumpcji energii nie przyniesie bowiem pożądanych efektów, może jedynie spowolnić negatywne zjawiska.
Tymczasem globalne ocieplenie to nie tylko bardziej dotkliwe temperatury czy gwałtowne opady, ale też – na przykład – pojawianie się w wodzie, z której korzystamy w akwenach morskich czy lądowych różnego rodzaju organizmów wywołujących choroby lub problemy zdrowotne. A także, o czym mówił dr hab. Tomasz Chmielewski, z Zakładu Parazytologii i Chorób Przenoszonych przez Wektory NIZP-PZH znaczące powiększenie się obszaru, na którym pojawiają się kleszcze i – co za tym idzie – zwiększenie się zagrożenia chorobami przez nie przenoszonymi, w tym boreliozą i odkleszczowym zapaleniem mózgu.
– Takie badania prowadzone są m.in. w Szwecji, gdzie już potwierdzono wpływ ocieplenia klimatu na zwiększenie zagrożenia obecnością kleszczy – podkreślał. Kleszcze opanowują większe terytorium, dłużej „polują” na żywicieli, zaś cieplejsze zimy sprawiają, że jest ich coraz więcej – kleszcz może przeżyć dobę w temperaturze -20 stopni Celsjusza, ale jeśli wynosi ona -10 stopni C – już miesiąc. Ekspert zwrócił też uwagę, że w związku ze zmianami klimatycznymi na terenie Europy pojawiają się, wraz z migrującymi ptakami, kleszcze dotąd występujące wyłącznie w Afryce – pojawiają się i dobrze tu funkcjonują.
Oprócz globalnych wyzwań środowiskowych decydenci muszą się zmierzyć również z tymi, które w największym stopniu zależą od decyzji indywidualnych. Lista ryzykownych zachowań, mających przełożenie na zdrowie publiczne, jest bardzo długa, ale jednym z najpoważniejszych problemów – przede wszystkim ze względu na zasięg i skutki nałogu – jest palenie tytoniu. Prowadzący panel Witold Laskowski przypomniał, że w ostatnim czasie amerykańska Agencja Żywności i Leków (FDA), po dwóch latach badan, dopuściła do sprzedaży na terytorium USA urządzenie do podgrzewania tytoniu. FDA uznała je za „właściwe dla ochrony zdrowia publicznego", ze względu na mniejsza liczbę toksyn w aerozolu. Co istotne, w aerozolu wytwarzanym przez takie urządzenie występują one w niższych stężeniach w porównaniu do dymu z papierosów tradycyjnych. Agencja uznała także, ze dostępne dane naukowe wskazują, ze tego rodzaju urządzenia rzadko stanowią pokusę dla niepalących, w tym dla młodzieży.
Równocześnie FDA zaznaczyła, że prowadzi odrębny proces oceny dowodów naukowych dla elektronicznego systemu podgrzewania tytoniu pod katem uznania go za produkt o obniżonej szkodliwości tzw. modified risk tobacco product. Zakończenie tego procesu planowane jest jeszcze w tym roku.
Czy Polska jest gotowa na podobny krok? Dr hab. Tadeusz Zielonka, pulmonolog z Katedry i Zakładu Medycyny Rodzinnej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, stwierdził, że urządzenia do podgrzewania tytoniu oraz e-papierosy wykorzystujące płyn z nikotyna, mogą być traktowane jako jedna z metod terapii nikotynozastępczej – podobnie jak zawierające nikotynę tabletki, gumy do żucia czy plastry. Przyjmowanie nikotyny bez negatywnych skutków palenia papierosów przynajmniej częściowo zmniejsza problemy, wynikające z nałogu tytoniowego – na przykład koszty leczenia chorób, powiązanych z paleniem papierosów.
Jednak, jak zwracał uwagę prof. Samoliński, godząc się na takie podejście do zastępczej formy przyjmowania nikotyny warto rozważyć sposoby jej ograniczania – na przykład zastosowanie rozwiązań rodem z Japonii, gdzie papierosy elektroniczne są sprzedawane nawet w aptekach. W Japonii po wprowadzeniu nowatorskich wyrobów tytoniowych zaobserwowano również istotny spadek sprzedaży tradycyjnych papierosów co wskazuje na stopniowa konwersje nałogowych palaczy. Ekspert przestrzegał przed scenariuszem, w którym pozytywny trend zmniejszania liczby palaczy, obserwowany w Polsce od trzech dekad, ulega zahamowaniu lub odwróceniu. – Już dziś mamy problem z rosnącą liczbą palących młodych kobiet – mówił.