Jakie wnioski z badania dot. stygmatyzacji chorych z zaburzeniami ośrodkowego układu nerwowego płyną dla Pani, jako lekarza? Czy lekarze stygmatyzują mniej?
Nie. Lekarze nie stygmatyzują mniej. Zrobiliśmy subanalizę odpowiedzi samych lekarzy i wnioski były dość zatrważające. Lekarze mało mają wiedzy na temat zaburzeń psychicznych czy na temat funkcjonowania pacjentów z zaburzeniami psychicznymi w społeczeństwie. Nie jest to więc tak, że lekarze stygmatyzują mniej. Natomiast wnioski z całego badania są pozytywne i negatywne. Oczywiście wciąż pokutuje bardzo wiele mitów. Ludzie wciąż nie do końca wierzą, że medycyna jest w stanie pomóc osobom w kryzysie psychicznym. Nie nie do końca wierzą, że na przykład leki przeciwdepresyjne działają, że pacjent z zaburzeniami psychicznymi może normalnie funkcjonować. Z drugiej strony, z mojego ponad trzydziestoletniego doświadczenia jako psychiatra, widzę jednak duży postęp. Jednak psychiatria została odczarowana. Ludzie zaczynają dostrzegać, że pacjenci psychiatryczni to zwyczajni ludzie zmagający się okresowo z pewnymi problemami w swoim życiu, że mogą być pełnowartościowymi członkami społeczności i podejmować pracę, że choroba psychiczna czy zaburzenie psychiczne nie musi być wyrokiem.
W badaniu pojawiło się też pytanie o skuteczne metody leczenia depresji. Respondenci wymieniali między innymi psychoterapię, farmakoterapię czy aktywność fizyczną. Ale aż 51 proc. respondentów uznała, że skutecznym sposobem walki z depresją jest skupienie się na pracy. Co Pani o tym sądzi?
Depresja jest ciężką chorobą, potencjalnie śmiertelną, która wymaga leczenia. To trochę tak, jakby powiedzieć, że skutecznym leczeniem raka jest skupienie się na pracy. Myślę, klucz leży w tym, iż ludzie może nie do końca odróżniają smutek, chandrę, frustrację od depresji. Nawet w języku potocznym używamy słowa depresja w niewłaściwym kontekście np. kiedy jest nam smutno. Mówimy: och dzisiaj to mam depresję, bo wstałem lewą nogą, bo jest brzydka pogoda, bo szef był niemiły w pracy, bo dzieci nie zdały egzaminu w szkole. I przez to, że słowo depresja jest nadużywane w takim potocznym kontekście, to z jednej strony jest to dobre bo depresja jest mniej stygmatyzowana, a z drugiej strony pacjenci chorujący na tę prawdziwą depresję nieraz słyszą od swoich bliskich, i to nawet w dobrej wierze: weź się w garść, w dzisiejszych czasach wszyscy miewamy depresję, a wziąłbyś się do roboty, to ci przejdzie, idź na jogę albo pobiegaj, albo posłuchaj muzyki, to ci przejdzie. Oczywiście, takie rady mogą być pomocne dla osób, które mają różne swoje smutki i frustracje. Natomiast depresja wymaga leczenia. Skuteczne metody leczenia depresji, to przede wszystkim farmakoterapia i psychoterapia, a idealne jest połączenie obu tych metod.