Jesteśmy jednym z najszybciej starzejących się narodów w Europie. Jakie widzi Pan w związku z tym wyzwania?
W starość wchodzi pokolenie baby boomers, czyli powojennego wyżu demograficznego. Jednocześnie powoli zmniejsza się liczba urodzeń. Jeszcze 2015 roku na jednego seniora przypadało jedno dziecko. W roku 2035 ta proporcja już będzie zaburzona – na jedno dziecko będzie przypadało dwóch seniorów. Na rynku pracy ubędzie osób aktywnych zawodowo, a wzrośnie liczebność armii seniorów. Będzie ich niemal 10 mln. Trzeba się zastanowić, jak rozwiązać kwestie związane z opieką, zarówno socjalną, jak i zdrowotną, a będzie to wymagające, m.in. z uwagi na wielochorobowość.
Jak zatem powinna wyglądać polityka senioralna w Polsce?
Przede wszystkim powinna być ciągła, polegać na pakcie społecznym, zawartym przez wszystkie ważniejsze ugrupowania parlamentarne, które wspólnie by wypracowały jeden wiodący pomysł na rozwiązanie tych problemów. Potrzebujemy kompleksowych rozwiązań, zintegrowanego modelu opieki nad pacjentem senioralnym, ścisłej współpracy lekarzy rodzinnych z geriatrami, z siecią oddziałów geriatrycznych. Uważam, że potrzebujemy kontynuować działania związane z budowaniem sieci centrów zdrowia 75 plus. Możemy obniżać tę granicę wiekową do 65 lat, ale powinniśmy na to znaleźć środki. Jeśli pojawiają się głosy, że jest to niewykonalne, obawy samorządów o zbyt duże obciążenie, to musimy poszukać pieniędzy na zorganizowanie takiej skoordynowanej opieki. Samorządy będą się w końcu zmierzyć z tymi problemami. Pamiętajmy, że następuje singularyzacja starości. Obserwujemy to na co dzień w oddziałach geriatrycznych. Mamy coraz więcej pacjentów, który są samotni, nie mają wskazań do pobytu w szpitalu, a nie ma gdzie ich wypisać. Nie każdy, kto może wyrazić świadomą zgodę, ma ochotę na pobyt od razu w zakładzie opiekuńczo-leczniczym. Potrzebna jest opieka społeczna. Mówimy o tym od kilkunastu lat. Nie ma co czekać i odwlekać wprowadzenia jakichkolwiek działań systemowych w tym obszarze.