W środę (6.11.) rano do szpitala w Nowym Tomyślu zostało przez ojca przywiezione 3-letnie dziecko z objawami zatrucia. Niestety, lekarzom nie udało się uratować życia dziewczynki. Do szpitala trafiły również matka dziecka i 7-letnia siostra. Policjanci ustalili, że kilka godzin przed tragedią w domu, w którym mieszkała poszkodowana rodzina, została rozłożona trutka na gryzonie. Mimo że preparat znajdował się na zewnątrz, przyczyną zatrucia mogły być jego silne opary. Okazało się też, że rodzina, widząc niepokojące objawy u 3-latki, próbowała wezwać pogotowie ratunkowe. Dyspozytor jednak nie zadysponował karetki. Informację o tym potwierdził rzecznik prasowy wojewody wielkopolskiej Mateusz Mucha.
Minister zdrowia Izabela Leszczyna, pytana o sprawę w programie Gość Poranka w TVP Info powiedziała, że badane będą nagrania rozmów z Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Poznaniu.
– Ściągamy w tej chwili nagrania, żeby wiedzieć dokładnie, co się stało. Pamiętajmy, że każda rozmowa z dyspozytorem jest nagrywana. Jak przesłuchamy te rozmowy, to będziemy wiedzieć, kto zawinił i wtedy będziemy wyciągali konsekwencje. Dzisiaj będziemy znali przebieg rozmów, dokumentację przekażemy prokuraturze – poinformowała szefowa resortu zdrowia.
Środek do tępienia gryzoni, którego użyto w domu poszkodowanej rodziny, był preparatem ogólnodostępnym.
– To, że ze wszystkimi chemikaliami musimy być bardzo uważni i trzymać je z dala od dzieci, jest oczywiste. Ten przypadek jest tragiczny i możemy tylko wyrazić ubolewanie i składać kondolencje rodzicom – powiedziała Izabela Leszczyna.