Do ataku hakerskiego doszło w lutym 2022 r. Złośliwe oprogramowanie typu „ransomware” zaszyfrowało dane osobowe 30 tys. pacjentów i ponad tysiąca pracowników. ZOZ zawiadomił o tym UODO i Policję. Uznał jednak, że atak nie był poważny, bo dane nie wyciekły – stały się tylko niedostępne (zewnętrzny ekspert wskazał, że danych nie da się odszyfrować – atakujący uzależnili odszyfrowanie danych od zapłacenia okupu w kryptowalucie).
Prezes UODO ustalił jednak w postępowaniu, że sprawa była istotna. Na zagrożenie dla danych osobowych ZOZ zareagował dopiero po ataku. Wtedy wezwał ekspertów, którzy wskazali luki w zabezpieczeniach i zarekomendowali zmiany. Odbyły się też szkolenia dla pracowników dotyczące bezpieczeństwa systemów informatycznych i danych.
ZOZ nie miał jednak – co jest w ocenie UODO kluczowe – dokumentów potwierdzających sporządzenie i aktualizowanie analizy ryzyka dla danych osobowych. Bezpieczeństwo danych powierzono informatykowi, który na bieżąco analizował m.in. podatności, zagrożenia, możliwe skutki naruszenia oraz środki bezpieczeństwa mające na celu zapewnienie poufności, integralności i dostępności przetwarzanych danych osobowych. To w żaden sposób nie mogło zapewnić należytej kontroli nad bezpieczeństwem danych.
W efekcie, przyjęte w ZOZ procedury nie były adekwatne do ryzyk dla danych osobowych. Wykazał to przeprowadzony już po ataku audyt.
Nie mając analizy ryzyka ZOZ popełnił błędy także po incydencie – zgłosił swój problem UODO i Policji, ale nie zauważył problemu osób, których dane dotyczyły. Nie powiadomił ich, że stracił kontrolę nad danymi takimi jak: imię i nazwisko, imiona rodziców, datę urodzenia, numer rachunku bankowego, adres zamieszkania lub pobytu, nr PESEL, nazwę użytkownika i/lub hasło, dane dotyczące zarobków lub posiadanego majątku, nazwisko rodowe matki, serię i numer dowodu osobistego, numer telefonu oraz dane dotyczące zdrowia.
ZOZ uważał, że powiadamiać zainteresowanych nie musi, bo dane nie zostały wykradzione, tylko nie ma do nich dostępu. Tyle, że z dokonanych ustaleń wynika jedynie, że nie ma śladu wycieku danych. Nie jest to jednak jednoznaczne z tym, że hakerzy tych danych sobie nie skopiowali.
Poza tym, jak podnosi UODO, gdyby ZOZ sporządził rzetelną analizę ryzyka dla danych, wiedziałby, że problemem jest nie tylko wyciek danych, ale i to, że pacjenci tracą dostęp do swoich danych dotyczących zdrowia. Takiego ryzyka nie można oceniać jako niskie. A inna kwalifikacja ryzyka skłoniłaby ZOZ do wprowadzenia lepszych zabezpieczeń.
Oprócz kary finansowej prezes UODO zalecił wdrożenie w terminie 30 dni odpowiednich środków technicznych i organizacyjnych zapewniających bezpieczeństwo przetwarzania danych w systemach informatycznych. Nakazał też powiadomić o zdarzeniu osoby, których dane dotyczą, wytłumaczyć im co się stało, przedstawić możliwe konsekwencje zdarzenia i wskazać, kto może udzielić w ZOZ więcej informacji na ten temat.
Źródło: UODO