Przewlekłe zapalenie zatok przynosowych z polipami nosa (PZZPzPN) to choroba często marginalizowana przez społeczeństwo oraz samych pacjentów, mimo że dotyczy aż 4% populacji, głównie młodych dorosłych, która w istotny sposób upośledza jakość ich życia. Wbrew powszechnej opinii PZZPzPN to poważna choroba układu oddechowego, która ma wyjątkowo negatywny wpływ na życie pacjentów.
– Polipy to uwypuklone twory wynikające z nacieku zapalnego w zatokach albo przewodach nosowych, które, w zależności od wielkości, możemy zobaczyć gołym okiem lub podczas badania endoskopowego albo tomografii komputerowej. Zmiany występują najczęściej obustronnie. Zapalenie zatok jest stosunkowo częstą chorobą. Najczęściej pojawia się w ostrej postaci jako konsekwencja infekcji wirusowej – wyjaśnia prof. Maciej Kupczyk, specjalista chorób wewnętrznych, chorób płuc i alergologii z Kliniki Chorób Wewnętrznych, Astmy i Alergii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, prezydentem Polskiego Towarzystwa Alergologicznego.
– Aż 70% ankietowanych, u których zdiagnozowano przewlekłe zapalenie zatok przynosowych z polipami nosa określiło ich negatywny wpływ na jakość życia jako duży albo bardzo duży - opisuje wyniki badania na temat PZZPzPN jego pomysłodawca, Hubert Godziątkowski, prezes zarządu Polskiego Towarzystwa Chorób Atopowych. - Odpowiedzi pacjentów wyraźnie obrazują skalę problemu i pozwalają sobie wyobrazić, jak dużym obciążeniem jest ta choroba. Jej objawy w znacznym stopniu ograniczają możliwość aktywności społecznej i fizycznej pacjentów.
Respondenci, którzy mają zdiagnozowane polipy nosa, wśród swoich objawów wymieniali:
- uczucie zatkania nosa (88%),
- upośledzenie lub utrata węchu (66%),
- spływanie wydzieliny po tylnej ścianie gardła (55%),
- wyciek treści surowiczej z nosa (50%),
- upośledzenie smaku (46%),
- nawracające infekcje górnych dróg oddechowych (34%),
- bóle głowy (32%),
- chrapanie (30%),
- łzawienie (27%),
- bezdech podczas snu (27%),
- uczucie rozpierania u nasady nosa (27%),
- bóle zębów (14%).
– Koszty społeczne polipów nosa są niemałe: choroba ta zaburza jakość snu, ale też nie pozostaje bez wpływu na poczucie pewności siebie, zwłaszcza, gdy wiąże się z utratą węchu. Jej przewlekłość i trudności terapeutyczne mogą być powodem obniżenia nastroju, a nawet depresji. Ważnym czynnikiem jest też podobieństwo jej objawów do infekcji wirusowych, co może skutkować wykluczeniem społecznym, zwłaszcza teraz, po pandemii, gdy jesteśmy bardziej ostrożni w kontaktach z chorymi – mówi Szymon Chrostowski, prezes zarządu Fundacji Wygrajmy Zdrowie zaangażowanej w działania kampanii.
Często zdarza się, że pacjenci – pomimo długiego odczuwania objawów choroby – nie zgłaszają się na konsultacje do lekarzy, a diagnoza PZZPzPN jest stawiana dopiero po wielu latach. Według badań większość pacjentów z pierwszymi objawami zapalenia zatok podejmuje samoleczenie produktami dostępnymi bez recepty, co stwarza możliwość nadużywania leków obkurczających błonę śluzową nosa.
Zmiana tego stanu rzeczy jest priorytetem kampanii społecznej „Masz to w nosie?”, ponieważ właściwa diagnoza i szybkie wdrożenie leczenia może zapobiec powstawaniu polipów, które są następstwem zaawansowanego, przewlekłego procesu zapalnego toczącego się w zatokach.
– Szeroka edukacja na temat możliwych objawów przewlekłego zapalenia zatok jest niezbędna, abyśmy mogli pomóc pacjentom zanim ich choroba przeistoczy się w ciężką postać z polipami nosa. U pacjentów, którzy zostaną zdiagnozowani na odpowiednim etapie i którzy we właściwym czasie wdrożą skuteczne leczenie, będziemy mogli uniknąć podawania inwazyjnych leków i przeprowadzania powtarzających się operacji – wyraża nadzieję prof. dr hab. n. med. Dariusz Jurkiewicz, kierownik Kliniki Otolaryngologii i Onkologii Laryngologicznej w Wojskowym Instytucie Medycznym Państwowym Instytucie Badawczym w Warszawie, przewodniczący Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Otorynolaryngologów Chirurgów Głowy i Szyi.
– Obecne metody chirurgiczne, tj. chirurgia endoskopowa, budzi mniejsze obawy wśród pacjentów niż zabieg usuwanie polipów nosa w znieczuleniu miejscowym, jednak nie możemy lekceważyć lęku chorych przed hospitalizacją i zabiegiem chirurgicznym oraz potencjalnych komplikacji związanych ze znieczuleniem ogólnym – dodaje prof. Jurkiewicz.
– W praktyce ambulatoryjnej sposoby leczenia farmakologicznego zależą od tego, czy choroba jest w okresie stabilnym czy w okresie zaostrzenia. W okresie stabilnym podstawą leczenia są glikokortykosteroidy podawane donosowo. Na wczesnym etapie rozwoju choroby lekarze dodatkowo zachęcają pacjentów do płukania zatok. Irygacje przynoszą faktyczną ulgę, jeśli pacjent potrafi je właściwie wykonać. W okresach zaostrzenia doraźnie stosuje się preparaty pseudoefedryny, które obkurczają błonę śluzową nosa. Kiedy pacjentom dolega nadkażenie ropne, co zdarza się bardzo często w przypadku tego schorzenia, podajemy antybiotyki. U pacjentów z zaawansowanym zapaleniem zatok z polipami nosa rozważa się przeprowadzenie zabiegu operacyjnego, najczęściej funkcjonalnej endoskopii zatok. Niekiedy pacjenci przygotowywani do tych zabiegów okresowo muszą stosować sterydy systemowe. Niestety nawet po doskonale wykonanym zabiegu polipy mają tendencję do nawracania, szczególnie u pacjentów ze współistniejącymi chorobami. Mam pod opieką takich pacjentów, którzy operację powtarzali aż 17 raz. – dzieli się swoim doświadczeniem prof. dr hab. n. med. Maciej Kupczyk.
Nawrotowość polipów nosa pomimo stosowania środków farmakologicznych i leczenia chirurgicznego rzeczywiście jest ogromnym problemem. 93% respondentów w badaniu dotyczącym PZZPzPN zadeklarowało, że leczenie farmakologiczne polipów nosa nie przyniosło trwałych rezultatów, mimo że wielu z nich (ponad 55%) stosowało sterydy systemowe, leki o silnym działaniu, lecz zagrażające wieloma poważnymi skutkami ubocznymi. Bardzo powszechnie stosowane procedury chirurgicznego usuwania polipów, mimo że są bezpieczne i skuteczne, wiążą się z ryzykiem nawrotu i reoperacji - ponad 88% ankietowanych określiło efekt swoich operacji jako nietrwały. Nawrót choroby wśród wszystkich pacjentów leczonych chirurgicznie występuje średnio już po 22 miesiącach, co powoduje, że pacjenci wracają pod opiekę lekarza i ponownie walczą z objawami, które w konsekwencji prowadzą do ponownego podejmowania decyzji związanej z kolejną operacją chirurgiczną w tej bardzo wrażliwej strefie.
Zarówno konieczność hospitalizacji, jak i długotrwała rekonwalescencja po operacji stanowią przeszkodę w życiu zawodowym pacjentów - zwolnienia lekarskie po zabiegu usuwania polipów trwają średnio 15 dni, ale respondenci wskazywali, że niekiedy ich zwolnienie sięgało kilku miesięcy. Dodatkowo dni wolne od pracy pacjenci z polipami nosa są zmuszeni brać również wtedy, kiedy występuje u nich nasilenie objawów oraz podczas licznych, nawracających infekcji górnych dróg oddechowych, które często towarzyszą tej chorobie.
Niemałym problemem dla pacjentów są również zaostrzenia astmy oskrzelowej, która bardzo często współistnieje z PZZPzPN. Choroby te mają wspólne podłoże - zapalenie typu 2., czyli mechanizm wiążący się z nadmierną, nieadekwatną do zagrożenia reaktywnością układu immunologicznego. Zapalenie typu 2. jest odpowiedzialne za większość ciężkich postaci przewlekłego zapalenia zatok przynosowych z polipami nosa i astmy oskrzelowej, ale też innych chorób, m.in. atopowego zapalenia skóry czy eozynofilowego zapalenia przełyku. Klinicyści wskazują, że gdy choroby te współistnieją ze sobą, leczenie staje się bardzo wymagające.
– Szansą dla pacjentów z PZZPzPN jest lek biologiczny, który interweniuje w zapalenie typu drugiego. Dupilumab to przeciwciało monoklonalne skierowane przeciwko receptorowi alfa interleukiny 4 (IL-4), hamujący przekazywanie sygnałów za pośrednictwem IL-4 oraz IL-13, czyli kluczowych mediatorów zapalenia typu drugiego. Dupilumab blokuje ten czynnik, który indukuje nasilenie procesu zapalnego. Działa punktowo – dokładnie w te patomechanizmy, które są decydujące dla progresji ciężkich postaci choroby. Dlatego po terapii biologicznej ryzyko nawrotów polipów nosa jest zdecydowanie mniejsze – wyjaśnia prof. Kupczyk.
Leczenie biologiczne stosuje się już od dawna w Stanach Zjednoczonych i niektórych krajach Europy. W Polsce terapia biologiczna jest z powodzeniem stosowana w leczeniu astmy oraz atopowego zapalenia skóry.
– Chcielibyśmy i mamy nadzieję, że w najbliższym czasie zostanie wprowadzony dostęp do terapii biologicznej. Badania kliniczne wykazały jej bardzo wysoką skuteczność. Są to leki, które możemy stosować u pacjentów z najcięższymi objawami przewlekłego zapalenia zatok z nawracającymi polipami, pomimo operacji. Wieloletnie, niewłaściwe leczenie oraz kolejne zabiegi niewątpliwie stanowią obciążenie nie tylko dla pacjenta, ale i dla systemu opieki zdrowotnej z punktu widzenia farmakoekonomiki a wiemy, że leki biologiczne, np. dupilumab ma doskonałe wyniki w grupie pacjentów z nawracającymi polipami i z chorobami współistniejącymi. Mamy nadzieję, że w najbliższych miesiącach takie leczenie stanie się dostępne dla pacjentów w Polsce i że dzięki niemu pacjenci z ciężką postacią choroby będą mogli wrócić do normalnego życia: do pracy, szkoły, że nie będą musieli korzystać ze zwolnień lekarskich i świadczeń chorobowych, że będziemy mogli ograniczyć nieplanowane wizyty lekarskie i niepotrzebne antybiotykoterapie – konkluduje prof. Kupczyk.