Jak mówił prof. Bolesław Samoliński, kierownik Katedry Zdrowia Publicznego i Środowiskowego WUM, nigdy wcześniej w historii obok siebie, na tak wielką skalę, nie żyły cztery pokolenia. Efekt wydłużania się średniej długości życia przynosi jednak również gorzkie owoce – m.in. w postaci dojmującej samotności najstarszych seniorów, na którą składają się przemiany kulturowe i rozbicie rodzin wielopokoleniowych oraz – w przypadku Polski – przekraczająca osiem lat różnica między długością życia kobiet i mężczyzn. – Kobiety z powodu samotności cierpią niejako podwójnie – podkreślał ekspert. Nie do pozazdroszczenia jest zarówno psychiczne, jak i fizyczne zdrowie seniorów – choć średnia długość życia Polaków (a zwłaszcza Polek) rośnie, przez większość „jesieni życia” są schorowani i cierpią na wielochorobowość. Jak podkreślał przy tym prof. Samoliński, Polska dużą część czynników ryzyka – choćby takich jak zanieczyszczenie powietrza – współdzieli z krajami rozwijającymi się. – W całej Europie zanieczyszczenie powietrza, smog, ulegają zmniejszeniu. U nas pozostają na stałym, wysokim, poziomie. Również dlatego, że ciągle trzy miliony osób palą w piecach, używając nie tylko węgla, ale i śmieci.
Nie tylko choroby cywilizacyjne stanowią poważne zagrożenie dla rosnącej populacji seniorów. Prof. Tomasz Targowski, konsultant krajowy w dziedzinie geriatrii przypominał, że również choroby zakaźne – przez lata pozostające w cieniu – dają o sobie znać, zwłaszcza że również pod względem szczepień osób dorosłych, w tym seniorów, Polska odstaje od standardów krajów wysokorozwiniętych. – Szczepienia dorosłych, szczepienia seniorów, to jeden z elementów zdrowego starzenia się – przypominał ekspert. Dlaczego Polacy się więc nie szczepią? Powody można mnożyć, ale bez wątpienia jednym z podstawowych problemów jest brak strategii. – Wydajemy na profilaktykę niemal najmniej w Unii Europejskiej. Na szczepienia – około 1 euro w przeliczeniu na obywatela – wskazywał. Tu kluczowym przykładem są szczepienia przeciw grypie: według ostatnich danych OECD i KE poziom zaszczepienia populacji 65+ w 2022 roku wyniósł 9 proc., przy średniej unijnej oscylującej wokół 45 proc.
A przecież lista wyzwań w obszarze szczepień to nie tylko grypa. Zauważalnym problemem jest rosnąca od kilku dekad śmiertelność z powodu zapaleń płuc – choć dostępne, i dla seniorów refundowane, są szczepienia przeciw pneumokokom, zbyt mało osób się decyduje na skorzystanie z nich.
Sezonowo szczepimy się (czy też raczej – nie szczepimy) dawkami przypominającymi przeciw COVID-19. Dostępna (choć nierefundowana) jest szczepionka przeciw RSV. Ten wirus powoduje większe szkody w populacji seniorów, niż do tej pory sądzono. – Dopiero w wyniku pandemii zyskaliśmy możliwość testowania – przypominał prof. Targowski. Dzięki temu wiadomo, że w sezonie z powodu zakażenia wirusem RS do szpitali trafia ok. 230 tys. seniorów, a hospitalizowani zasadniczo ciężej przechodzą chorobę niż zakażeni wirusami grypy i SARS-CoV-2 (głównie dlatego, że duża część seniorów z grypą i COVID-19 jednak przyjęła szczepionki, które złagodziły przebieg choroby). Wreszcie – półpasiec. Szczepionka dla seniorów refundowana częściowo, ale ciągle bardzo droga. Dwie dawki to koszt, po refundacji, ok. 800 złotych, co dla budżetu przeciętnego seniora stanowi poważne obciążenie. Za szczepienie przeciw RSV seniorzy muszą zapłacić nieco ponad tysiąc złotych. To pokazuje, że choć podstawą piramidy świadczeń zdrowotnych powinna być profilaktyka, ciągle pozostaje to bardziej w sferze deklaracji, co sprawia, że seniorzy – częściej niż to konieczne – skazani są na korzystanie z interwencji medycznych.
Izabela Marcewicz-Jendrysik, dyrektor Narodowego Instytutu Geriatrii, Reumatologii i Rehabilitacji w Warszawie podkreślała, że w tej chwili wyzwaniem jest nie tylko transformacja systemu opieki zdrowotnej (w którą wpisane jest odwracanie piramidy świadczeń) ale też integracja wszystkich instytucji, które odpowiadają za politykę senioralną. – Konieczne jest odejście od silosowości rozwiązań – mówiła. O bardziej holistyczne podejście apelowała też Mariola Łodzińska, prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych, zwracając uwagę, że samorząd zwraca się już od dłuższego czasu do resortu zdrowia o zmiany dotyczące choćby wizyt pielęgniarek w ramach opieki długoterminowej i dostosowanie ich do realiów i potrzeb pacjentów i ich rodzin. Na razie – bez skutku.