Szacuje się, że w Polsce na depresję choruje ok. 1,5 mln osób i - podobnie jak w innych krajach europejskich - nie wszyscy ci pacjenci są leczeni. Liczba chorych z roku na rok rośnie. Eksperci wskazali, że w Polsce rozpowszechnienie depresji jest mniejsze niż w innych krajach europejskich, bo - ich zdaniem - szczyt zachorowalności jest dopiero przed nami.
Siedmiokrotne wyższe ryzyko samobójstwa
Prof. Piotr Gałecki, krajowy konsultant w dziedzinie psychiatrii mówił o badaniach Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego mających na celu ustalenie, jak wiele osób cierpi w Polsce na depresję lekooporną. – O depresji lekoopornej mówimy wtedy, kiedy mimo zastosowania odpowiednio długo i w odpowiednich dawkach dwóch leków, brak jest efektu terapeutycznego - zaznaczył. Wyniki badania opublikowanego w Journal of Clinical Medicine na początku br. pokazały, że w naszym kraju na depresję lekooporną cierpi 25 proc. chorujących na depresję.
Krajowy konsultant podkreślił, że w Polsce wszystkie nowoczesne leki przeciwdepresyjne, dostępne w innych krajach europejskich są refundowane. - Problemem pozostaje 25 proc. chorych, którym pomóc nie możemy – wskazał. Dodał, że kolejne strategie łączenia leków oraz biologiczne metody leczenia nie przynoszą optymistycznych wyników i pacjenci z depresją lekooporną są częściej hospitalizowani, a ich pobyt w szpitalu trwa dłużej. - I co najistotniejsze, ryzyko samobójstwa u takiego chorego jest siedmiokrotnie większe niż u pacjenta, który nie cierpi na depresję lekooporną. Stąd oczekiwanie na wprowadzenie leków, które będą działały w innym mechanizmie niż szlak monoaminergiczny.
Przełom w leczeniu depresji lekoopornej
Prof. Agata Szulc, kierownik Kliniki Psychiatrycznej Wydziału Nauk o Zdrowiu WUM podkreśliła, że przełomy w psychiatrii zdarzają się bardzo rzadko. W latach 90. było nim wejście leków przeciwdepresyjnych typu SSRI, a potem odejście od serotoninowej teorii depresji i pojawienie się leków, które oddziałują na inne układy. Prof. Szulc przypomniała niedawną publikację prof. Joanny Moncrieff, która podważyła teorię, że depresja jest spowodowana niskim poziomem serotoniny i że można ją leczyć poprzez farmakologiczne podniesienie jej poziomu. - Okazuje się, że mechanizmy w depresji są dużo bardziej skomplikowane. Faktycznie układ serotoninergiczny jest zaangażowany w patofizjologię depresji, również jak inne układy. Większość chorób psychicznych w tym depresja to są zaburzenia związane z chorobami mózgu. I typowe leki antydepresyjne nie u wszystkich działają, albo też działają z opóźnieniem – wyjaśniła. - Kolejnym przełomem są leki, które inaczej działają na nasz mózg i taką substancją jest esketamina, która robi to głównie poprzez układ glutarminargiczny, zaangażowany w różne patofizjologie zaburzeń mózgu - dodała.
Podkreśliła, że badania potwierdzają jej szybkie działanie i poprawę stanu w depresji właściwie od razu. - Przełom polega na tym, że ona działa szybko, skutecznie i długo do 8-9 miesięcy – wskazała.
Koalicja przeciw depresji lekoopornej
W trakcie panelu poinformowano, że w marcu br. powstała koalicja na rzecz opracowania standardów leczenia depresji lekoopornej w Polsce. Wskazała ona, że koszty pośrednie i bezpośrednie depresji są jednymi z najwyższych wśród chorób mózgu obok otępień i zaburzeń lękowych. W dodatku poziom świadomości społecznej na temat tej choroby jest wciąż zbyt niski i dlatego połowa pacjentów cierpiących na depresję nie zgłasza się do lekarza i boi się stygmatyzacji.
Koalicja na rzecz opracowania standardów leczenia depresji lekoopornej w Polsce rekomenduje opracowanie nowych algorytmów postępowania z pacjentem z depresją lekooporną, które zapewniłyby dostęp do bezpiecznych i skutecznych terapii, mogących w znaczący sposób wpłynąć na poprawę jakości życia chorych, zapewnienie dostępu do nowoczesnej farmakoterapii w tym z użyciem esketaminy i innych biologicznych metod leczenia, jak np. przezczaszkowa stymulacja mózgu. Nowa terapie powinny być dostępne ambulatoryjnie.
Prof. Jarosław Pinkas, krajowy konsultant w dziedzinie zdrowia publicznego zwrócił uwagę, że w koalicji powinni znaleźć się również przedstawiciele pacjentów.
O problemach związanych z brakiem kadr zmówił doktor Michał Feldman, prezes Centrum Terapii DIALOG. - Zwłaszcza że z badania EZOP opublikowanego w 2021 r. wynika, że 25 proc. Polaków w którymś etapie swojego życia będzie miało problemy psychiczne – podkreślił. Pacjentów potrzebujących pomocy psychiatrów jest coraz więcej, również z powodu zaburzeń snu, lękowych, odżywiania i z powodu uzależnień. Maleje też tolerancja na życie z zaburzeniami i natręctwami. - Nie chcemy być zamknięci w domach z powodu naszych lęków - wskazał. - 6 tys. psychiatrów, których mamy w Polsce nie może wziąć odpowiedzialności za miliony ludzi – powiedział.
Eksperci postulowali, aby w programie studiów lekarskich, a już na pewno podczas stażu podyplomowego wróciły zajęcia z psychiatrii, które w ostatnich latach zostały zlikwidowane, bo każdy lekarz bez względu na specjalizację spotka się z pacjentem mającym objawy choroby psychicznej. Kolejną ważną sprawą jest uregulowanie statusu zawodu psychologa i psychoterapeuty. Dziś studia psychologiczne można skończyć zaocznie i zacząć przyjmować pacjentów.
Opieka psychiatryczna w systemie prywatnym
Marcin Łukasiewicz, dyrektor zarządzający, członek zarządu Medicover mówił o rosnącym popycie na usługi z tego obszaru. - Dlatego dołożyliśmy do naszego ekosystemu placówkę szpitalną, jedyną prywatną tego typu w Polsce. I w każdym zakresie jesteśmy w stanie pomóc pacjentom, a placówka jest efektywna pod kątem terapeutycznym i finansowym - poinformował. Dodał, że pacjent przebywa w niej średnio 14 dni, podczas gdy w systemie publicznym ten czas wynosi około 30 dni. - Jesteśmy w stanie pomagać pacjentom z praktycznie wszelkimi schorzeniami psychicznymi, dzięki czterem filarom: szybkiej i sprawnej diagnostyce, wypracowanemu przez zespół procesowi terapeutycznemu, optymalnie dobranej liczbie personelu medycznego i terapeutycznego, który jest zaangażowany w proces leczenia, a także gwarantującej dyskrecję przestrzeni dla pacjentów, w której mogą czuć się bezpiecznie i komfortowo- wyliczał.
Reforma polskiej psychiatrii
Wiceminister zdrowia Waldemar Kraska mówił o trwających obecnie zmianach systemowych w psychiatrii. - Chcemy przesunąć pacjenta z lecznictwa szpitalnego bliżej miejsca zamieszkania, do leczenia środowiskowego. Stawiamy też na koordynację leczenia i lepszą współpracę specjalistów z lekarzami rodzinnymi. Stworzyliśmy trójpoziomowy system, ale do rozwiązania jest jeszcze problem kadrowy, szczególnie mówimy tu o psychiatrach dziecięcych – wymieniał wiceminister Kraska.
Prowadzony pilotaż centrów zdrowia psychicznego zakończy się w 2023 r. Do końca tego roku 34 proc. dorosłej populacji Polaków ma być objętych opieką Centrów Zdrowia Psychicznego. - Założenie jest takie, by tymi centrami pokryta była cała Polska do końca 2027 r. To osiągalne i ważne. Drugim stopniem referencyjności będą ośrodki dedykowane jednostkom chorobowym, z którymi może nie poradzić sobie centrum zdrowi psychicznego. A trzeci to poziom pogłębionej dokładnej diagnostyki, która wymaga konsultacji wielospecjalistycznych – poinformował prof. Gałecki.
Tomasz Latos, przewodniczący sejmowej Komisji Zdrowia wskazał na konieczność wzrostu wydatków na finansowanie psychiatrii. - Biorąc pod uwagę, że w najbliższych latach problem będzie narastał, powinniśmy, jeżeli chodzi o kwestie kadrowe czy systemowe, działać wyjątkowo intensywnie i liczyć na szybkie zmiany – dodał.
O wyzwaniach związanych ze zdrowiem psychicznym Polaków rozmawiano podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.