Subskrybuj
Logo małe
Wyszukiwanie
#WyszłoNaZdrowie

Apiterapia to nie czary i gusła

MedExpress Team

Piotr Wójcik

Opublikowano 10 października 2024 09:00

Apiterapia to nie czary i gusła - Obrazek nagłówka
– Jest cała masa schorzeń, które możemy leczyć lub którym możemy zapobiegać, wykorzystując produkty pochodzenia pszczelego. To zwłaszcza infekcje i są na to twarde dowody. Chcemy, by apiterapia była oparta na konkretnych badaniach naukowych i odpowiednich standardach – po to, abyśmy mogli wreszcie z preparatami pochodzenia pszczelego przejść z etapu suplementów diety na etap leków – powiedział w programie Wyszło na Zdrowie dr hab. Mirosław Szczepański z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, specjalista w dziedzinie laryngologii, prezes Polskiego Towarzystwa Apiterapii, autor bloga Laryngologia po prostu.

Kiedy mówimy o apiterapii, to pierwszym naszym skojarzeniem jest leczenie miodem. Czy to wyczerpujące ujęcie tego tematu?

To bardzo mało wyczerpujące temat stwierdzenie, ponieważ produktów pszczelich jest cała masa. Oczywiście, najbardziej kojarzy nam się miód. Oprócz niego jest jeszcze pierzga, pyłek, propolis, jad pszczeli czy też powietrze ulowe, które możemy wdychać bezpośrednio z ula.

Mówimy o apiterapii, czyli o terapii, polegającej na leczeniu za pomocą produktów pszczelich. Co można leczyć za pomocą tych produktów?

Jest wiele schorzeń, w których możemy zastosować właśnie preparaty pochodzenia pszczelego. Musimy mieć na względzie fakt, że te produkty muszą być stosowane jako wspomaganie, a nie zastępowanie i chciałbym, żeby to jasno wybrzmiało. Produkty te są stosowane w leczeniu na przykład infekcji. Dużo preparatów znajduje zastosowanie w infekcjach górnych dróg oddechowych. Jad pszczeli stosowany jest natomiast na przykład w leczeniu chorób zapalnych stawów – m.in. w reumatoidalnym zapaleniu stawów. Przynosi pacjentom ulgę i działa przeciwbólowo, a w długiej perspektywie – również przeciwzapalnie. Z kolei propolis działa bardzo mocno przeciwbakteryjnie i przeciwzapalnie. Bywa nawet nazywany antybiotykiem XXI wieku. Znalazł zastosowanie chociażby w leczeniu ran, czyli w różnego rodzaju opatrunkach. Następny preparat, jakim jest wosk pszczeli, bardzo dobrze działa na przykład na skórę w leczeniu różnych schorzeń skórnych. Miód, poprzez wpływ na trawienie, wspomaga układ pokarmowy. Jest cała masa różnych schorzeń, którym możemy zapobiec albo je leczyć z pomocą produktów pszczelich. To zwłaszcza infekcje i na to są twarde dowody naukowe.

W przypadku różnych terapii mówimy obecnie o tym, że ma to być właśnie evidence based medicine, czyli leczenie oparte na dowodach naukowych.

Dążymy do tego, byśmy mogli mówić o evidence based apitherapy – żeby apiterapia była oparta właśnie na konkretnych badaniach naukowych i na odpowiednich standardach. Z preparatami pochodzenia pszczelego chcemy przejść z etapu suplementów diety na etap leków, tak byśmy mogli wprowadzać badania kliniczne, będące odpowiednikiem takich, które robimy wprowadzając na rynek lek.

Dotykamy w ten sposób standaryzacji? Bo wiadomym jest, że suplement diety na rynek można wprowadzić bardzo łatwo…

Jak najbardziej. Suplementy diety z definicji nie leczą. Są tylko dodatkami do diety i stąd bierze się ta łatwość wprowadzania ich na rynek i to, że nie muszą one spełniać bardzo wyśrubowanych kryteriów. Jeśli opracujemy odpowiednie standardy, to faktycznie dojdziemy do tego, że wreszcie będziemy mogli te preparaty powoli włączać w badania kliniczne. Jest to moim marzeniem.

A czy są grupy pacjentów, których nie można leczyć tymi produktami?

Są dwie takie główne grupy. Pierwsza to osoby, które mogą być uczulone na preparaty pochodzenia pszczelego. Najbardziej spektakularnym objawem jest wstrząs anafilaktyczny, do którego może dojść po terapii jadem pszczelim. Są też mniejsze objawy, które świadczą o tym, że ktoś może być uczulony na produkty pszczele. Mamy oczywiście odpowiednie sposoby, żeby sprawdzić to przed włączeniem leczenia. Druga grupa pacjentów, którym nie podajemy apiterapii, to są dzieci poniżej dwunastego miesiąca życia. Mówimy tu zwłaszcza o miodzie. Mogą się w nim bowiem znajdować bakterie, które dla osoby dorosłej nie są w żaden sposób groźne, ale stanowią zagrożenie dla dziecka poniżej roku, u którego układ odpornościowy nie jest jeszcze odpowiednio dostosowany. Jest jeszcze trzecia grupa pacjentów, u których trzeba uważać z podawaniem miodu. To osoby cierpiące na cukrzycę.

Skoro nie ma jeszcze standaryzacji, to kluczową rolę odgrywa świadomość kupującego. Na co zwrócić uwagę, wybierając produkty pszczele?

Powiem o produkcie najbardziej popularnym, czyli o miodzie. Ludzie, którzy kupują miód często chcą, aby był płynny, przyjemnie lejący się. Niekoniecznie musi to jednak świadczyć o jego jakości. Niektóre miody są płynne, ale z czasem się skrystalizują. Polecam wybierać właśnie takie, bo można być pewnym, że nie były one wcześniej na przykład podgrzane. Takie miody są na pewno dobrej jakości. W Polsce jest bardzo dużo pszczelarzy, więc polecam też kupować miody u lokalnych dostawców. Jakość miodów polskich jest bardzo wysoka, co również zostało wykazane w badaniach. W przypadku produktów pszczelich warto patrzeć jeszcze na datę przydatności, bo niektóre z nich tracą z czasem swoją leczniczą aktywność. Co ważne, preparaty te są światłoczułe i powinny być trzymane w zaciemnionym miejscu, raczej w niskich temperaturach, ale nie w zamrażarce.

Powiedział pan o tym że dobrze byłoby kupować miody z rynku krajowego. A co możemy powiedzieć np. o miodach z importu czy o miodzie manuka?

Miód manuka jest miodem chyba najbardziej znanym. W laryngologii stosowany był już od dawna do płukania jam nosa, w odpowiednim roztworze, który wykazuje silne działanie przeciwbakteryjne i przeciwzapalne. Zarówno miody polskie jak i importowane wykazują natomiast bardzo podobne właściwości przeciwbakteryjne i przeciwzapalne. Mając na względzie lokalny patriotyzm zdecydowanie polecam jednak miody polskie.

Jak długo działa Polskie Towarzystwo Apiterapii?

Na wstępie powiem, że wiemy, iż produkty pochodzenia pszczelego na pewno działają i jest to poparte badaniami naukowymi. Z drugiej strony – apiterapią zajmują się często osoby, które mają dobre chęci, ale jednocześnie nie mają warsztatu – ani naukowego ani medycznego. Byłem niedawno na konferencji dotyczącej apiterapii, na której ktoś z zagranicy pokazywał nieustrukturyzowane dane, niepoparte badaniami klinicznymi. Według nich podawanie kropli do oczu (z propolisem – przyp. red.) miało powodować, że ktoś przestał nosić okulary. Jako lekarze patrzymy na takie rewelacje trochę jak na czary i gusła. Dlatego zdecydowaliśmy się z dr Anną Kurek-Górecką ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego i osobami związanymi z apiterapią naukowo i pszczelarsko powołać Polskie Towarzystwo Apiterapii. Chcemy spajać całe środowisko pszczelarskie, farmaceutyczne i naukowe do tego, abyśmy mogli wreszcie wypracować standardy, a później legislacje. Celem jest to, żeby preparaty pszczele mogły funkcjonować jako leki. Nasza aktywność jest świeża, działamy dopiero od kilkunastu miesięcy.

Na co dzień funkcjonuje pan w środowisku akademickim. Jak koledzy z WUM-u reagują na pana aktywność w dziedzinie apiterapii?

Często budzi to zaciekawienie i zainteresowanie, jeszcze z lekką dozą niepewności. Staram się jednak w życiu iść czasem pod prąd, czego mnie nauczył pobyt na stypendium w Stanach Zjednoczonych. Na Uniwersytecie w Pittsburgu moja szefowa często mówiła: nie mierz wysoko, tylko jeszcze wyżej jeśli chcesz wyznaczać nowe kierunki. Jest też znane powiedzenie „sky is the limit”. Jeśli chcemy wyznaczać nowy kierunek w apiterapii, to musimy pójść pod prąd. Na początku budzi to kontrowersje, ale chciałbym, aby to wybrzmiało jeszcze raz: my nie chcemy, aby procedura w apiterapii zastąpiła tę klasyczną. Chcemy, by wspomagała klasyczne leczenie. Myślę, że to kwestia przekonania środowiska medycznego. Jeśli połączymy te trzy kropki: medyków, farmaceutów i pszczelarzy, to jest szansa, że apiterapia wreszcie stanie się standardem.

Podobne artykuły

Katar

Katar bez tajemnic

28 października 2024
pod-choinka
20 grudnia 2024

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie już za 4 zł dziennie*.

* 4 zł netto dziennie. Minimalny okres ekspozycji ogłoszenia to 30 dni.

Zobacz także

Sutkowski-WnP-grzyby
#WyszłoNaPoradę

Jak przeżyć sezon na grzyby?

21 października 2024
Bielecki-WnZ
#WyszłoNaZdrowie

Szpital to nie dom opieki na wakacje

25 czerwca 2024
Kosowicz-WnD-nietypowa
#WyszłoNaDziś

O czym marzą umierający?

15 maja 2024
Malina-WnM
9 maja 2024
kuchar2
25 kwietnia 2024
dwie-glowy-do-WnJaw-v2
Wyszło na Jaw

O co chodzi z pomaganiem?

17 kwietnia 2024
Sutkowski-WnZ-naziwsko
#WyszłoNaZdrowie

7 niezręcznych sytuacji w gabinecie lekarza rodzinnego

16 kwietnia 2024