Kiedy para stara się o dziecko, a wyczekiwana ciąża się nie pojawia, to kobieta na ogół wie gdzie się udać. Udaje się do ginekologa. A co w takiej sytuacji powinien zrobić mężczyzna?
Najlepiej, żeby pokazał się na podobnej wizycie u androloga, u którego dowie się o swojej płodności. Aczkolwiek jest to nadal mało znana dziedzina medycyny. I tacy mężczyźni albo nie trafiają (bo trafia mniej więcej w 20-25 procentach z tych, którzy powinni gdzieś trafić), albo trafiają bardzo różnie np. do ginekologa prowadzącego właśnie takie przygotowania, czy diagnostykę u partnerki, czy do endokrynologa, czasami do urologa. A najlepiej by było, żeby trafili właśnie do androloga.
Czym dokładnie zajmuje się androlog?
Obszarów zainteresowań andrologii jest więcej niż tylko sama niepłodność czy płodność mężczyzny. To również cała gospodarka hormonalna, na czele z testosteronem i wszystkim co z nim związane, oraz szeroko pojęte ogólne męskie zdrowie. Bo również takie rzeczy jak procesy starzenia się, cała sfera seksualna dotycząca mężczyzn, to też tematy dla androloga, na antykoncepcji męskiej kończąc.
Czy ścieżka mężczyzny do androloga jest długa? Bo w ogóle w Polsce temat męskiej niepłodności jest takim trochę tematem tabu. Na ogół mówi się, że to kobiety są niepłodne i to kobiety obarcza się całym problemem.
Jeszcze do niedawna, kilkadziesiąt lat temu, tak było. W ogóle nie mówiło się o tym i nie dopuszczało myślenia, że to po stronie mężczyzny może być taki problem, chociaż problem niepłodności męskiej istniał od zawsze. Czy ta ścieżka jest długa? Ona jest tak samo długa, jak ścieżka mężczyzny do każdego innego lekarza albo może jeszcze nieco dłuższa. Bo u tego lekarza ci mężczyźni często obawiają się, że nie tylko ich zdrowie będzie ocenione negatywnie, ale tu jest społeczne przekonanie, że ich męskość będzie poddana wątpliwości. Bo jak gorsza płodność, to zaraz myślenie właśnie o męskości zaczyna się włączać, co jest oczywiście absolutnie błędne i zupełnie niepotrzebne, psujące całe podejście do tematu. I tak faktycznie chyba trochę w tym społeczeństwie jest. Ale specjalistów, którzy nad męską płodnością, chociażby w Polsce, mogą się pochylić, jest coraz więcej. Tak więc ta ścieżka wcale długa być nie musi.
Nie musi. Ale też chyba problem niepłodności jest problemem rosnącym?
Jeżeli chodzi o męską niepłodność, to problem jest o tyle rosnący, że o nim się przede wszystkim coraz więcej mówi i słyszy. I mężczyzn trafiających do mnie, czy do gabinetów moich kolegów, jest coraz więcej. Coraz więcej panów zaczyna sobie zdawać sprawę z tego problemu i jest świadomych nie tylko swojego zdrowia, ale również tego, że mogą mieć problem z płodnością i może warto go nazwać, ocenić oraz sprawdzić.
Według WHO o niepłodności możemy mówić wtedy, kiedy po roku regularnego współżycia, czyli dwa trzy razy w tygodniu, ciąży nie ma. Czy warto czekać tak długo?
Tak mówi WHO i oczywiście trudno się z tak dużą i mądrą instytucją nie zgadzać czy spierać. Aczkolwiek ja stoję na stanowisku, że jeżeli tak samo jak nikogo już nie dziwi, że jeżeli kobieta zaczyna planować powiększenie rodziny, to nie idzie po roku do ginekologa tylko na ogół idzie przed albo zaraz po rozpoczęciu tychże starań. Ale jest już w miarę na bieżąco przynajmniej z podstawowymi informacjami na temat swojego zdrowia, w tym duchu rozumiejąc również problem płodności, pod kontrolą ginekologa. Dlatego gdybym ja miał tutaj podpowiedzieć, to absolutnie rozpoczynałbym ten ruch znacznie wcześniej. Szczerze zachęcam również mężczyzn do tego, żeby sobie zrobili badanie nasienia. Takie najprostsze, łatwo dostępne, bezbolesne i tanie badanie, mówiące wiele o męskiej płodności. Tak naprawdę im szybciej, tym lepiej. Nawet, bo czemu nie, przed rozpoczęciem starań o potomstwo albo na samym początku, czy w ogóle kiedy przychodzi taka myśl do głowy.
Kiedy bezwzględnie udać się do androloga?
W temacie płodności to rok jest chyba takim punktem zwrotnym. Na pewno jest taki moment, kiedy warto zacząć zastanawiać się nad jakąś diagnostyką, najczęściej prostą. Zaczyna się zawsze od takich prostych, mniejszych ruchów. Warto sobie zdawać sprawę, że prawie 10 procent mężczyzn z niepłodnością to ci, którzy w ogóle nie mają plemników w badaniu nasienia. W związku z czym taka informacja po roku, wtedy już patrząc, zwlekania, może zmienić myślenie i podejście w ogóle.
Może zwalić z nóg...
I nierzadko zwala. Ale trochę niepotrzebnie, bo ogromna część tych mężczyzn absolutnie ma szansę zostać nadal ojcami, mimo tak powiedzmy fatalnego początku diagnostyki . Ale chcemy to wiedzieć dużo wcześniej, bo wtedy jakbym miał być takim pacjentem, to miałbym poczucie kompletnie bez sensu straconego roku. A to zawsze powinno iść, w mojej ocenie, równocześnie u mężczyzny i u kobiety, zależnie od potrzeb i wskazań, wyników badań.
Jak przygotować się do wizyty u androloga?
Dobrze się nastawić. Nie ma do tego żadnego specjalnego przygotowania. Trzeba otworzyć głowę na serię czasami zaskakujących czy niewygodnych pytań.
Jakie to pytania?
Moja lista jest długa. Jestem raczej dociekliwy i lubię wiedzieć. Lubię poznać mężczyznę i jego przeszłość, teraźniejszość i potencjalnie również przyszłość. To pytania o dzieciństwo i teraźniejszość pod kątem zdrowotnym. Sporo pytań pada o styl życia, który jest rosnącym w siłę powodem spadającej męskiej płodności. Są również pytania o stronę kobiecą, bo ja absolutnie nie czuję się na siłach, żeby diagnozować czy leczyć kobiety w tego typu problemach z płodnością, ale chcę wiedzieć. Bo interpretacja wyników mojego pacjenta może być zupełnie inna, zależnie od tego jaka będzie druga strona medalu czyli partnerka. To nie są pytania, na które trudno odpowiedzieć. Ale to pytania, na które warto, będąc mną znać, bo łatwiej jest mi pacjentowi doradzić. I jemu też łatwiej jest zdać sobie sprawę z pewnych rzeczy, które, czy to z przeszłości czy z teraźniejszości w jego funkcjonowaniu, mogą mieć znaczenie. A na wiele z nich da się mieć wpływ.
Leczymy kobietę czy mężczyznę, czy leczymy pary?
Ja leczę pary. Nie chcę, żeby to zabrzmiało, że wtrącam się ginekologowi prowadzącemu partnerkę, ale ja zawsze rozmawiam z dwojgiem ludzi. Zawsze zapraszam na wizytę do siebie parę. Bo rozmawiamy zawsze o ich planach. Nie da rady spłodzić potomstwa czy doczekać się potomstwa, zajmując się tylko jedną stroną, o drugiej zupełnie zapominając. U mnie więc zawsze czekają dwa krzesła w gabinecie.