Subskrybuj
Logo małe
Wyszukiwanie
#WyszłoNaMiasto

Od kampanii społecznych do amerykańskiego "Vogue'a"

MedExpress Team

Medexpress

Opublikowano 9 maja 2024 09:00

Od kampanii społecznych do amerykańskiego "Vogue'a" - Obrazek nagłówka
Gościem "Wyszło na Miasto" jest Malina Wieczorek, prezes fundacji „SM Walcz o siebie”, inicjatorka "Szkoły motywacji", malarka, absolwentka krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Znamy ją wszyscy z pracy na rzecz chorych ze stwardnieniem rozsianym i licznych kampanii społecznych. Dziś rozmowa o sztuce i wielkim sukcesie artystycznym.

Malina, jak ty to zrobiłaś? Jak zapewnić sobie miejsce w drukowanej wersji amerykańskiej biblii mody?

Rzeczywiście, w kwietniowym amerykańskim wydawaniu "Vogue" na Manhattanie pojawiłam się jako osoba wyróżniona w ten sposób, przez nowojorską galerię sztuki oraz operatora sztuki Artifact. Czekam teraz na przesyłkę z magazynem "Vogue", bo niestety nie mogłam dojechać do Nowego Jorku, kiedy był pokaz. Ale jestem bardzo szczęśliwa, bo to jest rzeczywiście ogromna frajda pokazać swoje prace malarskie właśnie w takim magazynie, który modę i sposób życia pokazuje na najbardziej ekskluzywnym poziomie. Mam więc ogromną radość i satysfakcję.

Czy rynek sztuki jest trudnym rynkiem? Większość absolwentów ASP, gdzieś przepada.

Dla mnie jest to kolejne wyzwanie zawodowe. W pewnym momencie, po Akademii Sztuk Pięknych, kiedy wystawiałam swoje prace, zawodowo robiłam też inne rzeczy np. zajmowałam się kampaniami społecznymi. Zbudowałam Fundację Szkoły Motywacji. Później robiąc to wszystko, nabrałam doświadczenia też z innych dziedzin. Wobec tego, przy mojej sztuce, która jest konceptualną, było to doświadczenie niezwykle cenne. Patrząc w tej chwili na rynek sztuki, muszę przyznać, że to tak naprawdę marketing. Prócz tego, że te dzieła są po prostu piękne, mogą zdobić czyjeś domy, rezydencje czy biura (np. korporacje kupują całe kolekcje). Zbierając doświadczenia życiowe i przekładając je na sztukę konceptualną, było to dla mnie kolejnym krokiem rozwojowym w karierze, ale także w rozwoju mojej tożsamości jako człowieka, nie tylko jako twórczyni, osoby, która się realizuje w różny dziedzinach sztuki, którą jest życie.

Głównymi bohaterkami twoich obrazów są kobiety. Jak to jest z kobietami artystkami? W literaturze ukuto termin „literatura menstruacyjna”. A jak to jest w malarstwie?

W malarstwie, patrząc na historię sztuki, większość twórców to oczywiście mężczyźni. Kobietom było dużo trudniej. Natomiast w tej chwili widzę zmianę. To jest ogromna ciekawość wobec sztuki kobiet. Sztuka kobiet wcale nie musi być kobieca. Ona jest naprawdę bardzo dynamiczna. Powiedziałabym, że z niektórych obrazów wypływa ogromna energia wręcz agresja. To widać na obecnym biennale sztuki, odbywającym się w Wenecji, czy na różnego rodzaju targach. W mojej opinii, w tej chwili zainteresowanie wobec sztuki, którą tworzą kobiety, jest ogromne.

Jak powinna być finansowana sztuka? Kiedyś była instytucja mecenatu bogatych ludzi albo państwa nad artystami. Dziś można zbierać fundusze przez Internet. Są różnego rodzaju zbiórki jak np. patronite. Jak to wygląda z twojej perspektywy? Bo rozumiem, że nie łatwo być artystą na cały etat.

Myślę, że to jest bardzo trudne bycie artystą na cały etat. Ja akurat jestem w szczęśliwej sytuacji, że mam też inne aktywności zawodowe, którymi sobie mogę balansować pewnego rodzaju wydatki, chociażby wysyłki wystawowych prac na wystawy za ocean, co oczywiście jest kosztowne. Mecenat jako taki funkcjonuje w dalszym ciągu. Tylko tutaj jest dla mnie jedna uwaga, galerie zazwyczaj szczególnie te topowe, artystę biorą pod swoją kuratelę i opiekę całościową. Czyli już ta osoba jest związana z daną galerią na wyłączność. Dla mnie sztuka, przynajmniej w tym momencie, jest rodzajem wolności. Ja na razie w tego typu rozwiązaniami nie jestem zainteresowana. Oczywiście gdyby to była jedna z największych galerii na świecie to pewnie bym była najszczęśliwszą osobą na świecie. Natomiast w innych relacjach wolę próbować różnych rozwiązań i różnego rodzaju spółpracy z galeriami. To jest dla mnie ogromnie satysfakcjonujące, też dlatego, że tych wystaw dzięki temu mam dużo więcej.

Czy współczesna sztuka jest trudna?

Myślę, że ten trud, to jest to wyzwanie myślenia. Współczesna sztuka nie jest tylko sztuką dekoracyjną. To jest chyba najważniejsze. Ja również w tym nurcie tworzę. Moja sztuka jest sztuką konceptualną. U mnie ciało człowieka jest punktem wyjścia o tym co jest ważne. Gdzie mamy kody kulturowe i skąd to się bierze (np. przy cyklu Madonny). Czym jest współczesna tzw. świętość? Czy ona się bierze z tego kim jesteśmy wewnętrznie, czy wpływa na to na przykład kultura regionu z jakiego się wywodzimy, lub tego w którym chcemy mieszkać? Te wszystkie powiązania i odpowiedzi kim my jesteśmy współcześnie jako kobiety, matki, kochanki, żony, wszystkie te role, które się przeplatają, ale też na przykład twórczynie, przedsiębiorczyni. Kim jest i co wnosimy tym naszym jestestwem do współczesnego świata? To ogromna przyjemność w tej chwili mieć czas, żeby sztuce współczesnej móc świadomie przyglądać się. Nie tylko przelatywać przez muzeum czy galerię, ale posiedzieć, rzeczywiście poświęcić czas i znaleźć w sobie odpowiedź, o co w danym dziele chodzi.

Powiedziałaś, że Twoje obrazy są nie tylko dekoracyjne. Czy zastanawiasz się czasami do jakiego domu trafia Twój obraz? Jakie emocje daje domownikom? Co sobie myślą, kiedy na niego patrzą?

To jest ciekawe, bo wielokrotnie spotykając się z osobami, które nabywały moje obrazy, oni opowiadali co na nich widzą. I opowieści były inne. Każdy znajdował coś innego. Po jakimś czasie, kiedy dany obraz jest już u kogoś w domu, ta osoba mi mówi: Ty wiesz, on teraz rezonuje ze mną w zupełnie inny sposób. Dla mnie znaczy co innego, co innego udało mi się po prostu odnaleźć w tym obrazie. To jest chyba dla twórcy największa radość. Ja znając osoby, które kupiły moje obrazy wiem, u kogo będą one pełniły funkcję wyłącznie dekoracyjną, a u których będą wyzwaniem, że się będą chciały z nim zmierzyć. To widać po wyborach, lżejsza czy zadziorna praca.

Kto kupuje Twoje obrazy?

Moje obrazy są w kilku siedzibach banku PKO S. A. Są też u kolekcjonerów na całym świecie. I to jest ogromna radość. Cieszę się jak ludzie do mnie wracają i mówią: Szukam miejsca, żeby mieć jeszcze jedno twoje dzieło. To jest ogromna satysfakcja.

A czy wierzysz we wpływ gwiazd na nasze życie?

Ostatnio bardzo dużo mówiło się o tym, bo były układy gwiezdne, które nie zdarzają się często tzn. występują raz na kilka tysięcy lat. Myślę więc, że planety mają wpływ na nasze życie. Ja nawet rozpoczęłam całkiem niedawno nowy cykl prac „kobieta i planeta”.

Twoja kobieta już nie jest samotna...

Tak, już jest skorelowana z ciałem niebieskim, gwiazdą. To jest też sprawdzanie jak ciało ustawia się wobec tego co niesie planeta. Ostatni obraz „Kobieta i Mars” jest rzeczywiście mocniejszy. To jest też odwoływanie się do koloru. Teraz rozpoczęłam kolejny obraz „Czarne słońce”. Black sun to jest fraza, która łączy się w tekstach mistycznych. Są również spiskowe teorie dziejów na ten temat. Było to elementem różnego rodzaju twórczości pisarskiej i piosenek. A ja sobie pomyślałam, że dla mnie to jak moment przejścia. Czarne słońce, które się może kojarzyć z czymś negatywnym, jest właśnie naszym przeżyciem trudnych chwil, od których nie powinniśmy się odwracać, które warto zaopiekować i którym warto się przyjrzeć i troszeczkę ukochać. Wtedy z większą świadomością tego, że to należy do naszego życia z różnymi kolorami, ciemnymi i jasnymi, jeśli to zintegrujemy w sobie, wtedy z pełną dojrzałością i świadomością będziemy w stanie pójść w stronę tego co jest jasną stroną życia, wobec prawdziwego światła. Wtedy ono będzie dla nas w pełni dostępne.

Czy zawodowo zamienisz bezpieczną przystań na żeglugę po sztuce?

Myślę, że można dwie rzeczy robić równocześnie. I tak czynię. Ja chyba nigdy nie miałam w życiu bezpiecznej przystani. Bo wielość spraw, którymi się zajmowałam i zajmuję, jest tak duża, że starczyłoby na kilka żyć zawodowych. Taką mam naturę, że nie jestem w stanie usiedzieć bezczynnie i cieszyć się tym co już osiągnęłam. Oczywiście bardzo cieszę się wszystkim. Ale takie mamy czasy. Nie jest tak jak 100 lat temu, że jeśli ktoś osiągnął sukces w jakiejś dziedzinie, to potem przez 40 lat będzie mógł się na nim nieść. Obecny świat wymaga, żeby robić nowe rzeczy, podejmować nowe wyzwania. To z jednej strony jest trudne. Ale z drugiej, dzięki temu jesteśmy cały czas młodzi. Po prostu mamy energię, która się wyzwala i która też wraca do nas dzięki takim działaniom.

Podobne artykuły

obzarstwo
#WyszłoNaZdrowie

Świąteczne grzechy - zdrowotna pokuta

6 grudnia 2024
bakteriofagi
29 listopada 2024
WnZ-Przewozniak
#WyszłoNaZdrowie

Dostrzegamy coraz więcej ciemnych stron wapowania

27 sierpnia 2024
WnZ-Prostata-Zolnierek
14 sierpnia 2024

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie już za 4 zł dziennie*.

* 4 zł netto dziennie. Minimalny okres ekspozycji ogłoszenia to 30 dni.

Zobacz także

przewoźniak robocze
#WyszłoNaZdrowie

Wybuchające „jednorazówki”

4 listopada 2024
Twój brzuch latem
8 sierpnia 2024
Rejdak-WnZ-odc2
28 maja 2024
Rejdak-WnZ-odc
#WyszłoNaZdrowie

Dlaczego na kacu boli głowa?

22 maja 2024
KZS-woron-zbojcza-apteczka
#WyszłoNaZdrowie

Kiedy lek bardziej szkodzi, niż pomaga?

2 lutego 2024