Dziś temat, który dotyczy wielu milionów Polaków. Jedynym żyjącym w Polsce gatunkiem małpy jest tak zwana małpka. Zabieramy ją na spacer, do pracy, na rower, na plażę. Ostatnio pojawiły się pomysły, żeby te „małpki” wyrugować z ich naturalnych siedlisk, czyli sklepików osiedlowych i stacji benzynowych. Panie doktorze, co złego jest w „małpkach”?
Dużo złego jest w małpkach. To rzeczywiście najbardziej znane stworzenie do godziny 13.00. Kupujemy tych stworzeń w sklepikach osiedlowych w drodze do pracy - uwaga, samochodem często - 3 miliony sztuk. 700-800 tysięcy ludzi w Polsce nie trzeźwieje. Ile rodzin z tego powodu cierpi? Ile tych osób jest chorych, uzależnionych? To naprawdę my lekarze widzimy codziennie w swoich gabinetach, jakie to są szkody, jakie dramaty i skutki społeczne. W Warszawie jest więcej sklepów monopolowych niż w całej Norwegii, prawda? Te przykłady Państwo znają, one są publicystyczne, ale mówią, jak schizofrenicznie zachowuje się państwo wobec tego problemu. Bo z jednej strony czerpie zysk z akcyzy i różnych innych podatków od alkoholu, tytoniu, a z drugiej strony musi płacić za leczenie tych osób.
Za leczenie udarów, zawałów.
Za leczenie udarów, zawałów, które częściej zdarzają się u takich osób, ale także oczywiście samej choroby alkoholowej.
Tak, ostatnio było głośno o tak zwanej rencie alkoholowej…
Bardzo ciekawe, nie słyszałem akurat, ale to zastanawiające…
Pomińmy to zatem głębokim milczeniem, bo okaże się, że miliony Polaków zaczną starać się o tę rentę.
Dobrze, że nie wiem, jak się okazuje. Proszę Państwa, powinniśmy się na coś zdecydować, państwo się powinno na coś zdecydować. Może nie powinniśmy tego mówić, ale alkohol i tak będzie, i zostanie z nami. Jest wymysłem ludzi dla ludzi, ale to jest pomysł, który jest dla rozsądnych ludzi w rozsądnych proporcjach. O te proporcje przecież chodzi.
No właśnie, tu są małe proporcje.
Tak, to są małe proporcje. Te małpki są trochę jak e-papierosy: ładnie wygląda, ma pewnie jakiś fajny smak, jakieś owocowe są, w ogóle to jest takie lajtowe, to wszystko tak jest opakowane. Problem małpek to problem robotnika idącego na budowę, którego nikt nie kontroluje, to problem pracownika biura, który w garażu podziemnym, jak ma wjechać, na 38 piętro, to pije trzy małpki. Nikt tego nie kontroluje, nikt o tym nie myśli. Cena alkoholu jest ceną, która absolutnie nie jest zaporowa, wszystkich na to stać, młodzi ludzie mają bardzo łatwy dostęp do alkoholu. Widzę tego skutki. Na co dzień pije polska wieś, pije polskie miasto. Dramat.
Co zatem robimy z małpkami?
Małpki nie powinny nam towarzyszyć. Wyrzucamy je. Małpie zoo powinno być gdzieś daleko i bardzo trudno dostępne. Oczywiście jest bunt. Jak to na stacji benzynowej nie można kupić? Jak to po 22 nie można kupić? Będzie bunt, tak jak ze wszystkim zawsze i z każdym zakazem. Oczywiście najważniejsza byłaby edukacja, ale sama edukacja w mojej ocenie nie pomoże. Jestem za tym, żeby też wprowadzać pewne obostrzenia natury administracyjnej. Małpka nam nie towarzyszy, do małpki jest daleko, oglądajmy małpki tylko na Pradze w warszawskim zoo.
Drodzy Państwo, nie wiem, jakie zdanie na temat polskich małpek mają ekolodzy, ale wiemy, jakie zdanie mają lekarze. Dziękuję za rozmowę
Jeszcze jedno powiem, że ekolodzy, jak patrzą na te małpki, które leżą na trawnikach i stanowią jedno z najczęstszych zanieczyszczeń wokół osiedli, to też biją na alarm i też się martwią, że w ten sposób to środowisko przede wszystkim zanieczyszczamy od środka, wypijając taką ilość, ale także wokół siebie.