25 marca br. doszło do dramatycznej sytuacji na złotoryjskim odcinku autostrady A 4. Mężczyzna w karetce dźgnął kilka razy nożem ratownika medycznego. Sprawca nie odpowie za swój czyn. Według biegłych psychiatrów i psychologa, w chwili zdarzenia 37-latek był niepoczytalny. Prokuratura Rejonowa w Złotoryi umorzyła więc śledztwo w sprawie usiłowania dokonania zabójstwa, ale wystąpiła do sądu z wnioskiem, by mężczyzna trafił do zamkniętego zakładu psychiatrycznego. Jak Pan zareagował na tę informację?
Trudno mi się wypowiedzieć w tej sprawie. Kara w postaci grzywny, wyrok więzienia w zawieszeniu nie odstraszają agresorów. Sądy zbyt pobłażliwie traktują napastników, dlatego agresja będzie eskalować….
Z jaką agresją spotyka się Pan ze strony pacjentów?
Na każdym dyżurze spotykam się z werbalną agresją ze strony pacjentów. Kilka razy w miesiącu jestem atakowany głownie przez osoby pod wpływem alkoholu. Kiedyś pacjent próbował mnie zaatakować z siekierą w ręku. Na szczęście udało mi się uciec do karetki.
Czy ratownicy zgłaszają ataki ze strony pacjentów na policję?
Zgłaszamy ataki ze strony pacjentów na policję. Niestety nie przynosi to efektu.
Z jakim nastawieniem jeździ Pan do pacjentów?
Jestem spokojnym i opanowanym człowiekiem. Staram się nie panikować. Liczę się z tym, że mogą mnie spotkać różne sytuacje.
Jakie zmiany w prawie powinny nastąpić, aby wzmocnić bezpieczeństwo wśród ratowników medycznych?
Za udowodnioną napaść na ratownika medycznego powinna być kara więzienia.
Jakie są szanse na wprowadzenie zmian w prawie?
Myślę, że dopiero gdy wydarzy się jakaś tragedia, to nastąpią zmiany w prawie.