Subskrybuj
Logo małe
Wyszukiwanie

10 bolączek amerykańskich lekarzy

MedExpress Team

Krzysztof Boczek

Opublikowano 19 czerwca 2015 07:00

10 bolączek amerykańskich lekarzy - Obrazek nagłówka
Paradoksalnie w najbogatszym, amerykańskim systemie ochrony zdrowia lekarze zmagają się z bardzo podobnymi administracyjnymi i medycznymi problemami, jak ich koledzy w Polsce.
[caption id="attachment_60125" align="alignnone" width="620"]Thinkstock / Getty Images Thinkstock / Getty Images[/caption]

W 2013 roku Amerykanie wydali (wg różnych źródeł) na ochronę zdrowia od 2,9 do 3,8 bln dol., czyli od 17,4 do 22,8 proc. PKB największej gospodarki na świecie. To od 9,2 do 12 tys. dol. na mieszkańca. Liczby te stanowią absolutne rekordy wśród krajów rozwiniętych.

Mimo podjętych kroków, tj. reformy ObamaCare, Amerykanie z roku na rok wydają na zdrowie coraz więcej – w 2013 r. o 3,6 proc. więcej niż w 2012 r. Żaden inny kraj OECD nawet nie zbliża się do takiego poziomu wydatków. Leczenie przeciętnego Amerykanina jest 2,7 – 3,5 razy droższe niż mieszkańca w państwach rozwiniętych i aż 8 – 11-krotnie kosztowniejsze niż w Polsce! Tak wielkie wydatki na leczenie w USA, to w znacznym stopniu, pokłosie wysokich zarobków lekarzy. Z 15 najlepiej opłacanych zawodów w tym kraju, aż 14 to medycy różnych specjalizacji. Mimo tak hojnego nabijania ich kiesy, zmagają się oni z zaskakująco podobnymi problemami, jak ich „ubodzy” koledzy w Polsce. Pod koniec każdego roku AMA (American Medical Association) – odpowiednik polskiego NIL – publikuje listę 10 największych wyzwań, jakim w kolejnym roku będą musieli stawić czoła lekarze. Lista przygotowana na rok 2015 r. wygląda dziwnie znajomo…

1 – Przeładowanie pracą administracyjną

– Narzekasz na zbyt dużo papierkowej roboty? To spróbuj dać radę biurokracji, z którą my mamy do czynienia – tak zapewne powiedziałby do polskiego lekarza, amerykański medyk. I miałby w tym wiele racji. Z badań wynika, że biurokratyczne obowiązki najbardziej frustrują lekarzy w USA. Zamiast zajmować się leczeniem pacjenta, muszą wypełniać procedury, wymagania regulacyjne, grzebać w bazach i komputerach, wklepywać w nie ciągi liczb i danych. A w przypadku ich niewypełnienia ryzyko poniesienia kary jest znacznie większe niż w Polsce – prawnicze harpie czyhają na medyków, którzy popełnią błąd w sztuce, a dodatkowo nie wypełnią jakiejś deklaracji. Jedna sprawa sądowa może zrujnować karierę. Od przyszłego roku, jeśli lekarz popełni błąd, wprowadzając dane do nowej, elektronicznej dokumentacji medycznej (EHR), zostanie obciążony karą. Wg obecnych szacunków, aż połowa medyków w USA może być tym zagrożona. Ci lekarze, którzy przyjmują pacjentów w ramach federalnych Medicare i Medicaid (odpowiednik NFZ, ale dla wybranych grup pacjentów), zmagają się jeszcze ze zmorą kontroli i często nieuzasadnionych kar. O tym jak często nieuzasadnionych świadczyć może fakt, że aż 60 proc. sankcji nałożonych na lekarzy jest odrzucana w apelacji! Wyliczono, że statystyczny medyk, zatrudniony w czyjejś placówce, w 2012 r, na obowiązkach nieklinicznych, spędzał tygodniowo ponad 12 godzin – to 22 proc. całego tygodnia pracy. Według innych źródeł (Medical Economics), papierkowa robota zajmuje nawet 20 godzin tygodniowo (z 50 – 52 h pracy). Z powodu tego obciążenia liczba pacjentów, których przyjmowali lekarze rodzinni tygodniowo, w ciągu 5 lat, spadła aż o 20 proc. (ze 112 w 2008 r. do 89 w 2013 r.). Nic dziwnego więc, że ponad 81 proc. medyków pytanych w sondażu, uważało, że administracyjne zadania zajmują im stanowczo zbyt dużo czasu. – Formalności najbardziej obniżają poziom lekarskiego morale – twierdzi Ray Walker wiceprezes The Physician Foundation – organizacji, która prowadziła owo badanie. Papierkowej pracy dołożyła medykom rewolucja w amerykańskiej służbie zdrowia tzw. ObamaCare. Ale również nowa, elektroniczna dokumentacja medyczna (EHR). Dlaczego? Bo wymaga ona wprowadzenia wielu informacji, często zupełnie nieistotnych. To pochłania więcej czasu. A gdy lekarz sięga do EHR to także więcej go traci na czytanie tych danych. Bo trudniej w gąszczu detali wyłowić to, co istotne. Tylko z powodu EHR, w przypadku niektórych pacjentów, lekarze muszą wydłużyć wizytę do 30 minut. Który może sobie na to pozwolić, to zatrudnia dodatkowego pracownika do spisywania danych do EHR. – Elektroniczna dokumentacja medyczna jest pożądana. Ale nikt nie pomyślał, jak ją wprowadzić, by zamiast utrudnić, to ułatwiła pracę lekarzom – narzekają medycy w ankietach. AMA chce więc w 2015 r. ułatwić wprowadzanie i korzystanie z danych EHR. Tak, by rok później nie musieli płacić kar z tego tytułu. Organizacja także będzie starała się uruchomić program/system obsługujący wszystkich lekarzy – to miałoby ułatwić im pracę. AMA chce także naciskać na Medicare i Medicaid, by trochę spasowały z bezzasadnym nakładaniem kar.

2 – System płac federalnych

W tym roku lekarzom pracującym dla Medicare groziła obniżka płac aż o 21 proc. Nakłonienie kongresmenów do zablokowania niepożądanej rewolucji w płacach było priorytetem dla AMA. W styczniu organizacja zapowiadała, że rzuci na front wszystkie siły lobbystyczne. I tak zrobiła. Lekarze od lat zapowiadali, że jeśli dojdzie do 21-proc. cięcia ich płac, odejdą od współpracy z Medicare i zostawią rzeszę pacjentów – seniorów na łaskę losu. Do chóru gróźb lekarzy Medicare dołączyły dziesiątki organizacji lekarskich. Medycy, politycy i media zafundowały pacjentom polityczny thriller. Po przepychankach, kłótniach i opóźnieniach, w sumie aż 17 podejściach Kongresu do tematu (od 2003 r.), 14 kwietnia br. obie izby zdołały zatwierdzić odpowiednie akty prawne. Dzięki tej akcji, głównie lobbystów AMA w Waszyngtonie, oraz mediów medycznych, nie tylko uniknięto ostrej obniżki gaż lekarzy w Medicare, ale także zagwarantowano ich wzrost. Symboliczny, bo o 0,5 proc. rocznie do 2019 r. „Misja wypełniona. Odpalajcie sztuczne ognie.” pisał dzień po podpisaniu ww. aktów amerykański portal MEDSCAPE. Lekarze i pacjenci odetchnęli z ulgą. Nie trzeba nikogo przekonywać do tego, że ten polityczny thriller, z podwyżkami dla lekarzy na pierwszym planie, był łudząco podobny do tego, co mieliśmy w Polsce na początku br.

3 – Odpowiednio szeroka sieć placówek zdrowotnych

Ten problem jest nieco abstrakcyjny dla polskiego medyka, bo nasz system zbudowano na monopolistycznym NFZ, a w USA, głównie na otwartym rynku ubezpieczycieli prywatnych, oferujących polisy na ochronę zdrowia. Ci zaś zawierają umowy z wybranymi przez siebie placówkami medycznymi: szpitalami, przychodniami, gabinetami. AMA niepokoi obecny trend wśród ubezpieczycieli – zmniejszają oni liczbę placówek, z którymi współpracują. W ten sposób tną koszty, odcinając się od deficytowych dla nich regionów, placówek czy lekarzy. Niby racjonalny proces w gospodarce rynkowej, ale AMA chce go zatrzymać. Dochodzi bowiem coraz częściej do sytuacji, w których pacjent traci swojego ulubionego lekarza pracującego w pobliżu, gdyż ubezpieczyciel, w ramach oszczędności, właśnie anulował współpracę z nim. Coraz częściej też chorzy muszą jechać kilkaset km do najbliższego np. neurologa. AMA chce, by w takich sytuacjach pacjent mógł skorzystać z lekarzy pracujących dla innego ubezpieczyciela, bez ponoszenia za to dodatkowych (oprócz przewidzianych w umowie) kosztów. Czyli, aby firmy się między sobą wreszcie, bez względu na finanse, po ludzku dogadały.

4 – Nadużywanie leków Rx i uzależnienie od nich

Na ostatnim Narodowym Szczycie Uzależnienia od Leków Rx uczestnicy – eksperci (m.in. CDC i FDA) zgodzili się, że uzależnienie i nadużywanie tych specyfików przyjęło w USA już rozmiar epidemii. Aby ją ograniczyć lekarze mają nie tylko bardziej uważnie przepisywać leki, ale także uświadamiać pacjentów o ryzykach nadużycia i uzależnienia od nich. To, wg AMA, znacznie lepsza droga niż prawne obstrukcje nakładane na tych, którzy np. chodzą do kilku specjalistów, by od każdego z nich uzyskać ten sam lek Rx. W redukowaniu tego problemu największy wkład mają mieć małe społeczności – to w nich lekarze i instytucje czy organizacje wspomagające mają uświadamiać pacjentów na temat ryzyka, tak by nastąpiła „zmiana kulturowa”. Takie akcje już prowadzone są w kilkunastu stanach.

5 – Przeciwdziałanie cukrzycy typu II oraz chorobom serca

To dwa najbardziej problemogenne rodzaje schorzeń w USA. Amerykańscy lekarze chcą je eliminować, zanim pacjenci na nie zachorują. W najbardziej otyłym społeczeństwie na świecie, które nadużywa fast foodów i napojów słodzonych, takie działania są całkiem zrozumiałe. Medycy chcą uzyskać od instytucji odpowiedzialnych za zdrowie Amerykanów, narzędzia, które pozwolą im na takie profilaktyczne działania na szeroką skalę. Zwłaszcza u pacjentów z największym zagrożeniem tymi chorobami. AMA chce także poprawić regularność kontroli ciśnienia krwi wśród osób z nadciśnieniem tętniczym. W osiągnięciu tych celów pomagają jej stowarzyszenia stworzone w celu poprawy jakości zdrowia Amerykanów.

6 – Rozwój w dzieleniu się informacjami i wiedzą kliniczną

Nowe technologie w medycynie tak szybko ewoluują, że bez położenia nacisku na dzielenie się wiedzą na ten temat, lekarze nie wykorzystają w pełni ich możliwości. Dlatego w świecie amerykańskiej medycyny, edukacją lekarzy zajmuje się prestiżowa już organizacja: JAMA Network (Journal of American Medical Association). Tworzy ją aż 17 osobnych tytułów. W tym roku JAMA stworzyła kolejny magazyn specjalistyczny JAMA Oncology.

7 – Reforma edukacji medycznej

AMA współtworzyła, wraz z 11 uczelniami medycznymi, specjalne konsorcjum „Przyśpieszenie Zmian w Edukacji Medycznej”. Jego celem jest wprowadzanie do college’ów nowych, innowacyjnych pomysłów na naukę medycyny. Jakich? Np. „Edukacja bazująca na kompetencjach”, czyli większa elastyczność programu nauczania dla studenta, by skupić się na osiąganych przez niego kompetencjach, a nie zdobywaniu zaliczeń. Inny pomysł to „Edukacja między profesjonalistami”. Przyszli lekarze będą musieli być lepszymi liderami, bo coraz więcej zadań wykonuje się w zespołach. Ten program ma poprawić naukę lepszego współdziałania w grupie specjalistów z różnych dziedzin medycznych. Kolejny program to „Technologie”. Czemu ma służyć? Możliwości wykorzystywania programów komputerowych, telefonów, tabletów i nowych technologii w pracy lekarzy, tak dynamicznie się obecnie zmieniają, że ci muszą już teraz umieć dokonywać właściwych wyborów. I w tym, jak to robić, jak wykorzystać te nowe technologie, ma pomóc tenże program. Lista innowacji w edukacji medyków w USA jest znacznie dłuższa.

8 – Modernizacja Kodeksu Etyki Lekarskiej

167-letni kodeks, mimo ciągłych poprawek, nadal wymaga zmian – nadążania za ewolucją w świecie medycyny. I jej nowymi problemami.

9 – Poprawa satysfakcji z pracy zawodowej oraz trwałości istnienia praktyk

Wypalenie zawodowe jest ciągle jednym z najpowszechniejszych problemów lekarzy w USA. Ale od co najmniej 10 lat AMA pracuje nad zmniejszeniem rozmiarów tego zjawiska. Tak, by lekarze mieli satysfakcję z wykonywanej pracy. Nawet po 20 – 30 latach, a nie tylko przez kilka pierwszych. W tym roku medykom mają zostać udostępnione narzędzia, które pomogą im stawić czoła typowym wyzwaniom w klinicznej pracy. Część tego projektu ma pomóc lekarzom w planowaniu wizyt, wydajnym tworzeniu i zarządzaniu dokumentacją, Czyli – jak szybciej i łatwiej organizować pracę w małej praktyce.

10 – Orzeczenia sądów w sprawach związanych z opieką zdrowotną

Co roku na wokandę sądową wnoszona jest olbrzymia liczba spraw przeciw medykom. Coraz więcej trafia ich także do Sądu Najwyższego czy stanowych sądów wyższej instancji. Te instytucje mają więc olbrzymi wpływ na pracę lekarzy. By ograniczyć te przykre statystyki, AMA chce dalej pracować nad poprawą relacji: lekarz – pacjent (im lepsza, tym mniejsze zagrożenie pozwem). AMA ma też na głowie sprawy cięższego kalibru – w tym roku Sąd Najwyższy stwierdzi, czy stanowe rady medyczne będą mogły nadal decydować o wydawaniu i odbieraniu licencji na wykonywanie zawodów medycznych. Negatywny wyrok spowodowałby prawdziwą rewolucję i związany z nią chaos.

Źródło: „Służba Zdrowia

Podobne artykuły

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie już za 4 zł dziennie*.

* 4 zł netto dziennie. Minimalny okres ekspozycji ogłoszenia to 30 dni.

Zobacz także