Kilka dni temu w trakcie rozmowy w RMF FM minister Niedzielski powiedział, że doszło do kompromisu w sprawie systemu no-fault. Zastrzegł jednak, że nie będzie on w takim kształcie, „jaki jest wyobrażeniem wielu lekarzy, czyli idący bardzo daleko”. To było pewne – pod takim prawdziwym systemem no-fault Ministerstwo Zdrowia się nie podpisywało i zaproponowało w projekcie ustawy o jakości zwolnienie z odpowiedzialności karnej tych, którzy zawiadomią o popełnionym tzw. błędzie medycznym. Środowisko lekarskie negatywnie oceniło propozycję Adama Niedzielskiego, ale w równym stopniu okazała się ona nie do zaakceptowania przez ministra sprawiedliwości, który przez wiele miesięcy skutecznie blokował prace nad projektem.
Nie pomogły ani opinie ekspertów, ani próby przekonania Zbigniewa Ziobry nie tylko przez ministra zdrowia, ale też Rzecznika Praw Pacjenta. Zbigniew Ziobro jest odporny na podawane przykłady funkcjonowania systemu no-fault i rezultatów, jakie przynosi dla podnoszenia poziomu bezpieczeństwa pacjentów w innych krajach (Adam Niedzielski jakiś czas temu zapewniał, że elementem negocjacji z resortem Ziobry jest właśnie analiza oparta na takich danych). Jednak wszystko wskazuje, że Ministerstwo Zdrowia ustąpiło Ziobrze, który konsekwentnie wyrażał „stanowczy sprzeciw” dla wyłączenia odpowiedzialności karnej za błędy medyczne. Jak podaje czwartkowy DGP w projekcie ustawy o jakości ma się pojawić – zamiast obecnego zapisu o zniesieniu odpowiedzialności karnej – zapis o możliwości nadzwyczajnego złagodzenia kary.
Trudno to uznać za zaskoczenie – Niedzielski już pod koniec kwietnia sygnalizował, że ustawa o jakości, w części związanej z systemem no-fault – po uzgodnieniach z innymi resortami może okazać się „niedoskonała”. Ministerstwo Zdrowia chce, by ustawa o jakości została przyjęta jesienią, na jednym z pierwszych po wakacjach posiedzeń Sejmu – ustępstwo wobec ministra sprawiedliwości ma przybliżyć realizację tego planu.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna