Martyna Chmielewska: Ratownicy tworzą czarną mapę, żeby pokazać, w jak wielu miejscach sytuacja w pogotowiu i na SOR zagraża bezpieczeństwu chorych. Co Panu najbardziej przeszkadza w pracy?
Piotr Dymon: Najbardziej narzekam na braki kadrowe. Są one największą bolączką w całym ratownictwie medycznym i ochronie zdrowia. Szczególnie jest to duży problem okresie urlopowym. Sprzęt w większości spełnia wymogi umów kontraktowych.
M.Ch.: Po ile godzin pracuje Pan w ciągu miesiącu. Czy bierze Pan nadgodziny?
P.D.: Choć w sezonie wakacyjnym pracuję trochę więcej niż zwykle, to staram się nie pracować ponad godziny. Maksymalnie pracuję po 260, 280 godzin. Wiem, że dużo ratowników pracuje ponad normę np. po 400, 500 a nawet 600 godzin.
M.Ch.: Mapa pokazała problemy ratowników w całym kraju. Czy jest już odzew ze strony rządu?
P.D.: Nie wiem. Władze państwa były ciągle informowane o problemach ratowników. Możliwe, że pracodawcy wiedzieli o problemach. Możliwe, że „przymykali na nie oko”, ponieważ obawiali się, że nie spełnią wymogów kontraktowych.