O tym, czy zabraknie w Polsce lekarzy, a także o potrzebie humanizacji zawodu z prof. Markiem Krawczykiem, rektorem Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, uczestnikiem panelu „Zasoby finansowe i kapitału ludzkiego w systemie ochrony zdrowia w Polsce” V Forum Ochrony Zdrowia, rozmawia Iwona Schymalla.
Iwona Schymalla: Panie Rektorze, czy w Pana opinii zabraknie w Polsce lekarzy? Coraz częściej słychać głosy, że kształcimy zbyt mało lekarzy.
prof. Marek Krawczyk: Kształcimy taką liczbę lekarzy, ile mamy możliwości finansowych, natomiast możliwości mamy o wiele większe. My o tym rozmawiamy na konferencji rektorów uczelni medycznych i ten sam przekaz idzie do Ministerstwa Zdrowia. Jeżeli będziemy mieli większe możliwości finansowe, to jesteśmy w stanie zwiększyć liczbę przyjmowanych absolwentów liceów o tyle, że nie będzie problemu z lekarzami. Jest tylko kwestia finansowania. Mówiłem podczas panelu („Zasoby finansowe i kapitału ludzkiego w systemie ochrony zdrowia w Polsce” - przyp. red.), że w okresie 6 lat mojego kierowania uczelnią na pierwszy rok studiów na kierunku lekarskim zwiększyliśmy przyjęcia o sto pięćdziesiąt osób.
Ale tyle samo wyjechało z Polski.
Ja się z tym nie zgadzam. Był okres, że oni wyjeżdżali, oczywiście, ale również wracają. To widzę z kolei po swoim szpitalu, w którym pracuję od 40 lat. Można to jeszcze przełożyć inaczej: zainteresowanie kształceniem młodych ludzi na kierunku lekarskim jest w dalszym ciągu tak olbrzymie, że my przyjmujemy tych, którzy mają średnią na 100 punktów 90 punktów, wykazując swoje wiadomości z biologii, chemii, nawet na studia tzw. płatne, czyli niestacjonarne, jest takie parcie młodych ludzi. Czasem jestem zaskoczony, bo koszt 34 tys. zł rocznie, to ogromny wysiłek finansowy – oni gotowi są go ponosić, bo chcą się kształcić, oni wiedzą, że medycyna przynosi satysfakcję potem w pracy z pacjentem, ponieważ widać efekt, który daje uczucie zadowolenia z tego, co się robi.
Pani poseł Beata Małecka-Libera, wiceprzewodnicząca Sejmowej Komisji Zdrowia, postuluje, żeby zmienić programy nauczania na uniwersytetach medycznych, poszerzając je o aspekty humanistyczne, tak aby nie uczyć tylko nowinek, innowacji, ale żeby też patrzeć na tę ludzką stronę zawodu.
Nie powinno się z tym polemizować, raczej trzeba przyznać rację. I my to też robimy. Staramy się nie tylko uczyć medycyny, ale uczyć podejścia do chorego, uczyć kontaktów z pacjentem. Ten element, który troszkę zaczął nam medykom grozić, że mamy nowe i lepsze możliwości diagnostyczne, że przestajemy rozmawiać z chorym, że przestajemy go badać, to jest coś, co my staramy się w naszych uczelniach w tej chwili szczególnie podkreślać. Pacjent nie może być zbadany przez maszynę, on musi być zbadany przez lekarza, który zleca w sposób ukierunkowany badania, które są coraz korzystniejsze dla podjęcia decyzji. Ale ten element humanizacji jest absolutnie przedmiotem naszych działań. Lekarz, pielęgniarka, ratownik, których kształcimy, musza widzieć nie chorobę, ale chorego człowieka.