23 września rozpoczął się protest fizjoterapeutów i diagnostów, którzy domagają się godziwych warunków pracy i pensji. Jak wygląda jego przebieg?
Chcemy porozmawiać z dyrektorami szpitali, którzy nie wypłacili fizjoterapeutom podwyżek. W kilkunastu placówkach pracownicy nie otrzymali ani złotówki. W niektórych szpitalach wypłacono im dodatki np. w wysokości 200 zł. Są to za małe kwoty. Chcemy otrzymać podobnie jak pielęgniarki podwyżki w wysokości 1600 zł brutto. Dyrektorzy szpitali tłumaczą, że szpitale są zadłużone, dlatego nie mogą wypłacić fizjoterapeutom dodatków. Ale nas to nie obchodzi. Należą nam się godne zarobki. W niektórych placówkach medycznych fizjoterapeuci otrzymują pensję zasadniczą w wysokości 2000 zł. Więcej pieniędzy mogliby zarobić, pracując jako sprzedawcy w Lidlu czy Kauflandzie.
Wiemy, że 6 listopada wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński poinformował diagnostów i fizjoterapeutów, że w resorcie zdrowia trwają prace legislacyjne, aby od 1 kwietnia wyrównać płace dla wszystkich zawodów medycznych. Co Pani o tym sądzi?
Zastanawiamy się jak to w rzeczywistości będzie wyglądało. Poprosiliśmy o podpisanie porozumienia z MZ. Wysłaliśmy już nasze postulaty do resortu zdrowia. Czekamy na kolejne spotkanie w tej sprawie z ministrem zdrowia.
Jakie nastroje panują obecnie wśród fizjoterapeutów?
Fizjoterapeuci mają żal do MZ, że są spychani na margines. Czują się gorzej traktowani niż inne zawody medyczne.
Jakie działania planują Państwo podjąć w najbliższym czasie ?
Fizjoterapeuci mogliby złożyć wypowiedzenie z pracy. Trudno jednak wymagać tego od tych, którzy są jedynymi żywicielami rodziny. Mam nadzieję, że otrzymamy podwyżki. Jesteśmy małą grupą. Dodatki dla fizjoterapeutów w porównaniu do innych zawodów medycznych nie byłyby dużym kosztem.