Na razie konkretów brak. Mają się pojawić na kolejnym posiedzeniu, w drugiej połowie lutego. Ministerstwo Zdrowia będzie już wtedy dysponować zebranymi przez NFZ danymi na temat płac w poszczególnych grupach, wymienionych w ustawie. – Chcemy zacząć intensywnie rozmawiać o ustawie o minimalnym wynagrodzeniu w ochronie zdrowia – deklarował Łukasz Szumowski.
Oficjalnie przyczyną zmian ma być wejście w życie przepisów dotyczących płacy minimalnej. Od stycznia 2020 roku wynosi ona 2,6 tysiąca złotych, a najmniej zarabiający pracownicy, których minimalne wynagrodzenie wynosi 0,58 proc. kwoty bazowej (do lipca 2020 roku jest ona zamrożona, potem będzie wynosić średnią krajową) zarabiają w praktyce tyle, ile wynosi pensja minimalna.
Ministerstwo Zdrowia widzi potrzebę zmian, ale minister wyraźnie zaznaczył, że o ile wszystkie wskaźniki mogą się zmienić, to istotna zmiana będzie dotyczyć tych najniższych. Nie ma więc mowy, by spełnić postulat lekarzy o wynagrodzeniu od jednej do trzech średnich krajowych (choć zapewne wskaźnik dla specjalistów nieznacznie wzrośnie, tak by minimalne wynagrodzenie stanowiło przynajmniej dwukrotność wynagrodzenia w najniższej grupie umieszczonej w ustawie, w praktyce mogłoby to oznaczać zwiększenie wskaźnika np. do 1,35-1,4). - Wiem, że otwieramy puszkę Pandory, ale powinniśmy to zrobić – mówił minister.
Podwyżka wskaźników dla najniżej uposażonych to przede wszystkim postulat „Solidarności” ochrony zdrowia, która skupia w dużej mierze pracowników bez wyższych kwalifikacji – lekarze, pielęgniarki i położne, a także m.in. duża część fizjoterapeutów, diagnostów czy ratowników ma własne związki zawodowe.
Jak zmiany w ustawie o wynagrodzeniu minimalnym wpłyną na finanse szpitali? Minister zdrowia zapewniał we wtorek, że równolegle ze wzrostem płac rosną również przychody szpitali, co jest konsekwencją wzrostu nakładów publicznych na zdrowie. – Udaje się nam realizować przewidziane w ustawie 6 proc. PKB na zdrowie wskaźniki z wyprzedzeniem – mówił, dodając że być może już w przyszłym roku rozpoczną się rozmowy o dalszym wzroście nakładów, bo 6 proc. „być może” uda się osiągnąć już w 2023 roku.
W tej chwili – do 10 lutego – NFZ zbiera od szpitali dane dotyczące wynagrodzeń. Posłużą do analizy, jak ustawa jest realizowana w poszczególnych grupach zaszeregowania, gdzie wskaźniki są przekroczone, a gdzie osiągane z trudem. Dane pomogą też dokonać NFZ planowanego przejścia z przekazywania znaczonych pieniędzy na wynagrodzenia poszczególnych grup zawodowych na podwyższenie wyceny świadczeń – i zawarcia w wycenie kosztów pracy. To postulat od kilku lat (od zawarcia porozumienia z pielęgniarkami przez ministra zdrowia w rządzie Ewy Kopacz, prof. Mariana Zembalę) zgłaszany przez pracodawców.