Jak przebiega protest diagnostów i fizjoterapeutów?
W laboratoriach brakuje 50-90 procent pracowników. Ludzie biorą zwolnienia lekarskie, wykorzystują zaległe urlopy lub nadgodziny. W większości miejsc są wykonywane tylko badania citowe, ratujące życie. Są miejsca, w których pacjenci nie są przyjmowani. Są problemy na SOR-ach, bo to właśnie tam zgłaszają się pacjenci potrzebujący szybkiej pomocy.
Już w środę o godz. 10. diagności i fizjoterapeuci spotkają się z ministrem zdrowia. O czym będą rozmawiać?
Podczas spotkania mają zostać porównane dane ws. podwyżek, którymi dysponuje minister z danymi związków zawodowych. Dane, którymi dysponuje MZ, różnią się od naszych. Ostatnio minister zdrowia powiedział, że według jego danych 70 proc. diagnostów i fizjoterapeutów otrzymało podwyżki. Z kolei z naszych badań wynika, że otrzymało je 30 proc. osób. To znacząca rozbieżność. Mam nadzieję, że podczas spotkania dowiemy się skąd wynikają te różnice.
Jakie nastroje panują wśród diagnostów?
Coraz więcej szpitali przyłącza się do protestu. Czujemy się lekceważeni przez MZ. W ciągu ostatnich czterech lat nie otrzymaliśmy podwyżek, o które walczyliśmy. Mam nadzieję, że MZ w końcu potraktuje nas poważnie.