W demonstracji wzięło udział kilka tysięcy osób, według szacunków samych lekarzy od 4 do 7 tysięcy, choć niektórzy liderzy mówili nawet o większej liczbie. Policja nie podała danych. Wielu młodych medyków przyszło rodzinnie, z dziećmi.
Były balony (czerwone, w kształcie serca), transparenty („W sieci szpitale umierają po cichu”, „Stop śmierci w kolejkach”, „Wszyscy jesteśmy pacjentami”, flagi i mnóstwo wuwuzeli. Były też skandowane hasła: „Chcemy leczyć w Polsce”, „Pozwólcie nam leczyć w Polsce”, ale też: „Pokaż lekarzu, dokąd wyjedziesz po stażu” – na znak, że sytuacja w systemie ochrony zdrowia wręcz zachęca lekarzy do podejmowania decyzji o wyjeździe. W tłumie protestujących nie brakowało maszerujących z walizkami opatrzonymi hasłem „Spakowani do wyjazdu”.
Liderzy środowiska lekarskiego – przewodniczący OZZL Krzysztof Bukiel i prezes Naczelnej Rady Lekarskiej, prof. Andrzej Matyja jednogłośnie mówili o konieczności wzrostu nakładów na zdrowie.
– Od dawna wiadomo, że zdrowie to nie koszt, tylko wspaniała inwestycja – przekonywał prezes Andrzej Matyja.
Krzysztof Bukiel pod Ministerstwem Zdrowia wzywał rządzących do opamiętania. Pod Sejmem zarzucał rządowi, że przeznacza 40 mld zł obiecane w kampanii wyborczej do PE na inne cele niż zwiększenie nakładów na służbę zdrowia.
– Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński mówił na jednej z przedwyborczych konwencji, że jego partia nie boi się prawdy. Co pan, panie prezesie, zrobi z tą prawdą, że Polacy umierają w kolejkach do lekarzy? – pytał szef OZZL.
– OZZL walczy o to, by pacjenci mieli równy i szybki dostęp do opieki medycznej. Żeby czas oczekiwania nie był liczony w miesiącach i latach a w dniach i tygodniach, jak u naszych sąsiadów. Wstąpiłem do OZZL, bo wizja systemu ochrony zdrowia jaką ma związek jest taka sama, jak moja – przekonywał Bartosz Fiałek, przewodniczący Kujawsko-Pomorskiego OZZL, jeden z najbardziej rozpoznawalnych liderów związku. - Jeżeli nie będzie po tej manifestacji żadnego odzewu, we wrześniu lub październiku zaczniemy ograniczać czas pracy, wrócimy do wypowiadania opt-outów – zapowiedział. Ograniczenie czasu pracy przez lekarzy, bez najbardziej drastycznej formy protestu, jaką byłoby odejście od łóżek, wykaże, jak bardzo obecny system jest niewydolny. – Umieramy na dyżurach, bo pracujemy ponad siły – mówił Fiałek, zwracając uwagę, że system jest nieprzyjazny, wręcz wrogi, nie tylko dla pacjentów ale i dla pracowników.
Z protestującymi pod Ministerstwem Zdrowia spotkał się wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński. Nie przemawiał, ale powiedział dziennikarzom, że w ostatnich latach wzrosło finansowanie ochrony zdrowia. - Obiecaliśmy 6 proc. PKB w 2024 roku i tak jak we wszystkich innych przypadkach, rząd Prawa i Sprawiedliwości dotrzyma słowa – podkreślił, przypominając, że znacząca część dodatkowych środków została przeznaczona na skrócenie kolejek do lekarzy.
W biurze podawczym Sejmu lekarze złożyli petycję do rządzących w sprawie podjęcia działań zmierzających do naprawy publicznego systemu ochrony zdrowia.