Czy mamy problem z korupcją w służbie zdrowia i na co lekarz może sobie pozwolić w kontaktach z firmami farmaceutycznymi? O tym z prof. Bolesławem Rokiem, dyrektorem Centrum Etyki Biznesu i Innowacji społecznych Akademii Leona Koźmińskiego, rozmawia Alicja Dusza.
Czy mamy problem z korupcją w służbie zdrowia?
Myślę, że korupcja w ogóle się zdarza zbyt często. Niestety jesteśmy na to za mało uwrażliwieni. To znaczy jest dużo tzw. korupcji małej, której w ogóle nie nazywamy korupcją, z drugiej strony mamy do czynienia z wielkimi aferami, o których piszą media. Ale jeszcze po środku jest bardzo dużo przypadków takiej codziennej korupcji, która nie polega tylko na tym, że pacjent odwdzięczył się lekarzowi. Na styku sektorów: publicznego i prywatnego zawsze pojawiają się napięcia, w związku z tym ważne jest to, żeby wprowadzać procedury, żeby uczyć ludzi, uwrażliwiać, także karać, kiedy potrzeba. Jest zbyt duże przyzwolenie na to, że takie zdarzenia uchodzą płazem. Takie osoby, które dostają łapówki, często tłumaczą się przed samym sobą tym, że pracodawca im mało płaci, więc łapówkę traktują jako uzupełnienie dochodów. "Przecież to nic złego, wszyscy tak robią" - w ten sposób racjonalizujemy swoje postępowanie, aby przed samym sobą poczuć się lepiej. "Łapówki, korupcja - przecież ja nie mam z tym nic wspólnego" - tłumaczymy siebie. Niestety musimy zwracać na to więcej uwagi.
Czy często zdarzają się sytuacje, że lekarze przyjmują od firm farmaceutycznych prezenty, wycieczki lub wyjeżdżają na konferencje czy kongresy na koszt firm farmaceutycznych?
Myślę, że zdarzają się, ale nie ma jednoznacznych badań, które wskazałyby, że w tym roku np. mieliśmy 580 lekarzy, którzy wzięli łapówkę. W związku z tym bardzo trudno to ocenić. Bo jedni mówią: "Ach przesadzacie, problemu nie ma, wszystko już dawno uregulowaliśmy, to są pojedyncze przypadki, tak jak w każdej grupie zawodowej". Inni mówią: "Jest tego strasznie dużo". Jak jest naprawdę? Ja nie wiem i myślę, że nikt nie wie. Szkoda, że nie ma na ten temat szczegółowych badań, które pokazywałyby skalę zjawiska.
To na co może zgodzić się lekarz w kontaktach z przedstawicielami medycznymi? Notes, długopis czy kubek są OK, a inne cenniejsze rzeczy już nie?
Myślę, że nie ma takich ogólnych wskazówek, powinno być to określone na poziomie danej organizacji, zespołu szpitali czy przychodni. To, co jest dozwolone, a co jest zabronione powinno być uregulowane. Tak, żeby ludzie jasno wiedzieli, gdzie jest granica. Wtedy większość osób, wiedząc o możliwych konsekwencjach, nie będzie jej przekraczać. Myślę, że przekraczanie granicy i mówienie: "A to jeszcze nie jest łapówka" wynika z tego, że przełożony nie wyznaczył precyzyjnie tej granicy. Możemy tutaj mówić o poszczególnych przypadkach: jeśli przedstawiciel zostawi długopis, czy to już korupcja? To zależy od tego np. jaki to długopis i zależy, w jakiej sytuacji został wręczony. W przypadku podziękowania pacjent-lekarz wiemy, że jeżeli lekarz uzależnia wykonanie jakiegoś zabiegu od wysokości wpłaty czy wartości prezentu, to jest niedopuszczalne. Jeżeli to jest forma podziękowania post factum, to właściwie akceptujemy to. To są sprawy kulturowe, pewnej świadomości społecznej. Coś, co akceptujemy i czego nie akceptujemy. Tylko że na co dzień w pracy i kontaktach z przedstawicielami medycznymi już tego nie wiemy. Bo przedstawiciel zostawia drobny gadżet i każdy mówi: "Nie, ja tego nie biorę, bo zaraz posądzą mnie nie wiadomo o co". Dlatego musi być tu jakaś precyzja, najlepiej na poziomie danej jednostki i to przełożony powinien określić jakieś wartości, np. że do 50 zł to jest dopuszczalne, a powyżej trzeba wpisać "prezent" do rejestru.
Co z kongresami i konferencjami zagranicznymi, na które wyjeżdżają lekarze, a płacą za nie firmy farmaceutyczne. Czy taka forma jest akceptowana? Często lekarze tłumaczą, że nie stać byłoby ich na takie wyjazdy.
Mnie jako przedstawicielowi świata nauki wydaje się, że to jest bardzo ważne, żeby lekarz mógł uczestniczyć w spotkaniach. Ale również uważam, że muszą być tu określone wytyczne, wyznaczone przez jednostkę naukową. Można ustalić takie wytyczne tak, żeby inne osoby nie myślały: "To jest coś niefajnego".