– Każdy kraj cierpi na brak środków dla zaspokojenia rosnących potrzeb medycznych. Dlatego należy znaleźć równowagę pomiędzy korzystaniem z innowacji a finansową rzeczywistością – mówił Robin Barnett, ambasador Wielkiej Brytanii w Polsce podczas niedawnej konferencji „Badania kliniczne – najlepsze praktyki brytyjskie”.
– Badania kliniczne stymulują postęp w medycynie poprzez dostęp do globalnego know-how i większe możliwości rozwoju zawodowego lekarzy i środowiska akademickiego. Dzięki badaniom klinicznym pacjenci mają zapewniony dostęp do najnowocześniejszych terapii, w połączeniu z lepszymi standardami opieki medycznej. W Wielkiej Brytanii prowadzonych jest większa liczba badań klinicznych, więcej jest jednostek je prowadzących, większa jest też świadomość tego, jak ważne są badania kliniczne. Personel medyczny, pacjenci, jak i rząd Wielkiej Brytanii doskonale rozumieją, że właściwie prowadzone badania kliniczne oferują innowacyjne metody leczenia pacjentów, oszczędność kosztów w ochronie zdrowia oraz znakomity rozwój wiedzy naukowej – wyjaśniał ambasador R. Burnett.
– Każdy kraj cierpi na brak odpowiednich środków, w tym finansowych, dla zaspokojenia rosnących potrzeb medycznych. Dlatego też należy znaleźć równowagę pomiędzy korzystaniem z innowacji a finansową rzeczywistością. Polska nie jest w tym przypadku wyjątkiem, lecz jednocześnie jest idealnym krajem do prowadzenia badań klinicznych. Dysponuje znakomitymi warunkami do tego: dużą populacją, ogromnym zainteresowaniem pacjentów w dostępie do nowoczesnych metod leczenia, wciąż niższymi kosztami niż w krajach zachodnich oraz znakomitą kadrą medyczną i naukową – konkludował ambasador.
W Polsce na badania kliniczne firmy innowacyjne wydają rocznie ok. 900 mln zł. Niepokoi jednak to, że z roku na rok liczba badań maleje. W 2011 roku było ich 495, w 2012 – 448, a w 2013 już tylko 422. Wynika to w znacznym zakresie z braku zachęt do inwestycji w tym obszarze (np. podatkowych) oraz ograniczeń prawnych.
Odkrywanie i wprowadzanie na rynek medyczny nowych cząsteczek to jedno z podstawowych zadań innowacyjnych firm farmaceutycznych, a badania kliniczne są ich niezbędnym elementem. Polska ma potencjał, by realizować takich badań więcej – ma bowiem znakomitą bazę technologiczną i naukową. Dla porównania w Czechach, gdzie liczba ludności jest 3,5-krotnie mniejsza niż w Polsce, rocznie prowadzi się 500 badań. W Niemczech liczba mieszkańców jest ponad dwukrotnie większa, a realizowanych jest rocznie 1200 badań (prawie trzykrotnie więcej).
Obecnie w Polsce nakłady na badania i rozwój są kilkakrotnie niższe niż średnia europejska. Sytuację mogłoby poprawić stworzenie systemu udogodnień i zachęt do inwestowania w tym obszarze. W wielu krajach tworzy się innowacyjne klastry, opierające się na współpracy, wymianie doświadczeń i idei między wszystkimi uczestnikami systemu. Zastosowanie podobnych zasad dialogu w skali makro pozwoliłoby z jednej strony przyspieszyć rozwój innowacyjności w medycynie, a z drugiej wykorzystać potencjał polskiej nauki i sprzyjające warunki finansowe wysoko wykwalifikowanej kadry.
– W najbliższej przyszłości badania kliniczne powinny być konstruowane w oparciu o współpracę wielu podmiotów, gdyż rozwój medycyny spersonalizowanej powoduje, iż leki będą działały tylko na małą, specyficzną pod względem genetycznym populację pacjentów – mówił dr Jonathan Sheffield, dyrektor zarządzający National Institute for Health Research (NIHR).
Szef NIHR podkreślał też ważną rolę pacjentów w procesie organizowania badań klinicznych. – Zdarza się, że opór personelu medycznego wobec testów klinicznych wynika z błędnego przeświadczenia o tym, że sami pacjenci nie chcą brać w nich udziału. Tymczasem, jak pokazują nasze doświadczenia, chorzy najczęściej są zainteresowani uczestnictwem – wyjaśniał dr Sheffield. – Stąd nasz pomysł na kampanię „It’s OK to ask”, w której Brytyjczyków do pytania swoich lekarzy o możliwość uczestnictwa w badaniach klinicznych. Takie sygnały ze strony podopiecznych najskuteczniej skłaniają lekarzy do zainteresowania się planowanymi próbami klinicznymi i zgłaszania do nich swoich pacjentów.