– Jesteśmy tutaj, żeby zaprotestować przeciwko wprowadzeniu przez ministra zdrowia Adama Niedzielskiego limitu na recepty. 3 lipca minister wprowadził limit na 300 recept i 80 pacjentów dziennie. Nie zgadzamy się z tym, bo to rozwiązanie bez podstawy prawnej. Minister zrobił konferencję prasową i napisał informację na Twitterze. Nie pojawiło się żadne rozporządzenie, żadna zmiana w istniejących ustawach – mówił podczas protestu Sebastian Goncerz.
OZZL podkreśla, że działania ministra są bezprawne, ponieważ ograniczają lekarzom ustawowe prawo do wykonywania zawodu. Związek dodaje, że walka z patologią w masowym wypisywaniu recept powinna odbywać się wspólnie, w konsultacji ze środowiskiem lekarzy.
– Nie odbyły się żadne konsultacje ze środowiskiem, które pozwoliłyby chociażby wychwycić pewne niuanse. Chcielibyśmy przedstawić naszą perspektywę, perspektywę ludzi, którzy mają z pacjentami do czynienia – wskazał Sebastian Goncerz.
W ocenie protestujących limit nie rozwiąże problemu na dłuższą metę. Ich zdaniem, może się okazać, że pomimo iż już w pierwszych dniach system wychwycił około 300 lekarzy związanych z receptomatami, którzy próbowali wystawić więcej recept niż zakładało ograniczenie, to osoby stojące za tym procederem znajdą jakiś sposób na obejście przepisów. Tymczasem wielu lekarzy, widząc, że liczba wystawionych przez nich recept zbliża się do górnej granicy określonej przez ministra, staje przed dylematem, czy wypisać kolejny lek dla pacjenta, który przed nim stoi w gabinecie.
– Jesteśmy zwykłymi lekarzami, którzy chcą normalnie pracować i funkcjonować w systemie. Chcemy przedstawić ministrowi zdrowia apel o to, żeby wycofał się z limitu, który jest bezprawny i nie rozwiązuje problemu, a wręcz generuje dalsze komplikacje, które mogą być szkodliwe dla pacjentów i personelu. Oczekujemy, że minister siądzie z przedstawicielami środowiska lekarskiego do rozmów o tym, jak realnie i bez szkodliwych rozwiązań podjąć temat automatów do wystawiania recept – podkreślił przewodniczący Porozumienia Rezydentów.
