Od 26 stycznia b.r. lekarze podstawowej opieki zdrowotnej, a nie jak dotąd specjaliści medycyny sportowej, mają wydawać orzeczenia o stanie zdrowia dla kandydatów do szkół sportowych.
Wynika to ze zmian ustawy Prawo oświatowe. Nowe przepisy wprowadzono bez konsultacji ze środowiskiem, a wielu lekarzy jeszcze o nich nie wie - tegoroczna rekrutacja do szkół zacznie się za kilka miesięcy i wtedy należy spodziewać się szturmu na przychodnie.
Nowe przepisy dotyczą rekrutacji do „klasy I publicznej szkoły podstawowej sportowej, publicznej szkoły podstawowej mistrzostwa sportowego, oddziału sportowego w publicznej szkole podstawowej ogólnodostępnej lub oddziału mistrzostwa sportowego w publicznej szkole podstawowej ogólnodostępnej lub do klasy wyższej niż I w tych szkołach, w przypadku gdy szkolenie w danym sporcie rozpoczyna się w tej klasie”.
Zdaniem ustawodawcy, do kwalifikacji w tych przypadkach wystarczy ocena lekarza podstawowej opieki zdrowotnej podczas badania bilansowego, w którym kwalifikuje się ucznia do grupy na zajęciach wychowania fizycznego. W ustawie mówi się o „bardzo dobrym stanie zdrowia”, jako o warunku przyjęcia ucznia do szkoły sportowej.
- Sprzeciw budzi sposób nakładania na nas nowych obowiązków bez konsultacji i w przepisach, które nie dotyczą bezpośrednio ochrony zdrowia. Nie chodzi tu tylko o dodatkową pracę, ale przede wszystkim o odpowiedzialność. Zwracam uwagę, że mamy decydować o możliwości intensywnego uprawiania sportu przez dzieci, ale nie mamy ani kryteriów, na jakich mamy się opierać, ani innych wytycznych. To nieporozumienie - uważa ekspert Porozumienia Zielonogórskiego Joanna Szeląg.