Dwa pokazowe zabiegi odbyły się pod kierunkiem dr. Jacopo Martellucciego z Florencji i prof. Adama Dzikiego z brzezińskiego szpitala. Dwojgu pacjentom wszczepiono w pobliżu nerwów krzyżowych cienką elektrodę. Jest ona połączona z niewielkim neurostymulatorem, który wysyła impulsy elektryczne, regulujące pracę układu nerwowego, kontrolującego czynności jelit i dna miednicy. Pacjent przy pomocy zewnętrznego pilota może ustawić poziom stymulacji, włączać i wyłączać aparat. Dzięki temu udaje się wyeliminować lub znacznie ograniczyć objawy związane z nietrzymaniem stolca.
– U ponad 40 procent pacjentów po wszczepieniu neurostymulatora nietrzymanie stolca ustępuje całkowicie, u prawie wszystkich o połowę zmniejsza się liczba innych dolegliwości związanych z tym schorzeniem – mówi prof. Dziki. – Ta metoda leczenia jest bezpieczna, mało inwazyjna i – co ważne – odwracalna. Jest dobrym rozwiązaniem w sytuacji, gdy zawodzi leczenie zachowawcze, farmakologiczne, bo zwykle eliminuje konieczność wykonania poważniejszej operacji.
Niestety w Polsce ta terapia nie jest stosowana w leczeniu nietrzymania stolca. Do tej pory stymulatory nerwów krzyżowych stosowano w naszym kraju bardzo rzadko tylko do leczenia schorzeń związanych z nietrzymaniem bądź zatrzymaniem moczu. Zabiegi nie są refundowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Na świecie neurostymulatorów używa się z powodzeniem od ponad 25 lat, od kilkunastu także w przypadku leczenia nietrzymania stolca.
Problemy z nietrzymaniem stolca dotyczą 3–5 procent dorosłych osób. Częstą przyczyną tego schorzenia, wykluczającego chorych z życia społecznego, są m.in. okołoporodowe uszkodzenie zwieraczy dotykające młode kobiety, choroby jelit, w tym powikłania po zabiegach proktologicznych, czy nowotwory.
Źródło: materiały prasowe