Komisja zebrała się w tej sprawie już po raz drugi: miesiąc wcześniej dyskusja zakończyła się konkluzją, że resort zdrowia powinien w ciągu następnych tygodni przedstawić konkretne rozwiązania problemów, zgłaszanych przez szpitale i stronę społeczną, przede wszystkim – środowisko pielęgniarek. Już we wrześniu bowiem alarmowały one, że część dyrektorów, kwalifikując do grup wskaźnikowych, nie uznaje kwalifikacji posiadanych, opierając się jedynie na wymaganych na określonym stanowisku.
Przez miesiąc, jak wynika z wtorkowej dyskusji, stan rzeczy się praktycznie nie zmienił. Co więcej, zarówno przewodnicząca komisji Beata Małecka-Libera jak i inni zabierający w dwugodzinnej wymianie opinii głos senatorowie zwracali uwagę, że zarówno przebieg wdrażania przepisów ustawy w sierpniu i wrześniu jak i pojawiające się niemal bez przerwy informacje o konieczności weryfikacji kwot przekazywanych do podmiotów leczniczych, a przeznaczonych na realizację przepisów znowelizowanej ustawy są dowodem, że została ona źle przygotowana, a jej wdrożenie to po prostu chaos. - Dlatego też po raz kolejny wracamy do tematu realizacji zapisu ustawy i oczekujemy od jasnej deklaracji, co Ministerstwo Zdrowia rozumie pod hasłami: 16 proc. i restrukturyzacja - wskazała przewodnicząca senackiej komisji. Małecka-Libera mówiła również, że w tej chwili najbardziej sfrustrowaną grupą są pielęgniarki.
- Nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że mamy do czynienia z chaosem i bałaganem – mówił wiceminister Piotr Bromber. - Dotychczas jeszcze nikt nigdy nie wprowadził rozwiązania, które adresowane byłoby do tak szerokiej grupy zawodów medycznych - podkreślał. Dodał, że wzrosty wynagrodzeń od 17 do 41 proc. są faktem, a sytuacje przytoczone przez senator Beata Małecką-Liberę nie powinny rzutować na ocenę istoty wdrożonych zapisów. - Nawet jeśli powstają problemy to staramy się wychodzić im na przeciw. Przypomnę również, że ustawa jest wynikiem konsensusu wypracowanego na Zespole Trójstronnym, a co za tym idzie nie możemy powiedzieć, że ustawa ta została napisana zza ministerialnego biurka - dodał Piotr Bromber. Zapewniał również o tym, że historyczne są nie tylko zapisy przyjętej ustawy, ale również skala wydatków jakie za sobą pociągnęła.
Wiceszef resortu wyliczał wszystkie „działania naprawcze” jakie resort i NFZ podjęły już po wejściu w życie przepisów – wskaźniki, strumienie dodatkowych środków do szpitali I i II poziomu, zmianę wycen i wreszcie strumień „restrukturyzacyjny”. – W celu dalszej poprawy sytuacji świadczeniodawców NFZ został zobligowany do wdrożenia od 1 września współczynników korygujących wyrównujących do 16 proc. podwyżki dla tych placówek szpitalnych, które nie otrzymały dodatkowego finansowania lub podwyżki ich kontraktów były niższe. - Na ten cel do czerwca 2023 roku przeznaczonych zostanie 520 mln złotych - przypomniał.
Jednak obecni na posiedzeniu przedstawiciele szpitali powiatowych tłumaczyli, że sytuacja nie wygląda tak, jak rysuje ją minister. Przykłady? W Wielkopolsce wśród szpitali powiatowych tylko znikoma część może liczyć na wyższe wyceny w nocnej pomocy lekarskiej, a współczynniki podwyższające wyceny w internie dotyczą tylko ułamka JGP. Szpitale przeliczają strumienie pieniędzy na koszty osobowe, ale alarmują, że w tej chwili podstawowym problemem są rosnące lawinowo koszty inflacyjne, a wyceny świadczeń zupełnie za nimi nie nadążają.