Policjanci z wydziału do walki z przestępczością gospodarczą i korupcją z Piaseczna aresztowali na 3 miesiące 29-letka, który podszywał się pod ortopedę. Mężczyzna od października 2016 roku pracował w przychodniach w Warszawie, Otwocku i Górze Kalwarii. Jak się kazało sfałszował dyplom ukończenia studiów.
Wcześniej na policję w Starachowicach zgłosił się ortopeda z miejscowego szpitala z informacją, że ktoś się pod niego podszywa. Policjanci nakryli 29-latka, gdy przyjmował pacjentów w przychodni w Górze Kalwarii. Mężczyzna miał fałszywy dyplom ukończenia studiów, dokumenty uprawniające go do wykonywania zawodu lekarza oraz kartę przynależności do Okręgowej Izby Lekarskiej. W jego mieszkaniu funkcjonariusze znaleźli inne podrobione dokumenty w tym pieczątki i dyplom specjalizacji w zakresie ortopedii i traumatologii ruchu.
29-latkowi grozi nawet do 8 lat więzienia.
Policja nie otrzymała do tej pory żadnych sygnałów od osób, które mogłyby być pokrzywdzone przez fałszywego lekarza...
Okazuje się, że "zabawa" w lekarza jest popularna nie tylko w Polsce.
Pochodzący z Serbii 77-letni Vidoje Peric przez 30 lat prowadził praktykę lekarską w Szwajcarii. W to, że ukończył medycynę, wierzono mu na słowo. Przed sądem stanął nie po raz pierwszy. Jaką karę wymierzono?
Sąd w Lugano nie miał wątpliwości co do tego, że w czasie swojej trzydziestoletniej „zabawy w lekarza” Peric narażał na szwank zdrowie i życie pacjentów.
Serb utrzymywał, że ukończył medycynę na Wojskowej Akademii Medycznej w Belgradzie, jednak nigdy nie pokazał żadnego potwierdzającego to dokumentu. Mimo to, przyjmował pacjentów – najdłużej w miejscowości Savsa koło Lugano, ale także w niemieckojęzycznej części Szwajcarii, przez pewien okres na Kubie, a początkowo w rodzinnej Serbii.
W to, że jest lekarzem, Peric najwyraźniej uwierzył sam, ponieważ dwukrotnie podchodził do szwajcarskiego lekarskiego egzaminu państwowego. Bez powodzenia.
W swojej „praktyce” stosował przede wszystkim metody niekonwencjonalne – takie jak np. podawanie pacjentowi jego własnej krwi wysyconej ozonem. Dla jednego z pacjentów skończyło się to sepsą.
Pomysłowy oszust nie poprzestawał jednak tylko na „leczeniu”. Równie wysokie profity czerpał z nielegalnej sprzedaży medykamentów.
Z racji na ciężar postawionych zarzutów, prokurator żądał – pomimo podeszłego wieku oskarżonego – kary trzech lat pozbawienia wolności. Adwokat Perica bronił go podkreślając, że większość pacjentów nie odniosła żadnej szkody i była zadowolona z efektów „terapii”.
Ostatecznie sąd skazał Serba na pół roku bezwzględnego pozbawienia wolności oraz na 22 miesiące w zawieszeniu na 3 lata. Peric jest już jednak wolny, ponieważ na poczet kary zaliczono mu 170 dni, jakie do tej pory spędził w areszcie.
Co ciekawe, w latach 2007–2011 Peric odbywał już trzy krótkie kary pozbawienia wolności za praktykowanie medycyny bez uprawnień, jednak za każdym razem po wyjściu na wolność powracał do swojego procederu. Czy tak będzie i tym razem? Czas już chyba na „zasłużoną” emeryturę, „doktorze” Peric!
Źródło: www.policja.pl/Corriere del Ticino / The Local