Jak podkreśla Sebastian Goncerz, Porozumienie Rezydentów już od dawna miało obawy związane ze zwiększaniem liczby kierunków lekarskich prowadzonych na polskich uczelniach i liczby studentów na tych kierunkach. Wątpliwości budziły chociażby liczby, na jakich swoje decyzje opierały władze resortowe. Lekarze postanowili na własną rękę przyjrzeć się tym danym.
– Według szacunków Głównego Urzędu Statystycznego, w 2022 roku mieliśmy 3,5 lekarza na tysiąc mieszkańców. To prawie tyle, ile średnia unijna, która wynosi 3,7. Broniąc swoich decyzji, decydenci powołują się jednak na mocno nieaktualną liczbę: 2,4 lekarzy na tysiąc mieszkańców, która również pochodzi z szacunków GUS, ale z roku… 2010 – podkreśla Władysław Krajewski, wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL.
Jak dodaje Władysław Krajewski, ministerstwo zdrowia tworzy mapy zapotrzebowania, na podstawie których sprawdza się zapotrzebowanie na lekarzy w poszczególnych województwach i w całym kraju. To podstawa do zwiększania liczby przyjęć na kierunek lekarski. Okazuje się, że i w tych danych pojawiły się rozbieżności, którym daleko do błędu statystycznego.
– Podawana przez resort liczba lekarzy w Polsce to ponad 136 tys. Kiedy na własną rękę przeanalizowaliśmy i zsumowaliśmy wszystkich lekarzy w każdym z województw, podawaną również w danych ministerialnych, okazało się, że rzeczywista liczba jest o 18 tys. większa i wynosi ponad154 tys. – wskazuje wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów.
W ocenie lekarzy, na podstawie niedoszacowanych danych doszło do masowego zwiększenia liczby prowadzonych w Polsce kierunków lekarskich oraz liczby przyjęć na te kierunki. Mowa o zwiększeniu masowym, bo wzrost liczby miejsc na studia był nawet 10-krotnie większy, niż w poprzednich latach. Efektem tego jest w ocenie rezydentów przede wszystkim degradacja kształcenia. Jej najbardziej jaskrawym przykładem jest uruchamianie kierunku lekarskiego na uczelniach, które otrzymały negatywną opinię Polskiej Komisji Akredytacyjnej. 17 kierunków lekarskich nie będzie miało własnego prosektorium, a 20 nie będzie miało szpitala klinicznego. Co więcej, w dwóch przypadkach rozwinie się zjawisko „medycyny turnusów”, bo na część zajęć studenci będą dojeżdżać ponad 200 km w jedną stronę.