„Po raz kolejny Ministerstwo Zdrowia publikuje rozporządzenie, według którego rezydent już na I roku specjalizacji deficytowej będzie zarabiał na godzinę prawie tyle samo ile specjalista, szkolący go (ok. 58,5 złotych na godz. kontra zawrotne ok. 64,8 na godz.). A od 3. roku nawet więcej od niego po doliczeniu bonu patriotycznego (ok. 63,8 na godz. + 700 zł bon)”, zwracają uwagę rezydenci.
Młodzi lekarze mają wątpliwości, czy specjalista będzie w takim systemie czuł się doceniony na tyle, żeby nadal chcieć pracować w publicznej ochronie zdrowia, poświęcając do tego ogrom sił na kształcenie przyszłej kadry lekarskiej.
„Taki stan prawny i obecne współczynniki stworzą prędzej czy później kulę śnieżną samonapędzających się, coraz większych deficytów: Świeży specjaliści, którym nie zapewni się odpowiedniej pensji lub wręcz ją obniży, będą odchodzić z publicznego systemu ochrony zdrowia . A mniejsza liczba specjalistów automatycznie równa się mniejszej liczbie miejsc rezydenckich. Idąc tym tokiem: mniej specjalistów znaczy mniej rezydentów. I koło się zamyka. Kolejne więc retoryczne pytanie - kto nas będzie szkolił?”, pyta Porozumienie Rezydentów.
W ocenie PR OZZL, obecne współczynniki prowadzą do demotywacji specjalistów oraz do zniechęcania do specjalizowania się w dziedzinach deficytowych. Proponowane wynagrodzenia są nieadekwatne dla osób, które przekazują własną wiedzę i doświadczenie przyszłym specjalistom. Rozwiązanie tych problemów powinno polegać na wprowadzeniu adekwatnych współczynników w stosunku do średniego wynagrodzenia w kraju: 2 średnie krajowe dla lekarza rezydenta oraz 3 średnie krajowe dla lekarza specjalisty. Zarząd Krajowy OZZL wystosował do resortu pismo apelujące do zmian.