Lekarze, ratownicy medyczni, radioterapeuci, fizjoterapeuci, elektroradiolodzy, diagności medyczni, dietetycy, logopedzi, pielęgniarki, farmaceuci szpitalni i psychologowie kliniczni walczą o poprawę warunków pracy i lepsze warunki leczenia dla pacjentów.
Po wielu miesiącach prób kontaktu z rządem, czerwcowej manifestacji lekarzy rezydentów, która zgromadziła wiele tysięcy protestujących, tym razem wszyscy pracownicy ochrony zdrowia wychodzą na ulicę by zamanifestować swój sprzeciw wobec dramatycznie złych warunków pracy i leczenia pacjentów w Polsce. Przypominają, że ich praca to ogromna odpowiedzialność bo stawką jest ludzkie życie, które jest nisko wyceniane i bagatelizowane przez wszystkie kolejne rządy.
- Rząd pracuje nad wieloma programami. Zapomina jednak o tym najważniejszym ratującym zdrowie i życie ludzkie. Demografia jest bezwzględna. Starzejemy się, chorujemy, a leczących i środków na ochronę zdrowia jest coraz mniej. Apelujemy o zmiany, które poprawią warunki leczenia, pozwolą nam spędzić czas przy pacjencie a nie dokumentacji, zagwarantują odpowiednią ilość personelu medycznego i potrzebnych procedur oraz godziwe wynagrodzenie za obarczone ogromną odpowiedzialnością i stresem ratowania życia. Najwyższy czas na program "Zdrowie+" - powiedział Roman Badach-Rogowski ratownik medyczny z Krajowego Związku Zawodowego Pracowników Ratownictwa Medycznego.
Protest ma pokazać jak poważna jest sytuacja kadrowa w opiece zdrowotnej w Polsce.
- W Polsce jest najmniej personelu medycznego na 1000 mieszkańców w całej Europie, a będzie go jeszcze mniej, bo medycy coraz częściej wyjeżdżają za granicę. Już dziś mamy tylko połowę pielęgniarek i 3/4 potrzebnych lekarzy, a przedstawiciele wielu innych zawodów, jak np. fizjoterapeutów, dietetyków, psychologów klinicznych i zatrudnia się w szpitalach tylko ułamek tego, co jest potrzebne - z powodu braku środków - powiedział Krzysztof Bukiel przewodniczący OZZL.
Dlaczego 24.09 odbędzie się manifestacja?
Bo mamy dość tłumaczenia pacjentom, że to nie nasza wina, że długo czekają, lub w ogóle nie mogą dostać świadczeń zdrowotnych. To nie wina białego personelu.
Bo nie możemy dłużej pracować po 300 godzin w miesiącu by się utrzymać. Tak nie da się żyć.
Bo nie chcemy dłużej słuchać, że lepiej od ratownika, farmaceuty czy fizjoterapeuty zarabia kasjer bez wyższego wykształcenia i odpowiedzialności za zdrowie i życie.
Bo nie chcemy swoim zdrowiem i czasem dla rodzin utrzymywać niewydolnego systemu, który niebawem upadnie.
Bo nie chcemy dalej słuchać, że najważniejszy jest zysk laboratorium, a nie rzetelne badanie i wynagrodzenie badającego.
Bo nie chcemy słuchać, że lekarz, czy pielęgniarka to służba. Powołaniem nie wykarmimy rodzin.
Bo nie możemy patrzeć na to co jedzą nasi pacjenci. Bo zawód dietetyka i dietoterapia to w Polsce fikcja.
Bo nie chcemy słyszeć, że nie ma radioterapii dla pacjentów. Że na diagnostykę obrazową czekają miesiącami.
Bo nie chcemy słuchać, że danego leku nie ma bo bardziej opłaca się go sprzedać za granicą.
Jest wiele patologii w ochronie zdrowia. Bez zwiększenia nakładów na nią do 6,8% PKB ich nie zmienimy.
Upomnijmy się w Warszawie o siebie i naszych pacjentów!
6,8 % PKB na ochronę zdrowia to kluczowe hasło manifestacji, która odbędzie się 24 września.