Czy mamy problem z agresywnymi pacjentami? O tym ze Zbigniewem Brzezinem, rzecznikiem praw lekarza Naczelnej Izby Lekarskiej rozmawia Alicja Dusza.
Czy często lekarze spotykają się z agresją, czy problem jest większy niż w latach poprzednich?
Myślę, że problem narasta, jest to wypadkowa narastającej agresji w całym społeczeństwie, a do tego nakłada się niewydolność w systemie ochrony zdrowia, czyli czekanie w kolejkach. W związku z tym, tam gdzie te kolejki są największe, tam ta agresja jest największa. Problem dotyczy przede wszystkim systemu ratownictwa medycznego. Bo tam agresywni pacjenci są pod wpływem pewnych środków odurzających, co determinuje oczywiście przemoc. A właśnie na SOR-ach są długie kolejki. Generowane często przez samych pacjentów, którzy zamiast skorzystać z porady lekarza POZ czy specjalisty, wolą iść do szpitalnego oddziału ratunkowego. Przez to, jest to zupełnie nieuzasadniona potrzeba korzystania z SOR-u, w związku z czym agresja narasta.
To co Pan doradzałby takiemu lekarzowi, który ma do czynienia z agresywnym pacjentem? Czy lekarz może odmówić pacjentowi pomocy?
To wynika z ogólnego zapisu ustawy o zawodzie lekarza, że w określonym przypadku, jeżeli to nie zagraża życiu pacjenta, nie ma zagrożenia życia – lekarz może odmówić leczenia pacjenta. To jest zapis ogólny, oczywiście inne ustawy to uszczegóławiają, ale to jest prawo lekarza. Zresztą ono wynika z pewnej też zasadniczej rzeczy, czyli relacji pacjent-lekarz, jeżeli w tej relacji nie ma zaufania, to ten efekt terapeutyczny, czy ewentualnie możliwość dalszego leczenia jest w sposób zasadniczy ograniczona, w związku z czym myślę, że to jest jeden aspekt sprawy.
Z funduszy unijnych Naczelna Izba Lekarska przeprowadziła również szkolenia dla młodych lekarzy, podczas których mogli dowiedzieć się, jak radzić sobie z takim problemem. Starsi lekarze często – oczywiście mają duże doświadczenie i wiedzą jak radzić sobie z agresywnymi pacjentami, ale takie szkolenia dla nich też są przeprowadzane i cieszą się dużym zainteresowaniem. Natomiast są oczywiście też pewne aspekty prawne, o których nie wszyscy wiedzą, że lekarz udzielający pierwszej pomocy poza miejscem wykonywania pracy, jest funkcjonariuszem publicznym i obrażanie go, czy nawet atak jest traktowany jak atak na funkcjonariusza publicznego i to wiąże się z ustawą o ratownictwie medycznym i konsekwencjami dla pacjenta.
Jest Pan rzecznikiem praw lekarza. Myślę, że nie wszyscy lekarze wiedzą, że jest taka instytucja. Co należy do Pana obowiązków?
Taka funkcja została powołana niedawno, od zeszłej kadencji. Rzecznik praw lekarza jest jakby adwokatem lekarzy. Te instytucje są powołane w izbach okręgowych, natomiast rzecznik praw lekarza przy Naczelnej Radzie Lekarskiej jest od pewnej koordynacji działań, wymiany doświadczeń jak i do ogólnopolskich akcji, które mają poprawić zaufanie pacjentów do lekarzy. A pacjenci są niezadowoleni z systemu ochrony zdrowia, przez to zaufanie do lekarzy jest niskie. Poza tym olbrzymia część, bo prawie 70 proc. lekarzy w chwili obecnej jest niezadowolonych z wykonywanego zawodu, w związku z czym to działa w dwie strony. Zdaniem rzecznika jest też pomoc lekarzom w gąszczu przepisów prawnych. Lekarze nie znają wszystkich narzucanych przez NFZ obowiązków, nie wszyscy lekarze potrafią się odnaleźć w tych przepisach, w związku z tym w przypadku problemów musimy pomóc. Począwszy od izby okręgowej, potem ewentualnie Naczelnej Izby Lekarskiej i rzecznik praw lekarza jest po to, żeby pomagać po prostu, być adwokatem lekarzy.