Jednym z wiodącym tematów tegorocznego Światowego Kongresu Międzynarodowego Towarzystwa Senologicznego był postęp w terapii raka piersi, szczególnie w kontekście zaawansowanej HER2-dodatniej odmiany tego nowotworu. Jak w Pana ocenie wygląda ten postęp?
– W ostatnich latach obserwujemy znaczący postęp w leczeniu tej grupy pacjentek. Zaczął się on na początku wieku od wprowadzenia na rynek trastuzumabu. Przed erą tego leku HER2-dodatni rak piersi był chorobą oporną na dostępne metody terapii, a oczekiwany czas przeżycie nie przekraczał 18 miesięcy. Trastuzumab wydłużył go do 2–3 lat.
Kolejnym przełomem było pojawienie się pertuzumbu (w Europie w 2013 r.). Umożliwiło to dwukrotne polepszenie wyników leczenia chorych na tę odmianę raka piersi. Czas przeżycia wydłużył się nawet do 50 miesięcy.
W ostatnim czasie pojawiła się kolejna opcja terapeutyczna – T-DM1, czyli koniugat trastuzumabu oraz emtanzyny. U chorych na HER2-dodatniego przerzutowego raka piersi leczonych za pomocą T-DM1 oczekiwany czas przeżycia wydłużył się o kolejne pół roku.