Już od lutego Szpitalny Oddział Ratunkowy przy ulicy Katowickiej w Opolu będzie zamknięty. Władze placówki twierdzą, że jest to skutek zaostrzenia wymogów przez ministra zdrowia.
Marcin Laskowski, przewodniczący międzyzakładowego związku zakładowego NSZZ Solidarność prosi Opolan, żeby zareagowali na apel lekarzy i pracowników SOR-u. Ratownicy medyczni po likwidacji SORu w szpitalu wojewódzkim nie tylko boją się o to, że stracą pracę, ale obawiają się o opiekę medyczną, jaka będzie świadczona w Opolu po zmianach. Tłumaczą, że jeden SOR przy ul. Witosa nie będzie w stanie przyjąć wszystkich chorych i poszkodowanych w wypadkach drogowych. Z tego powodu ratownicy medyczni pracujący na opolskich Szpitalnych Oddziałach Ratunkowych apelują o pomoc do mieszkańców województwa opolskiego.
- Mamy dość przepychanki politycznej, a chcieliśmy zwrócić uwagę Opolan na sytuację i zakres udzielania pierwszej pomocy kiedy zostanie tylko jeden SOR w Opolu. Już teraz można powiedzieć, że oba SORy są niewydolne. Apelujemy do wszystkich Opolan i całego województwa o pomoc. Jeśli zostanie zlikwidowany SOR będzie to duża tragedia - mówi Marcin Laskowski.
Zdaniem Laskowskiego najlepszym rozwiązaniem byłoby utrzymanie dwóch SOR-ów.
- W chwili obecnej kolejki są już wydłużony, w momencie zlikwidowania jednego SORu czas ten będzie nieskończony. W USK nie ma możliwości, by przez jedne drzwi przeszło dwa razy tyle pacjentów w jednym czasie. Teraz jest właśnie ten czas, kiedy mamy realny wpływ na tę sytuację - informuje.
Jeśli dojdzie do likwidacji SOR-u przy ulicy Katowickiej, to będzie działał tylko jeden blok operacyjny, ponieważ nie będzie wtedy możliwości pomocy dwutorowej. Pracownicy szpitala wojewódzkiego i uniwersyteckiego planują w czwartek wizytę w Urzędzie Marszałkowskim.
Źródło: 24.opole.pl
