Bez stażu adept medycyny nie będzie prawdziwym lekarzem. Tak można skwitować podejście nowego kierownictwa resortu zdrowia do decyzji z 2011 r. – z czasów Ewy Kopacz – likwidującej te staże. Dlatego, choć studenci kilku roczników studiują w trybie bez stażu, Konstanty Radziwiłł postanowił wrócić do sprawdzonego rozwiązania.
Prawda, na razie wszyscy lekarze po studiach odbywają staże, albo mają je już za sobą, to wycofanie decyzji proste nie będzie. Jak podkreślają uczelnie, zostały przebudowane całe programy. Studentom będzie trudno teraz zmieniać tok studiów.
– Chcemy, by lekarze byli w pełni profesjonalnie przygotowani do pracy w zawodzie, powinni mieć doświadczenie z pracy z pacjentami – podkreśla minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. Jego zdaniem, staże powinny objąć każdy rocznik adeptów medycyny. K. Radziwiłł jeszcze jako szef Naczelnej Rady Lekarskiej krytykował decyzję rządu PO-PSL i, jak widać, w tej kwestii jego opinia się nie zmieniła. Po grudniowym spotkaniu z dziekanami uczelni medycznych utwierdził się jeszcze w decyzji, że zmiany są niezbędne.
Zastrzyk świeżej krwi
Pierwsze roczniki bez stażu miały trafić do zawodu w 2018 r. (są to obecnie studenci IV roku). To miał być chwilowy zastrzyk poprawiający statystyki – w jednym roku na rynek pracy trafiłyby dwa roczniki, kadra medyczna by się trochę odmłodziła. I właśnie w taki PR-owski sposób to sprzedawano. Plan był taki, że medycy wyszkolą się w specjalnych centrach symulacji. Polska wzięła na nie unijne fundusze. W placówkach znajdują się m.in. fantomy do nauki pobierania krwi, operacji, porodów, „wirtualni pacjenci” oraz modele anatomiczne powstające za pomocą drukarki 3D. To jednak nie jest żywy człowiek, któremu trzeba wyjaśniać co się dzieje, wysłuchać go, postawić diagnozę. Lekarz stażysta ma oczywiście ograniczone prawo wykonywania zawodu. Nie powinien pracować samodzielnie, także podczas dyżurów. Maciej Hamankiewicz, prezes NRL przypomina, że studentom nie wolno m.in. naruszyć ciągłości tkanek. Jednak podczas stażu lekarz uczestniczy w normalnym życiu szpitalnym, przygotowując wypisy, zlecenia, współuczestniczy w prowadzeniu dokumentacji medycznej i oczywiście terapii pacjenta pod nadzorem starszych lekarzy.
– Przywrócenie staży to krok w dobrym kierunku. Przesłanki likwidacji stażu były dla nas mało czytelne, zwłaszcza w zakresie braku lekarzy i konieczności skrócenia studiów. Stwierdzenie „praktyka czyni mistrza” jest bardzo ważne w zawodach medycznych – stwierdza dr Rafał Staszewski, wiceszef Szpitala Klinicznego Przemienienia Pańskiego UM w Poznaniu i wykładowca Uniwersytetu Medycznego im. K. Marcinkowskiego w Poznaniu. Dodaje, że deficytu lekarzy nie da się „wyleczyć” ograniczeniem czasu studiów. Potrzeba zwiększyć limity przyjęć na studia. Co zresztą ministerstwo ma zrobić już w tym roku. Jak poinformowało nas MZ, limit ma wzrosnąć o 20 proc. w tym roku i co najważniejsze – na studiach w języku polskim. W ostatnich latach bowiem uczelnie przyjmowały więcej studentów, ale obcokrajowców.
Uczelnie: bez rewolucji prosimy
System kształcenia bez stażu sprawiał też problemy w zakresie obowiązku zapewnienia szkolenia. Grupy miały być trzyosobowe, a do tego brakowało i wykładowców i chętnych pacjentów. Prof. Małgorzata Sobieszczańska, dziekan Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Medycznego im. Piastów Śląskich we Wrocławiu zwraca uwagę, że nie da się po prostu odwrócić zmian. Lepiej, by obecni studenci szli przygotowanym trybem, a dopiero kolejne roczniki nowym, ze stażem. Ilu osób dotyczy problem? Na razie studia kończy rocznie około 3320 lekarzy i 898 lekarzy dentystów. Tyle po 1 stycznia 2015 r., według Izby Lekarskiej, miało ograniczone prawo wykonywania zawodu. Podobną liczbę osób, które ukończyły studia, mielibyśmy w 2018 r.
Coś trzeba powiedzieć UE
Pozostaje jeszcze kwestia unijnych funduszy. I rozliczenia wspomnianych centrów symulacji. Część nadal jest budowanych. W 2015 r. wśród uczelni rozdysponowano 282 mln zł na ich budowę, i mają je za to prowadzić pięć lat lub dłużej. Oczywiście centra się nie zmarnują, to dodatkowa forma edukacji przyszłych lekarzy i lekarzy stomatologów. Ale występując o pieniądze do Unii Europejskiej, tłumaczyliśmy, że są potrzebne właśnie z powodu likwidacji staży. Wiceminister Jarosław Pinkas powiedział, że resort już zajmuje się tą kwestią.
Nie tędy droga
Co do tego, że staże trzeba przywrócić nie ma wątpliwości, ale problem zbyt małej liczby lekarzy pozostaje. W grudniu Rzecznik Praw Pacjenta Krystyna Kozłowska w liście do ministra zdrowia zaproponowała powiązanie finansowania rezydentury dla medyków z obowiązkiem pracy w Polsce w systemie ubezpieczeń zdrowotnych.
Zdaniem ekspertów, poza zwiększeniem miejsca na studiach, trzeba odciążyć lekarzy od biurokracji. Umożliwić im pracę w mniejszym wymiarze godzin, bo teraz normy pracy notorycznie nie są przestrzegane. Płace znajdują się dopiero na czwartej pozycji przyczyn wyjazdów. Pewnie dlatego, że wyjeżdżają medycy w różnym wieku, a nie tylko zaraz po studiach. Jak wskazują dane Izby Lekarskiej, spośród osób pobierajcych poświadczenie kwalifikacji, umożliwiające lekarzom pracę w krajach Unii, niemal jedna trzecia to 30–40-latkowie, a ponad jedna piąta to osoby w wieku 40–50 lat. Izba nie bez przyczyny opracowała te dane właśnie teraz. Pierwsze efekty zmian w limitach przyjęć na studiach widoczne będą najwcześniej za 7 lat, a jeśli chodzi o lekarzy specjalistów – za kolejne 5 lat, a więc dopiero za 12 lat. Zatrzymać emigrację przez poprawę warunków pracy możemy częściowo już teraz.
Źródło: „Służba Zdrowia” 1/2016