Negocjacje pomiędzy Ministerstwem Zdrowia, a diagnostami laboratoryjnymi i fizjoterapeutami trwają od dłuższego czasu. Grupy zawodów medycznych postulują głównie o wzrost płac, zaś KIDL o opłacenie z budżetu państwa szkoleń specjalizacyjnych.
Niespełnione dotąd obietnice skomentowała Medexpressowi, wiceprezes Krajowej Rady Diagnostów Laboratoryjnych, dr Matylda Kłudkowska.
- Była to kolejna weryfikacja weryfikacji oraz kontynuacja rozmów odnośnie wcześniejszych spotkań w OW NFZ. Niedługo, mają się także odbyć spotkania przedstawicieli Ministerstwa Zdrowia z dyrektorami OW NFZ, które odpowiedzą na kwestie: dlaczego w niektórych miejscach nie ma podwyżek albo są w wysokości 5 lub 15 zł brutto? Nie spodziewam się, aby te obrady wniosły cokolwiek więcej. To gra na czas zwłaszcza, że od stycznia płaca minimalna będzie wynosiła 2600 zł. Diagności i fizjoterapeuci nadal dążą do kwoty 3066 zł brutto, która wynika ze znowelizowanej ustawy o sposobie kształtowania wynagrodzenia minimalnego. Dążą do kwoty, która w większości nie została osiągnięta.
- Te zawody zasługują na docenienie, bo bez ich pracy nie ma systemu ochrony zdrowia w kraju. W przypadku, gdy diagności laboratoryjni dalej będą musieli sami płacić za swoje specjalizacje, jeżeli nie dostaną urlopu szkoleniowego na podnoszenie swoich kwalifikacji to naturalną konsekwencją będzie odpływ kadr medycznych - podsumowuje wiceprezes Krajowej Rady Diagnostów Laboratoryjnych.