Naczelny Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej zajmie się sprawą lekarza Bartosza Arłukowicza. Czy minister zdrowia złamał zasady KEL o tym z dr. Grzegorzem Wroną, Naczelnym Rzecznikiem Odpowiedzialności Zawodowej rozmawia Alicja Dusza.
Prowadzi Pan postępowanie w sprawie ministra zdrowia. Proszę powiedzieć, dlaczego zajął się Pan tą sprawą skoro okręgowy rzecznik odpowiedzialności zawodowej w Szczecinie prof. Różański powiedział, że nie ma podstaw?
Naczelny rzecznik rzeczywiście wydał postanowienie w sprawie skarg, które złożyli lekarze na wypowiedzi złożone przez ministra Bartosza Arłukowicza, a które pojawiły się w przestrzeni medialnej. To właściwie jedyny komentarz, jaki mogę do tej sprawy w tej chwili udzielić. Szczegółowych informacji w tej sprawie, tak jak w innych, postanowiłem nie udzielać do momentu, do póki sprawy nie zostaną zakończone.
Czy miał Pan podstawy, by zajmować się sprawą? Rzecznik odpowiedzialności ze Szczecina tłumaczył, że to on powinien wszcząć postępowanie w tej sprawie, czego nie zrobił. Ale Pan według niego miał zrobić to bezpodstawnie.
Tak, miałem takie podstawy. Dlatego powiadomiłem o nich między innymi prof. Różańskiego.
Kiedy przewiduje Pan zakończenie sprawy i co ewentualnie może grozić ministrowi, czyli lekarzowi, jeśli potwierdzi się, że został naruszony Kodeks Etyki Lekarskiej?
Naczelny rzecznik prowadzi w tej chwili postępowanie wyjaśniające. Zgodnie z ustawą to postępowanie wyjaśniające może potrwać nie dłużej jak sześć miesięcy. Zakładam, że to będzie absolutnie wystarczający czas do czynności, które w takiej sytuacji przeprowadzić należy i wydać postanowienie je kończące. Postępowaniem kończącym może być umorzenie postępowania, albo, gdyby zarzuty potwierdziłyby się, sporządzenie wniosku o ukaranie. Nie mogę Pani sugerować, które z tych dwóch zakończeń wchodzi w grę, ponieważ postępowanie jest na początkowym etapie.
Jednocześnie chciałbym sprostować, bo w mediach pojawiają się sprzeczne informacje, że postępowanie toczy się przeciwko. Postępowanie nie toczy się przeciwko! To niuans, ale bardzo istotny, bo o sprawie przeciwko możemy mówić dopiero, gdy lekarzowi postawione są zarzuty. Ja w ogóle nie myślę teraz o jakichkolwiek zarzutach, bo na razie jesteśmy na początkowym etapie tego postępowania.