Wypalenie zawodowe dotyka medyków, których praca obarczona jest dużą niepewnością, którzy wykonują swoje obowiązki pod presją czasu i są narażeni na liczne przeciążenia obowiązkami. Wzmaga je także zła organizacja pracy. Nieprawidłowość organizacji pracy nie dotyczy poziomu pojedynczej placówki, a wynika z nieprawidłowości w funkcjonowaniu systemu. Zarządzanie przychodnią leży w gestii lekarza - do systemu musi się dostosować.
Niepokoi, że wypalenie dotyka coraz młodszych lekarzy, którzy są dopiero na początku swojej drogi zawodowej
- Lekarze publicznego sektora, nie mają wpływu na organizację systemu czy poziom biurokracji. Wypalenie zawodowe mniej dotyka lekarzy pracujących w prywatnym sektorze opieki zdrowotnej, gdzie jest dużo więcej czasu „na pacjenta” oraz mniej wyzwań w związku ze zmieniającą się rzeczywistością prawną i organizacją systemu - mówi Małgorzata Stokowska-Wojda, lekarka rodzinna w Przychodni Lekarza Rodzinnego w Łaszczowie na Lubelszczyźnie i ekspertka Federacji Porozumienie Zielonogórskie.
Kolejnym czynnikiem jest brak równowagi między pracą, a odpoczynkiem
- Istotne jest jak bardzo jesteśmy obciążeni pracą i ile mamy czasu na odpoczynek czy podniesienie kwalifikacji. Okazuje się, że w małych placówkach, jakimi są w większości poradnie POZ, to ogromny problem - mówi Małgorzata Stokowska-Wojda. - Lekarze są przemęczeni. Latami nie wykorzystują urlopów i nawet chorzy – pracują, bo nie ma komu ich zastąpić. Siedem lat nie miałam urlopu. W tym roku udało mi się wyjechać na 4 dni. Nie dlatego, że nie chcę, tylko - nie mogę. Mając kontrakt z NFZ praktycznie nie mam prawa chorować ani odpoczywać - dodaje.
„Czynnikiem ryzyka” są także krzywdzące opinie na temat lekarzy
- Opinie wygaszane przez niektórych polityków na temat lekarzy są często obraźliwe. Przez różnych decydentów jesteśmy przedstawiani jako grupa roszczeniowa. Poprawa warunków leczenia, o którą występujemy, ma na celu zapewnienie naszym pacjentom godnych warunków opieki. Jednak niedobory systemu sprawiają, że chory odreagowuje frustracje w przychodni POZ, bo jesteśmy najbliżej pacjenta. To, w konsekwencji, wzmaga wypalenie zawodowe - mówi lekarka.
Pandemia covid była dodatkowym, bardzo poważnym obciążeniem
- Wszyscy się izolowali przez nieznanym, lekarze długo nie mieli żadnych zabezpieczeń. Nie było szczepień. Lekarze chorowali i umierali. Tak samo ich bliscy, rodzina i pacjenci. Był bardzo krótki moment aplauzu i bicia braw na stojąco. Potem uznano ich za...trędowatych - ludzie obawiali się, że to lekarze, pielęgniarki i ratownicy medyczni- przenoszą chorobę i zarażają innych. Byli odpowiedzialni i obciążeni ponad miarę. I, co najgorsze, niewielu to doceniło – dodaje Małgorzata Stokowska-Wojda.
Źródło: Federacja Porozumienie Zielonogórskie