Jeśli ktoś zaoferowałby ci łagodnie działającą truciznę, po której zażyciu będą plątały ci się nogi i język, pewnie byś odmówił. Gdyby jeszcze kazał ci za nią zapłacić, postukałbyś się w głowę. A kiedy uczciwie by cię ostrzegł, że następnego dnia poczujesz się podle, posłałbyś go do diabła. Tymczasem wielu z nas bez żadnej presji kupuje butelkę wina lub wódki czy zamawia kolejnego drinka lub piwo.
Trop 1. kultura i obyczaj
Istnieją kultury takie jak muzułmańska, w której religia zabrania spożywania napojów alkoholowych. W niektórych krajach jest to zakaz prawny, dotyczący zarówno muzułmanów, jak i niemuzułmanów – jak np. w Arabii Saudyjskiej, Sudanie, Iranie, Pakistanie czy w części Malezji. W innych – jak m.in. w Turcji, Egipcie czy Jordanii – spożywanie alkoholu jest legalne, ewentualny zakaz jest kwestią obyczaju i przestrzegania koranicznych zasad.
Jednak w przeważającej części świata alkohol jest substancją legalną, a jego picie częścią codzienności. Właściwie każda kultura kulinarna wytworzyła swoje napoje alkoholowe, sposoby ich picia i łączenia ze spożywanymi potrawami. W kulturze Zachodu, ze względu na wymagania klimatyczne składników do napojów alkoholowych, północ należy do wódki i piwa, południe do wina. Jednak to właśnie piwo najprawdopodobniej jest najstarszym produkowanym przez ludzi napojem alkoholowym i na pierwsze ślady wytwarzania go natknięto się w kolebce rolnictwa, czyli na Bliskim Wschodzie.
Dziś, w dobie globalizacji i przenikania się kulinarnych trendów, ten podział ma mniejsze znaczenie, ale wciąż pozostaje w mocy. Coraz częściej Polacy pijają wino do obiadu czy kolacji, ale ten napój nadal jest najrzadziej spożywanym napojem alkoholowym w Polsce. Na jednego statystycznego Polaka przypada ponad 9 litrów czystego 100-proc. alkoholu, w tym wino i miody pitne stanowią 7,8 proc., wyroby spirytusowe – 35,2 proc., a piwo 57 proc. Bez względu jednak na pochodzenie procentów, trudno wyobrazić sobie imprezę czy towarzyskie spotkanie bez alkoholu. Na abstynenta za stołem wciąż patrzy się podejrzliwie i trzeba mieć naprawdę twarde argumenty, by wyłgać się od picia.
Picie służy głównie rozrywce, ale często – odpowiednie trunki – świadczą o wyrafinowaniu i przynależności do elit. Choć sarmackie kieliszki bez nóżek czy rozpijanie pańszczyźnianych chłopów to swojskie elementy historii, presja na picie ma się dobrze również w odległej od nas kulturowo i geograficznie Japonii. Alkohol ma tam jednak służyć nie tyle dobrej zabawie, ile umacnianiu więzi społecznych. Japończyk po pracy czuje się w obowiązku wyjść z zespołem na piwo, właśnie po to, by zacieśniać więzi ze współpracownikami. Bywa to dla Japończyków tym bardziej przykre, że wielu mieszkańców Dalekiego Wschodu ma dysfunkcję enzymu odpowiadającego za rozkład alkoholu. Dlatego alkohol uderza im szybko do głowy i powoduje bardziej dojmujące objawy zatrucia niż u Europejczyków.
Trop 2. Fizjologia
Alkohol oddziałuje na organizm długo- i krótkofalowo. Kiedy decydujemy się na sięgnięcie po kieliszek „tu i teraz”, raczej nie zastanawiamy się nad konsekwencjami zbytnio odłożonymi w czasie. Niespecjalnie powstrzymuje nas nawet widmo kaca w dniu następnym. Myślimy o miłym rauszu już po dwóch czy czterech kieliszkach. Co takiego pożądanego wywołuje alkohol w naszym organizmie? Przede wszystkim w krótkiej perspektywie oddziałuje na mózg. Wpływa na wytwarzanie neuroprzekaźników, a mianowicie hamuje produkcję pobudzającego glutaminianu, a wzmacnia hamujący neurotransmiter GABA. Pod tym względem jego działanie jest podobne do oddziaływania benzodiazepin – leków uspokajających i przeciwlękowych. Może więc dawać w krótkim czasie efekt relaksujący (długofalowo – niestety – depresyjny). Skąd zatem bierze się pobudzenie czy nawet poalkoholowa agresja?
Działanie na neurotransmitery to niejedyny wpływ alkoholu na mózg. Hamuje też aktywność płatów przedczołowych i kory skroniowej. Kora przedczołowa odpowiedzialna jest za racjonalne myślenie, planowanie, tłumienie gniewu, logiczną ocenę sytuacji, czyli wszystko to, z czym zazwyczaj rozstajemy się po entym kieliszku. W płatach skroniowych natomiast zlokalizowane są ośrodki pamięci – dlatego po pijaku stajemy się niespójni i zapominalscy. Czy to jednak wystarczającym stopniu wyjaśniania, dlaczego tak bardzo lubimy alkohol? Poza wymienionym wpływem, alkohol pobudza aktywność neuronów dopaminowych, odpowiedzialnych za tzw. układ nagrody, i opioidowych, które uwalniają endorfiny. Rezultat? Uczucie przyjemności, radości i euforii. Według dowodów naukowych, euforyczne skutki alkoholu osiągają szczyt przy poziomie alkoholu we krwi 0,05–0,06 proc. Po przekroczeniu tego punktu jest coraz gorzej: siada nastrój i odpływa energia. A jeszcze później pojawiają się objawy kaca.
Trop 3. Mętlik informacyjny
Alkohol jest szkodliwy, ale… jest legalny, więc nie być może trucizną. Błąd! Zarówno picie alkoholu, jak i palenie papierosów stało się częścią naszej codzienności, zanim pojawiły się badania dotyczące ich stosowania. Więc trochę siłą rozpędu, a trochę za sprawą mocno zakorzenionego obyczaju alkohol jest legalny i łatwo osiągalny. Ale to nie znaczy, że przestał być szkodliwy. Bo dlaczego zabraniamy go pić dzieciom? Wychodzimy bowiem ze słusznego założenia, że młodzi ludzie nie są w stanie w pełni ocenić potencjalnych konsekwencji. Nie mają takiej wiedzy i wyobraźni, za to są bardziej skłonni do ryzyka – przynajmniej w wieku nastoletnim. Poza tym mózg to najdłużej kształtujący się organ człowieka, w pełni dojrzewa dopiero w 25. roku życia. Dlatego spożywanie alkoholu przez młodych ludzi może zaburzyć jego rozwój.
Ale przecież sami naukowcy donoszą, że umiarkowane picie, zwłaszcza czerwonego wina, może być korzystne dla układu krążenia i chronić przed demencją?! To prawda, niektóre badania potwierdzają te spostrzeżenia. Jeśli jednak zbilansujemy wszystkie potencjalne korzyści i ryzyka, okaże się, że alkohol ewidentnie przyczynia się do utraty zdrowia i przedwczesnej śmierci. Poza tym nie ma bezpiecznej dawki alkoholu. Choć mówi się, że bez szkody można wypijać dwie jednostki alkoholu (0,5 litra piwa, 200 ml wina, 25 ml wódki) dziennie, tak naprawdę spożywanie jakiejkolwiek ilości procentowych trunków może stanowić ryzyko dla zdrowia i życia. Każdy ma inny metabolizm, inną kondycję organizmu i inną podatność na uzależnianie. A trucizna w zmniejszonej dawce, nadal pozostaje trucizną. Szczególnie szkodliwy jest mit, że mała lampka wina nie zaszkodzi kobietom w ciąży. Picie każdej ilości alkoholu przez przyszłą mamę powoduje wzrost ryzyka poronienia, przedwczesnego porodu, a w późniejszej perspektywie obniżoną odporność dziecka, trudności w zapamiętywaniu, a więc i uczeniu się, wystąpienie ADHD oraz FAS, czyli płodowego zespołu alkoholowego.
Napij się dla zdrowia? Bzdura!
Światowa Organizacja Zdrowia WHO obliczyła, że alkohol zabija trzy miliony ludzi rocznie (w ciągu minuty z tego powodu umierają trzy osoby). Co dwudziesty zgon na świecie można przypisać skutkom picia. Jaki wpływ ma alkohol na zdrowie?
- Ułatwia powstawanie niektórych nowotworów: piersi, jelita grubego, jamy ustnej, przełyku i wątroby.
- Sprzyja infekcjom dolnych dróg oddechowych i gruźlicy.
- Powoduje marskość wątroby, ostre i przewlekłe zapalenie trzustki, padaczkę i cukrzycę.
- Zwiększa ryzyko wypadków drogowych, utonięć, zatruć, pożarów i przemocy, zwłaszcza w stosunku do najbliższych.
- Podwyższa ciśnienie krwi.
- Powoduje płodowy zespół alkoholowy. W Polsce rodzi się 1000 dzieci z FAS rocznie. Zespół ten powoduje zaburzenia wzrostu, zniekształcenia twarzoczaszki, uszkodzenia ośrodkowego układu nerwowego, w związku z czym dzieci nim dotknięte są opóźnione w rozwoju umysłowym (gorzej się uczą), występują u nich zaburzenia zachowania (są aspołeczne), częściej w późniejszym życiu sięgają po alkohol i narkotyki.
- Zaburza system hormonalny: zmniejsza płodność kobiet i mężczyzn.
- Niszczy mózg, powodując trudności poznawcze i inne zaburzenia funkcjonowania układu nerwowego.
- Uzależnia.
Historia picia
13,7 tys. lat temu. Z tego czasu pochodzi pierwsze wiarygodne świadectwo produkcji alkoholu. W jaskini Raqefet na terenie dzisiejszego Izraela naukowcy odkryli resztki piwa i narzędzia do jego warzenia. U zarania historii napoje alkoholowe służyły do celów rytualnych, a jego spożycie wynikało z potrzeb duchowych, czemu sprzyjały poalkoholowe odmienne stany świadomości.
2,5 tys. p.n.e. Na ten okres datuje się odkryty w jednym z chińskich grobowców czajniczek z napojem alkoholowym. W starożytnym Sumerze (tereny dzisiejszego Iranu) w tym czasie rozróżniano osiem gatunków piwa jęczmiennego, tyle samo pszenicznego i trzy gatunki uzyskiwanego z mieszanki zbóż. Przyrządzano je na bazie chleba, winogron oraz miodu i pito przez słomkę. Współcześni – zainspirowani starożytnym przepisem – odtworzyli taki napój i – podobno – smakuje jak cydr. W tym samym czasie w Egipcie nastąpił podział w pewnej mierze istniejący do dziś: wino uznano za napój elit, a piwo robotników.
Od 700 p.n.e. Picie wina odgrywało znaczącą rolę w kulturze i obyczaju starożytnej Grecji i Persji. Ówcześni Grecy znali 50 odmian tego trunku. Dionizja – święta na cześć boga wina Dionizosa były początkiem teatru. Na grobie władcy Persji Dariusza I widniała inskrypcja: „Zaiste, mogę wypić bezmiar wina i znieść to znakomicie”. Hipokrates zalecał picie wina przy wielu chorobach.
200 p.n.e. Rzymianie w czasach republiki byli przeciwnikami picia alkoholu i zakazali obrzędów ku czci Bachusa (Dionizosa). Za czasów Nerona mogli już jednak smakować około 200 gatunków wina.
Średniowiecze to epoka niezłego pijaństwa. Alkohol niemal codziennie spożywali przedstawiciele wszystkich stanów. U progu nowożytności upowszechnił się arabski wynalazek, czyli destylacja. W ten sposób pojawiły się mocniejsze trunki: wódka i whisky. Zanim na Półwyspie Arabskim pojawił się islam, alkohol był znany i lubiany. Nic dziwnego więc, że zniesienie prohibicji jest jedną z obietnic muzułmańskiego raju. W XII wieku św. Hildegarda z Bingen zaczęła dodawać do piwa chmiel.
XVIII wiek. W połowie tego wieku odkryto dwutlenek węgla. Bąbelki mogły pojawić się więc w piwach i winach (te w oryginalnym szampanie pochodzą z procesu zachodzącego w drugiej fermentacji).
XIX wiek. Przez długi czas picie alkoholu uważano za zdrowsze niż wody (co nie powinno dziwić, zważywszy na ówczesną wiedzę i standardy higieny). W drugiej połowie XIX wieku francuscy uczeni udowodnili jednak, że duże dawki alkoholu mogą być śmiertelne. W tym czasie wynaleziono też abstynencję. Powstają antyalkoholowe towarzystwa, przede wszystkim wśród wyznawców protestantyzmu. Wychodzi pierwsza antyalkoholowa powieść „Franklin Evans, czyli Pijak”. Jednocześnie w Stanach Zjednoczonych pojawiają się koktajle. Nazwa cock tail – koguci ogon nawiązuje do wielobarwności trunków powstających ze zmieszania alkoholowych i niealkoholowych napojów. Pod koniec XIX wieku w Wielkiej Brytanii wprowadzono ustawę ograniczającą dostęp dzieci do alkoholu. Do 16. roku życia mogły odtąd pić tylko piwo, które przez wiele lat uchodziło za nieszkodliwe.
XX wiek. W Stanach Zjednoczonych (w 1919 roku) wprowadzono prohibicję. Zakaz sprzedaży alkoholu przyniósł więcej strat niż korzyści, bo sprzyjał przemytnikom i gangsterom. W 1951 roku Światowa Organizacja Zdrowia uznała alkoholizm za poważny problem nie tylko społeczny, ale i medyczny. Uzależnienie od alkoholu znalazło się w polu zainteresowania lekarzy i terapeutów.
XXI wiek. Globalna wioska sprzyja przenikaniu się obyczajów i problemów. Najlepsze wina często nie pochodzą z Francji, ale z Kalifornii, Chile czy Australii (Aborygeni to jeden z niewielu ludów, który nie wytworzył tradycji picia alkoholu – stąd tak straszne żniwo zbiera alkoholizm wśród rdzennych mieszkańców Australii po przejęciu europejskich obyczajów). Najpopularniejsza (i najlepsza) whisky Suntory wywodzi się z Japonii. Luksusowa polska wódka zbożowa Belvedere, na etykiecie której znajduje się Belweder – siedziba prezydenta RP, jest jedną z marek francuskiego koncernu LVMH Louis Vuitton Moët Hennessy.
Źródło: „Smak Zdrowia” II-III/2019 (czasopismo dostępne w wybranych aptekach i placówkach medycznych)