Przyczyn popularności „internetowego leczenia” jest wiele, a najpoważniejszą jest zapewne stan służby zdrowia – długie kolejki, słaba dostępność do specjalistów, brak czasu. A po stronie Internetu – tysiące stron dostępnych natychmiast, poświęconych objawom i przebiegom chorób, sposobom leczenia, serwisy medyczne, fora tematyczne dla pacjentów dotkniętych konkretnym schorzeniem, matek małych dzieci, seniorów. Wystarczy wklepać w dowolną wyszukiwarkę hasło „boli mnie głowa” (brzuch, ząb, kolano), by otrzymać niezliczoną liczbę porad, wskazówek, a także… propozycji kupna doskonałego środka leczniczego.
Korzystamy z tych możliwości nagminnie, według badań Instytutu Monitorowania Mediów z ubiegłego roku aż 7 na 10 chorych woli poszukać informacji na temat swojej dolegliwości w sieci, niż zgłosić się do lekarza.
Rzetelne informacje i kryptoreklama
W Internecie znaleźć można wszystko i nie ma sensu dyskwalifikować go jako źródła informacji. Zainteresowani poszerzeniem wiedzy znajdą w sieci wartościowe, merytoryczne prace i artykuły, ale toną one w gąszczu nierzetelnych, zupełnie przypadkowych treści. Przeciętny internauta, niemający wykształcenia medycznego, często nie jest w stanie ich od siebie oddzielić. Szukając porady na forach nie mamy pojęcia, kim jest osoba jej udzielająca. A roi się tam od rozmaitych specjalistów, polecających cudowne terapie i „sprawdzone” środki jedynie w celach marketingowych. Nie wszyscy zdają sobie sprawę z faktu, ze Internet to gigantyczna sieć reklamowa, a gros artykułów i porad medycznych ma znamiona treści sponsorowanych. Szczególnie dotyczy to cieszących się w Polsce niezwykłym wprost powodzeniem suplementów diety.
Z analiz Agencji Badań Rynku i Opinii SW Research wynika, że aż 72 proc. Polaków zażywa suplementy diety, wydajemy na nie ok. 2 mld zł, kupując 7000 mln produktów miesięcznie! Niemal połowa Polaków stosuje suplementy regularnie, ale tylko niewielka część (17 proc.) konsultuje ich zakup z lekarzem lub farmaceutą.
Biorąc pod uwagę, że co dziesiąty obywatel naszego kraju kupuje suplementy w Internecie, łatwo oszacować, jak duży w tej dziedzinie jest wpływ „sieciowych” opinii. Badania Instytutu Monitorowania Mediów potwierdzają, że rekomendacji dla suplementów poszukujemy właśnie w sieci i to zdanie innych internautów („sprawdziłem – działa”) są dla nas bardziej miarodajne niż opinie profesjonalistów.
Google zajrzy do genów, krwi, mózgów i łóżek… na razie ochotników
Plusy dr. Google’a
Lekarze przestrzegają przed korzystaniem z porad dr Google’a i starają się uświadomić niebezpieczeństwa, jakie temu towarzyszą. Choćby w ogólnopolskiej kampanii „Internet nie leczy”, w której zachęcali Polaków do bezpośredniego kontaktu z lekarzem w przypadku jakichkolwiek wątpliwości zdrowotnych. Ale mają świadomość, że tego zjawiska nie da się powstrzymać. I doceniają jego pozytywne aspekty!
Większość lekarzy potwierdza, że woli mieć do czynienia z pacjentami, którzy interesują się stanem swojego zdrowia, poszukują informacji medycznych i poszerzają w tym zakresie wiedzę. W gabinecie lepiej rozmawiać z pacjentem wyedukowanym, choćby przez Internet, niż z takim, który do leczenia podchodzi sceptycznie i w związku z tym np. nie zawsze stosuje się do zaleceń. Świadomy pacjent łatwiej podejmuje decyzję o leczeniu metodami opartymi na aktualnym stanie wiedzy, jest partnerem zadającym rzeczowe pytania i wspólnie z lekarzem potrafi np. zdecydować o rodzaju terapii. Jest też mniej podatny na wpływy rozmaitych znachorów i domorosłych „specjalistów”.
Bezcenna profilaktyka
Lekarz natomiast ma możliwość weryfikacji wiedzy pacjenta, złagodzenia jego niepokojów lub skierowania ich na właściwą ścieżkę, bo do gabinetu często zgłaszają się osoby z już gotową „diagnozą”, którą postawiły sobie za pomocą Internetu, oczekujące jedynie przepisania leku. Zdarzają się też pacjenci przerażeni, przekonani, że odkryli u siebie objawy śmiertelnej choroby. Są i cyberchondrycy, którzy co chwila odkrywają u siebie symptomy nowych schorzeń, oczekujący pomocy lekarza, podczas gdy potrzebują wsparcia psychologa.
Coraz częściej jednak zdarza się, że pacjenci, dzięki informacjom z sieci, zwracają uwagę na niepokojące objawy i dzięki temu zgłaszają się po poradę. Ma to ogromne znaczenie, zwłaszcza w profilaktyce chorób nowotworowych, gdzie wczesna diagnoza jest najlepszym sprzymierzeńcem.
Nie bez znaczenia dla naszego zdrowia jest też wszechobecne w Internecie propagowanie zdrowego stylu życia, racjonalnej diety, codziennego ruchu, właściwego relaksu.
O co pytamy lekarzy?
W sieciowym poradnictwie nie jesteśmy zdani jedynie na podpowiedzi przypadkowych osób, możemy też skorzystać z porad prawdziwego doktora. Wiele portali medycznych udostępnia narzędzie, dzięki któremu możemy skorzystać z darmowej konsultacji – opisać nasz medyczny problem i otrzymać odpowiedź profesjonalisty. Z konieczności odpowiedzi te są dość ogólne – żaden szanujący się lekarz bez kontaktu z pacjentem i znajomości podstawowych badań, nie pokusi się o postawienie diagnozy, jednak przy drobniejszych dolegliwościach takie wirtualne rady mogą być bardzo pomocne. Natomiast przy dolegliwościach budzących niepokój lekarz miał okazję zasugerować konsultacje w gabinecie lub wykonanie konkretnego badania, niezbędnego do postawienia diagnozy.
Narzędzie „zapytaj lekarza” wprowadził m.in. popularny portal Znany lekarz.pl i po kilku miesiącach od wdrożenia usługi podsumował jej wyniki.
Wśród blisko 3 tysięcy pytań do lekarzy (ok. 40 dziennie) największym powodzeniem cieszyli się ginekolodzy – kierowano do nich niemal co piąte zapytanie. Na drugim miejscu uplasowali się psychologowie (niemal 11 proc. pytań). Stosunkowo często pytano też o zagadnienia związane z dermatologią (blisko 8 proc.), urologią (ponad 7 proc.) i ortopedią (niemal 7 proc.). Pacjenci interesowali się także tematami związanymi z ciążą i nadwagą – padło tu ok. 7000 zapytań, z czego ponad 5000 dotyczyło badań hormonalnych. Wśród pozostałych tematów znalazły się także: leczenie kanałowe, tarczyca, depresja, implanty, zwyrodnienia. Wiele pytań dotyczyło seksu i sfery intymnej. Okazuje się, że o pewne dolegliwości znacznie łatwiej nam zapytać lekarza online, aniżeli bezpośrednio.
Portale medyczne służą też do wyrażania swojej opinii na temat konkretnych lekarzy, co pacjenci niezwykle sobie cenią. Jedna trzecia pacjentów stwierdza, że przy wyborze lekarza szuka go przez Internet i przegląda rankingi i fora internetowe, mimo że nie sposób potwierdzić wiarygodności opinii, jakie są tam zamieszczane (zarówno pozytywnych, jak i negatywnych). Większość internautów, po zapisaniu się do konkretnego lekarza na pierwszą wizytę „wklepuje” jego dane do wyszukiwarki i szuka opinii na jego temat.
Coraz więcej pacjentów dzieli się swoją opinią po wizycie czy pobycie w szpitalu, dotyczy to zresztą nie tylko oceny lekarzy, ale i placówek medycznych.
Dzięki Internetowi możemy więc nie tylko skorzystać z porady medycznej, ale też wybrać lekarza i przychodnię czy szpital.
Następny krok – telemedycyna
Nowoczesne i ciągle rozwijające się technologie sprawią zapewne, że za jakiś czas kontakt z lekarzem będzie możliwy bez wychodzenia z domu. Dzięki telemedycynie wizytę w gabinecie zastąpi np. wideorozmowa, a dzięki przenośnym przyrządom diagnostycznym lekarz będzie mógł zdalnie wykonać potrzebne do diagnozy badania, np. EKG, pomiar ciśnienia, saturacji krwi czy poziomu glukozy, a także skontrolować działanie urządzeń pomagających pacjentowi, np. stymulatora serca. Wystarczy do tego połączenie z Internetem lub siecią telefoniczną. To wszystko jest już obecne w medycynie, choć na niewielką skalę. W Polsce telemedycyna zaledwie raczkuje, choć pewne usługi, np. wideokonsultacje są już dostępne, głównie w ośrodkach komercyjnych.
Są firmy oferujące monitoring pracy serca w domu, zdalne EKG, pomiary ciśnienia tętniczego, poziomu glukozy, saturacji krwi i wagi pacjenta. W tym przypadku trudno jednak mówić o leczeniu przez Internet, sieć jest tylko narzędziem umożliwiającym przekazywanie danych. Zanim jednak będziemy mogli zostać przebadani przez prawdziwego doktora przy pomocy wirtualnych narzędzi, korzystajmy – z dystansem – z dobrodziejstwa Internetu – pamiętając, by każdą informację zweryfikować. Choćby w samym Internecie. :-)
Źródło: „Smak Zdrowia” 5/2018 (czasopismo dostępne w wybranych aptekach i placówkach medycznych)